Bambam
Obudziłem się wystraszony w miejscu, którego w życiu nie widziałem. Nie żeby coś, ale spałbym sobie dalej, tylko tak trochę zajebałem głową w jakieś wystające oparcie (swoją drogą dość wygodnej) kanapy. Fun fact - nagle przypomniała mi się wzruszająca historia, jak w starym mieszkaniu podczas snu wierciłem się i zrobiłem głową dziurę w ścianie. Nie pytajcie.
Ale wracając... przez pierwszą minutę siedziałem trzymając się za głowę i patrząc w jeden punkt, jak to zawsze po spaniu. Po paru kolejnych sekundach dotarło do mnie, że to zapewne Jackson mnie tam ułożył/niestarannie położył/położył niedbale/rzucił/pierdolnął. Nic nadzwyczajnego. Dzień, jak co dzień.
Stałem się już dość odporny na tego typu sytuacje. Kilka razy się zdarzyło, że wyrywając się z uścisku Jacksona zjebałem półkę z porcelanowymi figurkami mamy, czy też regał z książkami w bibliotece.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu i za wysokim blatem ujrzałem miło wyglądającą panią. Na pierwszy rzut oka była trochę podobna do mojej ulubionej aktorki z dramy, która pod koniec okazała się niezłą suką. Lubię takie.
Miałem zamiar skierować się w jej stronę i zapytać, czy nie widziała drugiego takiego debila, idiotycznie wyglądającego, trochę niewyżyty seksualnie itepe, itede, ale podczas mojej wędrówki w stronę recepcji, niespodziewanie wylądowałem na ziemi.
Do chuja, ktoś się na mnie rzucił.
Nawet nie wiecie, jakie to niezręczne i nieprzyjemne, gdy będąc w samych majtorach, wczesnym rankiem, ląduje się na zimnych kafelkach z jakimś mężczyzną na plecach.
Dzięki bogu, okazało się, że to tylko Yugyeom. Ale ludzie święci, moje serce było bliskie palpitacji.
-Gdzie wy byliście wariaci?! - wydarł mordę ktoś z głosem podobnym do Juniora.
Nie myliłem się.
Tylko, gdy zebrałem swoje szczątki z podłogi, ujrzałem całą 6 chłopaków, stających w rządku przede mną.
Patrzyłem na nich wszystkich ogłupiały. Nagle nie wiedząc czemu, zacząłem lornetować zabójczy wzrok Marka w stronę Jacksona. Wyprzedziłem myślami to, co się zaraz stanie. Przysięgam, poczułem się, jakbym jeszcze przed zakończeniem odcinka W11 ogarnął kto jest mordercą.
W mgnieniu oka Mark podbiegł do Wanga i prawie go udusił.
-PEDOFILU!!! WIEDZIAŁEM, ŻE PRĘDZEJ, CZY PÓŹNIEJ SIĘ TO STANIE. WIEDZIAŁEM, ŻE WYKORZYSTASZ TE BIEDNE DZIECKO. DLACZEGO JA CI ZAWSZE WE WSZYSTKIE TWOJE SŁOWA WIERZE? JA PIERDOLE. - krzyczał zbulwersowany Tuan.
No nieźle. Zaczyna się. Dajcie mi popcorn.
Takiej kłótni między nimi dawno nie widziałem. Nie wiem, czułem się z jakiegoś powodu winny. Ale nie miałem pojęcia dlaczego.
- ACH TAK? TO W TAKIM RAZIE JAK MASZ ZAMIAR WYTŁUMACZYĆ MI TO, ŻE OBYDWOJE JESTEŚCIE PÓŁNADZY I CAŁĄ NOC WAS NIE BYŁO? - wydzierał się Mark ze łzami w oczach.
Aha. Chyba dlatego.
Przez czas trwania ich kłótni rozmarzyłem się o moim pluszowym jednorożcu i zastanawiałem się, czy oby na pewno nic mu nie jest i dotarł na miejsce. Miałem nadzieję, że Youngjae zabrał moją walizkę i pomyślał o mnie. Jest jedyna osobą, która AŻ DO TEGO STOPNIA się o mnie martwi, że mogłaby to zrobić.
Nie zważając na wszystko, co się aktualnie działo postanowiłem wstać i odciągnąć Youngjae na bok. Wypytałem go o moje rzeczy i tak jak przypuszczałem - pomyślał o tym.
W trybie natychmiastowym musiałem wylądować w moim pokoju, więc zaprowadził mnie tam.
Tylko, gdy zobaczyłem moją walizkę, rzuciłem się na nią i zacząłem dziękować Bogu za sprzyjający los.
Otworzyłem ją a na samym środku leżał mój kochany jednorożec. Miałem łzy w oczach. Były to łzy szczęścia, a jednocześnie łzy smutku.
Był cały zniekształcony. Jakiś grubas musiał siedzieć na mojej torbie. Postanowiłem, że tylko, gdy dowiem się kto zrobił taką krzywdę mojemu skarbeczkowi, to zabiję go osobiście.
Nie wątpcie we mnie. Jestem groźny.
Niespodziewanie podszedł do mnie Youngjae i zabrał mi mojego pluszaka. Dałem upust moim łzom, które były niczym ziarna grochu.
Odwrócił się do mnie plecami, poruszał tylko rękami i nagle oddał mi jednorożca w stanie idealnym, bez żadnej skazy.
Nie miałem pojęcia, jak to zrobił, ale rzuciłem mu się na szyję.
W sumie, gdyby tak pomyśleć, jego dziwne ruchy były no... dziwne. Gdyby robił to Jackson - nie dotknąłbym tego jednorożca już nigdy więcej w moim życiu.
No nieistotne.
Zabrałem mojego misia i ułożyłem się z nim na łóżku, jak gdyby nigdy nic.
--------------------------------------
i just cant believe, ze nowy rozdzial napisalam w mniej niz tydzienXDD mam nadzieje, ze nie zjebalam, mam goraczke, nie mysle logicznie, kocham was ♥
XDDDD