16.

420 49 14
                                    

Bambam
Obudziły mnie lekkie a zarazem jebiące po oczach z kurewską mocą promyczki cieplutkiego słoneczka. Muskały mnie po twarzy zupełnie jak mój wymarzony chłopak. Z trudem zmusiłem się do otworzenia swych gał, aby obczaić sytuację dookoła.
Gdy już mi się to udało, odetchnąłem z ulgą. Leżałem w swoim przytulnym pokoiku, na moim mięciutkim wyrku. Żyć nie umierać. Wszystkie moje problemy skończyły się właśnie teraz. Doszedłem do takich wniosków. Nie wiem kiedy, ale ważne że doszedłem. Postanowiłem sobie, że musze jak najszybciej zmienić numer telefonu, adres zamieszkania oraz imię i nazwisko, a potem poślubić Niemkę. Chociaż w sumie, Niemka jest dość ryzykowną opcją. Jebać.
W każdym razie, zwlokłem swoje już prawie zwłoki z łóżka i udałem się do łazienki w celu ogarnięcia japy. Gdy spojrzałem w lustro, przeraziłem się. Ale nawet nie miałem siły czegoś z tym zrobić, bo i tak by nie podziałało. Zarzuciłem na web jakąś random czapke, beret babci najprawdopodobniej oraz dużą bluzę z kapturem. Nie minęło nawet 5 minut jak byłem na mieście i załatwiałem wszystkie sprawy związane z moją tożsamością.

Jackson
Dzień naszego powrotu zbliżał się. Niestety. Dlatego stwierdziłem, że muszę jakoś skorzystać z tego wyjazdu, bo nie mam żadnych wspomnień. Jako, że była już późna i zaawansowana noc, jak ciąża mojej sąsiadki, stwierdziłem że to idealna pora.
Złapałem leżącego obok Marka Tumana za jego adaśki i wyciągnąłem cichaczem z pokoju. Kurwa, co za typ, nie wiem czy coś wziął, ale spał tak mocno, ze nie obudzilaby go nawet bomba atomowa. Taki chuj, lepiej dla mnie.
Na moje szczęście, recepcja była pusta, więc przesliznalem się przez hol, bez zbędnych pytań dokąd ciągnę trupa. Po wyjściu z budynku przerzuciłem go przez  ramię i usłyszałem jego ciche jęknięcie.

-Spokojnie, jęczeć będziesz później. -wypalilem.

Gdy już znaleźliśmy się na plaży, zauważyłem że chyba jednak się obudził. Jego twarz nie wyrażała raczej zadowolenia, ale ja byłem w stanie to naprawić. Wyciągnąłem z kieszeni kolowego czupa czupsa, odpakowalem go i wcisnalem do ust Tumanowi. Uśmiechnął się tylko, a ja sam do siebie powiedziałem "Stary, you're doing good". Prawda jest taka, że miałem zamiar ruchnąć go tu i teraz, taki był plan od samego początku. Ale dajmy pobyć troche romantycznym. Nigdy taki nie jestem, wiec najwyższa pora. Czupa czups to kwintesencja romantyczności, nie oszukujmy sie. Na dzień dobry objąłem Marka swoim ramieniem i pozwoliłem mu przytulić się do mojego torsu. O dziwo, nie zadawał mi żadnych pytań. Pomyślałem, że może ma gorączkę, ale sprawdziłem i jest zimny. W sumie momentami tez chciałbym być zimny. I to bardzo zimny. Jak zdechlak.

Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę wsłuchując się w szum fal. Było naprawdę uroczo, uwierzcie mi. Niestety, nie jestem dobry w opisywaniu takich sytuacji, ale to co się wtedy we mnie działo chyba mogę nazwać tymi MOTYLKAMI W BRZUCHU. Ciszę przerwał cichy, chrypiący głos Marka:
-Cos się stało? Dlaczego taki jesteś?

Zdezoriwntowany spojrzałem na jego twarz.

-Taki, czyli jaki? - zapytałem.
-Czemu tu jesteśmy? Twoje zachowanie jest naprawdę dziwne. -odpowiedział spoglądając mi w oczy. Szczerze, chuja widziałem (tzn, niedosłownie, jeszcze nie w tym momencie), bo było ciemno, ale ujrzałem, że na mnie spogląda.

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć, więc spróbowałem sobie przypomnieć co zazwyczaj robi się w filmach, jak chce się uniknąć odpowiedzi. W pierwszej kolejnosci przejechalem mu po udzie ręką zmysłowym ruchem. Spowodowało to zdziwione westchnienie Marka. Uświadomiłem sobie, że chyba jednak w takich sytuacjach nie mizia się kogoś po udzie. Może powinienem włożyć ta rękę pod bluzkę? Nie, chyba też nie. Nie wiem, po co o tym myśleć skoro po sekundzie poczułem usta Tumana na swoich. Zrobiło mi sie GORĄCO jak nastolatce, ale hell yeah wreszcie znaleźliśmy się w zajebistej sytuacji. Odwzajemnilem pocałunek, pogłębiając go. Nie wyczułem w nim pożądania, lecz prawdziwe uczucie. Chyba drugi raz w życiu zetknąłem się z taka sytuacja. Co prawda, moj oguras nadal płonął na myśl, co będzie dalej, ale w tamtym momencie liczyła się chwila i cieszyłem się z tego pocałunku.

Po chwili Mark wylądował pode mną i nadal z goracym uczuciem i delikatnoscia kontynuowalismy i pilnowaliśmy rozwoju sytuacji. Mark ujął swoimi zimnymi, chudziutkimi dłoniami moją twarz nie przerywając pocałunku. W tym momencie zauważyłem jak księżyc oświetla jego miękkie, błyszczące włosy, które głaskałem w każdej możliwej sekundzie. Jego ręce zjechaly niżej i szczerze takiego obrotu sie nie spodziewałem, bo on zazwyvzaj jest wstydliwym ukesiem. Łezka zakręciła mi sie w oku na myśl, że mój chłopiec już tak dojrzał.
Włożył ręce pod moją bluzkę i sprawnym ruchem zdjął ją. Po czym wrócił do tej czynności i gładził mnie po torsie opuszkami palców. W międzyczasie odpaliłem na telefonie swoją ulubioną piosenkę Jay Parka - In this bitch. Nie mogłem już wytrzymać i sprawnym ruchem wyjąłem mojego wcześniej już wspomnianego ogura i zacząłem to, na co wszyscy czekali. Pieprzylismy się jak opętani w środku nocy, na plaży. Nasze spragnione miłości ciała obejmowal cieply i lekki wiatr. Szum morza, ciche pojekiwania i oddechy Marka świetnie komponował się z piosenką najlepszego wykonawcy na tej ziemi. Dla takich chwil żyje.

Gej7 - letnie wspomnienia siedmiu pedałów.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz