Żale

820 43 3
                                    

Jack's P.O.V.

- I nastała jasność! - odezwałem się, przerywając niezręczną ciszę, która zapadła. W zasadzie to cała ta sytuacja była mocno niezręczna. Jak inaczej nazwiesz zdarzenie, w którym miłość twojego życia powróciła zza grobu po wielu latach, akurat kiedy przyzwyczaiłeś się do jego nieobecności?

- Tak... Zauważyłeś, że nie ma tu drzwi ani okien, prawda? Nie mamy drogi wyjścia. - odpowiedział, przypatrując się komodzie, jednemu z niewielu mebli w pokoju. 

- Aha. Ale mamy za to łóżko... - Pozwoliłem temu stwierdzeniu po prostu pozostać w powietrzu. Znów nastała cisza. 

- Nie tęskniłeś za bardzo, prawda? - zapytał, tak cicho, że ledwo go słyszałem, choć wciąż byłem do niego przytulony. 

- Tęskniłem. Nawet nie wyobrażasz sobie jak. Po dziś dzień przeklinam 456 i ich nowoczesną technologię. Nie wiesz ile bym dał żeby znów spotkać Doktora, cofnąć się z nim do 2009 i to wszystko odkręcić. - odpowiedziałem, ku własnemu zdziwieniu całkowicie szczerze. Uśmiechnął się lekko, ale nie na tyle żeby był to prawdziwy uśmiech, taki spowodowany szczęściem. 

- Kłamiesz. - Spojrzał mi w oczy. Widziałem jego ból, wciąż nie akceptował tego co się zdarzyło. 

-Wcale... - Nie dał mi zaprzeczyć. Zaśmiał się lekko i pokiwał głową. 

- Kłamiesz, wiem o tym. Nie myśl, że nie umiem tego poznać. Powiedz co stało się później. Jakim sposobem pokonaliście 456? - westchnąłem i zacząłem opowieść o moich beznadziejnych wyborach, śmierci, zniszczeniu i reszcie zła, które wydarzyło się po tym jak kosmici wybili cały budynek rządowy. Sam zacząłem sobie to wszystko przypominać. To bolało. Po tylu latach, tylu podróżach, to wciąż bolało. W głowie wciąż rozbrzmiewały krzyki tych wszystkich ludzi. Byłem winny wielu śmierciom, ale te jakoś specjalnie wbiły mi się w pamięć. Może dlatego, że przez chwilę chciałem poddać cały świat, rzucić go kosmitom na pożarcie tylko po to by go uratować. A teraz? Znów stoi przede mną. 

- Nigdy cię nie okłamałem. - powiedziałem na zakończenie. Spojrzał na mnie zdziwiony. 

- Nieważne. Spróbujmy się stąd jakoś wydostać. - odrzekł, spuszczając wzrok. Są dwie opcje: albo doskonale o tym wiedział, albo mi nie wierzył. 

Pierdololo Wszechświata [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz