Na początku - odsyłam do boyxboy shots. Możecie składać zamówienia na shoty :) Upewnijcie się, czy czytaliście poprzedni rozdział, ponieważ dodałam je dosyć szybko, a chyba nikt nie chce psuć sobie historii?
Pisząc słuchałam piosenki, którą macie udostępnioną na górze (yt).
Miłej lektury :)
Czasami, gdy czytasz książkę - kryminał - autor daje ci wiele wskazówek co do tego, kto może być mordercą. Upewnia cię w tym dziwnym przekonaniu, że to właśnie ta osoba... A później jakby nagle zmienia zdanie. Mąci ci w głowie, bo przecież nic nie może być proste, prawda?
Lecz trzeba pamiętać, że pierwsza myśl zwykle jest tą trafną. Nie można zbyt dużo się zastanawiać, bo to jak ze sztuczkami magicznymi. Im bliżej będziesz, im bardziej będziesz się przyglądać, tym łatwiej cię oszukają. Chłodny dystans jest najlepszy, pozwala wszystko zobaczyć w dobrym świetle. Nie można kierować się emocjami, to nigdy nie kończy się dobrze.
Po ostatnich słowach Rhysa, a raczej Evana, wiedziałem, że zbyt szybko odpuściłem sobie swojego pierwszego podejrzanego. A teraz, kiedy uchylił rąbek tajemnicy, dał mi skrawek układanki, biegłem do domu całkowicie przemoczony, ze łzami zasłaniającymi widok, ponieważ moje serce powoli pękało i byłem pewien, że po powrocie do domu rozsypie się całkowicie.
Niall Horan był chłopcem, który stał się bohaterem. Nie tylko swojej historii, nie tylko mojej opowieści, ale prawdziwym bohaterem Aprench, małego, zapomnianego przez świat miasteczka. Ponieważ gdyby nie on, nigdy do niczego bym nie doszedł. Nigdy nie stałbym się tym, kim właśnie się stałem.
Dlaczego to wszystko rozgrywało się tutaj? I dlaczego odpuściłem pilnowanie go choć na krótką chwilę?
Byłem tak boleśnie głupi i tak okropnie przerażony, bo już wiedziałem. Musiałem ponieść karę, zmierzyć się z konsekwencjami swoich wyborów.
Moja historia była banalna. Byłem tylko pionkiem w pewnej grze, który chciał stać się królem, ale był zbyt głupi, by mogło mu się to udać. Nie powinienem sam podejmować decyzji, ponieważ to najgorsze, co mogłem zrobić wszystkim dookoła. Najgorsze, co zrobiłem Niallowi.
Wracając, myślałem o wielu rzeczach, ale głównie o nim. O momencie, kiedy pierwszy raz dostrzegłem go wychudzonego, w przydużych ubraniach, śmiejącego się na cały głos. O momencie, kiedy stał na ulicy i płakał w deszczu, ale gdy mnie zobaczył, i tak próbował się uśmiechnąć. Kochanie go było tak proste, jak oddychanie, jakbym urodził się tylko po to, by być z nim. A za chwilę miałem go stracić, prawdopodobnie na zawsze.
- Reinald - wpadłem do pokoju jak burza. Nie myliłem się - stała tam, a obok niej stał Niall, który od razu podszedł do mnie i przytulił mnie z całych sił.
- Cześć, Zayn - odpowiedziała, uśmiechając się delikatnie, choć wyglądała, jakby przeżywała największą w życiu tragedię.
- Nie puszczaj mnie - szepnął Niall, zaciskając pięści na mojej mokrej kurtce. Nie miałem zamiaru, ale to nie miało większego znaczenia, ponieważ nie miałem nic do gadania. Uniósł głowę i delikatnie mnie pocałował - tak boleśnie krótko.
- Nie musisz tego robić - powiedziałem do dziewczyny, która spojrzała na swoje ukochane, czarne lakierki. Łzy spływały po moich policzkach, niemal je paląc, ponieważ nigdy nie płacze się tak mocno ze smutku, jak z bezradności.
- Wiem - odparła, podnosząc na mnie wzrok. - Ale chcę. Zabrałeś mi go, Zayn, a bez niego nie wiem, co robić.
- Opowiadałem ci o pierwszym objawieniu zjawy. Przed pomieszczeniem, który śmierdział spalenizną - Horan był nadzwyczaj spokojny, choć wiedziałem, że jest w rozsypce. Zupełnie tak, jak ja, z tym, że to ja doprowadziłem do tego, że obaj tak cierpieliśmy. To ja popełniłem nieodwracalny błąd.
- Spłonęłam żywcem - dodała Rei, wzdrygając się zaraz po tym. - Widziałam go. Nie chciałam umierać, on nie chciał mnie zabijać... Więc sprawił, że stałam się taka, jak on.
- Nikogo nie chciał zabijać, a jednak pozbawił życia wielu osób - syknąłem, przez co Davens spuściła głowę. Płakała, ale to naprawdę mnie nie obchodziło. W tamtym momencie nawet jej nie współczułem - jedyne, co czułem, to nienawiść do dziewczyny, którą przez chwilę uważałem za przyjaciółkę.
Może moją nie była, ale znała Nialla od zawsze. Nie powinna tego robić, chociaż ze względu na niego. Pomyślałem, że była samolubna, ale to nie była prawda. Jedyną samolubną osobą byłem tutaj ja.
- Wszyscy nas zapomną. Jego, mnie i Nialla.
Zacisnąłem zęby, kiedy Horan się ode mnie odsuwał. Nie miałem siły, by go zatrzymać i byłem pewien, że to jej sprawka. Jego i moje ruchy, ponieważ żaden z nas by nie odpuścił. Nie siebie nawzajem.
- Zawsze się odnajdziemy - szepnął, spoglądając mi w oczy ten jeden, ostatni raz. Błękit jego tęczówek wyrażał niewyobrażalny ból i okropnie głęboki smutek, przez co cierpiałem bardziej. Nigdy nie chciałem go skrzywdzić, a jednak zrobiłem to przez swoją głupotę.
Nie mogłem także mówić, choć chciałem krzyczeć, błagać i płakać. Stałem tak po prostu, sparaliżowany, po prostu patrząc, jak bierze go za rękę, by po chwili zniknąć, jakby nigdy ich tutaj nie było.
Przez chwilę miałem wrażenie, że nic z tego się nie stało - że nigdy nie było Zjawy, Nialla, Reinald; że wszystkie te rzeczy, które rzekomo miały miejsce, wydarzyły się tylko w mojej głowie, były wymysłem chorej wyobraźni.
Lecz ból w sercu mówił coś zupełnie innego - dawał pewność, że jednak nic nie zmyśliłem.
Ponieważ to była moja historia opowiadająca o chłopcu, który stał się nie tylko bohaterem, ale i męczennikiem. Który był tylko zniszczonym człowiekiem, który zaufał mi, pokochał mnie, a ja go zawiodłem. Mimo obietnicy, że nigdy go nie opuszczę.
+ Bardzo dziękuję każdemu, kto przeczytał i przeczyta Zjawę. Oczywiście przepraszam również, że tak długo się ciągnęła. Mam nadzieję, że historia w jakimś stopniu Was usatysfakcjonowała i nie uważacie przeczytanie tego opowiadania za stracony czas. Jest mi niezmiernie miło i ogromnie dziękuję, za każdy oddany głos i komentarz. Mam szczerą, ogromną nadzieję, że Wam się podobało.
Oczywiście, część druga ruszy już niebawem - możecie znaleźć ją na moim profilu "Szukając Ciebie". Cudowna autoreklama - jeśli troszkę mnie lubicie i podoba Wam się to, jak piszę, zapraszam na inne opowiadania m. in. "Na końcu pomostu" (Narry), " Secret Of The Pictures" (Ziall), czy rozkręcające się z końcem zjawy Lobotomy" (również Ziall) z tym, że to ostatnie może być w późniejszym czasie nieco drastyczne.
Gdybyście mieli jakieś pytania dotyczące Zjaw (bo niestety były dwie) - piszcie w komentarzu lub prywatnie, ponieważ wciąż gdzieś tam kurzy się pomysł na shota tylko i wyłącznie o duchu, ponieważ tak jak myślałam dałam mało z ich pełnej historii, a można to bardziej zobrazować.
Jeszcze raz dziękuję, było mi niezmiernie miło!
A pomyśleć, że wszystko zaczęło się idąc pewnego dnia na wf...
CZYTASZ
Zjawa | √
FanfictionNiall był osobą, którą w szkole wszyscy uwielbiali. Zabawny, głośny, przyjazny i szczery do bólu. Zayn, nowy uczeń, polubił Nialla bardziej niż inni. Chciał poznać go bliżej, jednak Niall nigdy nie zapraszał kolegów do domu. Wiedzieli, gdzie miesz...