Zdezorientowany lekarz nie wróży niczego dobrego

1.1K 81 8
                                    

Sherlock's P.O.V.

- Interesujące. Zasnąłem na kanapie w moim mieszkaniu na Baker Street, a budzę się tu, w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Moriarty, czy to jakiś test? - zapytałem. Takie zagranie pasowało mi do mojego arcywroga, szczególnie, że wczoraj ogłosił on swój wielki powrót. 

- Co? Sherlock? Gdzie my jesteśmy? - odezwał się głos po mojej prawej. Doskonale znany mi głos. 

- John? Ciebie też porwał? - Zirytowało mnie to. Znów chciał użyć ludzi na których mi zależało żeby mnie złamać? W mojej głowie od razu pojawiło się pełno scenariuszy morderstwa Napoleona zbrodni. 

- Tak. Co się stało? Kto nas porwał? - Lekarz był mocno zdezorientowany. Przesunąłem się odrobinę w stronę jego głosu, tylko po to by upewnić się, że jestem w pomieszczeniu z prawdziwym człowiekiem a nie jakimś przekaźnikiem radiowym. 

- Podejrzewam, że to wszystko sprawka Moriarty'ego. Znów chce wykorzystać osoby, na których mi zależy przeciwko mnie samemu. Chce mnie zniszczyć. Ale dlaczego, co jest jego motywem? Jaki jest sens zamykania nas razem w ciemnym pomieszczeniu? - Te pytania odbijały się w mojej głowie, pozostawione bez odpowiedzi. 

- Czy ty właśnie stwierdziłeś, że jestem dla ciebie kimś ważnym? - John brzmiał jakby był w ciężkim szoku. 

- Tak, przecież doskonale wiesz, że jesteś dla mnie ważny. Jesteś moim blogerem, co ja bym bez ciebie zrobił? Poza tym pomagasz mi w śledztwach, może i jesteś irytujący, a twój mały mózg nie zawsze ogarnia co się dzieje, ale cenię sobie twoje towarzystwo. - Wzruszyłem ramionami, dopiero potem zdając sobie sprawę z tego, że nie mógł tego zobaczyć w otaczającej nas ciemności. 

- A oni twierdzą, że nie masz serca... - odpowiedział pod nosem mój przyjaciel. Udawałem, że nie słyszałem, głównie dlatego, że nie mogłem znaleźć dobrej odpowiedzi. 

Przez następne kilka minut siedzieliśmy w zupełnej ciszy. 

- Mary będzie wściekła. Dzisiaj nasza rocznica, miałem wziąć ją na kolację... - odezwał się. W jego głosie nie było jednak czuć smutku. Tak jakby cieszył się, że nie spędzi tej nocy ze swoją żoną. 

- Czyżbyś cieszył się z tego powodu? - Uniosłem brwi. Wiedziałem, że mnie nie widzi, ale trudno było nie wyrazić w ten sposób swoich emocji. Tak, niezależnie od tego co o mnie mówią, mam emocje!

- Po prostu stęskniłem się za wspólnie spędzonymi dniami. To wszystko. - odpowiedział, kładąc głowę na moim ramieniu. Nie do końca rozumiałem co tu się w zasadzie dzieje, ale pozwoliłem mu na to, zbyt zdezorientowany żeby zrobić coś innego. 

Pierdololo Wszechświata [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz