9 - Zjawa

348 45 34
                                    

Kilka następnych dni zleciało mi na nie robieniu niczego konkretnego. Niall bywał u mnie praktycznie codziennie, a czasami i ja bywałem u niego, ale nie chciałem wywierać presji, więc zapraszałem go do siebie. Wiedziałem, jak bardzo nie lubi przebywać w swoim własnym domu i wcale mu się nie dziwiłem, gdyż był on cichy i smutny, a ja nie chciałem, by Niall czuł się źle w żadnej chwili swojego życia.

Na razie sprawa ze zjawą stała w miejscu, ponieważ szkoła była znaczącym miejscem w całej historii, a chwilowo była zamknięta, więc nie bardzo mieliśmy dostęp do następnego miejsca, gdzie Niall odkrył wskazówkę, co trzymało nasze małe śledztwo w jednym miejscu.

Trochę brakowało mi grupowych wypadów z resztą znajomych, ale czas spędzony z Horanem nawet na zwykłym milczeniu nie był czasem straconym, więc nie przeszkadzało mi, że w głównej mierze siedzimy w domu. Poza tym, dom był brzpiecznym azylem i tutaj nic nam nie groziło.

Moja mama praktycznie pokochała blondyna - nigdy, żaden z moich znajomych nie rozkochał tak w sobie mojej rodzicielki jak on, ale Nialla zwyczajnie nie dało się nie uwielbiać. Więc jego obecność, praktycznie całodobowa, w ogóle jej nie przeszkadzała, a uśmiech wkradał się na jej twarz za każdym razem, kiedy to on się uśmiechał, przez co wszyscy chodziliśmy szczęśliwi.

Przy Niallu czułem się tak, jakby to właśnie było moje miejsce od zawsze na zawsze - przy jego boku. Czułem się komfortowo, przyjemnie i szczęśliwy, a uczucie którym go darzyłem z każdym oddechem rosło w siłę. Nie wiedziałem, czy przeznaczenie istniało naprawdę, ale jeśli tak, to byłem pewien, ze moim przeznaczeniem jest właśnie on, choć nigdy wcześniej nie podobał mi się żaden chłopak.

Zawsze uważano mnie za dziwnego nastolatka, który miał zupełnie inny stosunek do życia od całej reszty, ale lubiłem tę myśl, że jestem na swój sposób wyjątkowy. W moich oczach tak samo wyjątkowy był on i przez myśl przebiegło mi, że muszę go w końcu pocałować, aby wyjawił mi swój mały sekret.

- Zayn - odezwał się nagle Niall, wyciągając z naszych uszu słuchawki. Leżeliśmy na moim łóżku, słuchając muzyki z telefonu blondyna od jakiejś godziny, wymieniając się ulubionymi utworami. - Powinniśmy przejść się do naleśnikarni, tam pewnie wszyscy siedzą.

Westchnąłem ciężko, patrząc w sufit, kiedy Horan wciąż wpatrywał się we mnie. Nie miałem najmniejszej ochoty nigdzie iść, co było z lekka sprzeczne z moją tęsknotą za wychodzeniem całą paczką, ale prawda była taka, że gdy było więcej osób nie absorbowałem całej uwagi Nialla, ponieważ starał się dać jej choć trochę każdemu. To było tak samolubne i dziecinne, ale wolałem, żeby wciąż rozmawiał ze mną, albo leżał obok milcząc, lecz ja i tak mógłbym czuć ciepło jego ciała obok swojego. To był mój mały, słodki raj i nie miałem ochoty rezygnować z niego nawet na chwilę, by spotkać inne osoby.

- W porządku - odezwałem się wreszcie, starając ukryć swoją kwaśną minę przed przyjacielem, co było trudne, kiedy on nie odrywał wzroku od mojej twarzy.

Niall podniósł moje ramię, wsuwając się pod nie tak, że teraz go obejmowałem, a swoją głowę umieścił na mojej piersi, przez co po prostu nie mogłem się nie uśmiechnąć. Te kilka dni pokazały mi, jak bardzo blondyn lubi się przytulać, był pod tym względem niczym mały kotek. Jego bliskość dawała mi także do zrozumienia, że nie jestem dla niego tylko przyjacielem. Oboje znaczyliśmy dla siebie o wiele więcej i oboje doskonale to wiedzieliśmy, choć żaden z nas nigdy nie powiedział tego na głos.

- Ktoś z nich może być zjawą, a mnie po prostu dobija uczucie bezradności - przyznał cicho, tocząc palcami kółka na moim brzuchu. - Uwierz, wolałbym zostać tutaj, tak, jak teraz i już nigdy się nie ruszać, ale zjawa w tym czasie znów może kogoś skrzywdzić.

Zjawa | √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz