7.

1.1K 118 52
                                    

Jackson
Moje tłumaczenie całej tej dwuznacznej sytuacji przerwało głośne plasknięcie, łączące się z piekącym bólem policzka.

Mark zajebał mi sztukę w mordę. No pięknie.

Tylko gdy na niego spojrzałem, zauważyłem łzy spływające po jego policzkach. Miałem ochotę coś zrobić, ale sparaliżowało mnie. Poczułem dziwne ukłucie w sercu. Pierwszy raz w życiu coś takiego mi się stało. Czy to moje uczucia się przejawiły? Moje serce nie jest z kamienia? Miałem ochotę rozpłakać się. Widząc Marka w takim stanie trudno było mi dopuścić myśli do głowy. Trudno mi było cokolwiek tłumaczyć. Zauważyłem, że był już zmęczony krzyczeniem i tym wszystkim, co się dzieje. Całą resztę problemów dusił w sobie, wszystko z niego wypłynęło.

Bezradny poczułem, że moje policzki robią się mokre od ciepłych łez.

Podszedłem bliżej niego i objąłem go ramionami. Nie stawiał żadnego oporu, nie krzyczał. Wtulił się tylko w mój tors, obejmując mnie wokół talii i ryczał jak małe dziecko.

Gładziłem go dłońmi po plecach, próbując uspokoić jego złość, wypływ negatywnych emocji. Wiedziałem, że przyczyniłem się do takiej reakcji Marka. Dlatego raniło mnie to jeszcze bardziej.

Nie wstydziłem się z niczym, nie zgrywałem twardziela, chciałem zrobić wszystko, aby mój największy skarb, który został mi zesłany, mógł być szczęśliwy.

Rzadko kiedy interesuję się uczuciami innych, ale w tamtej chwili coś we mnie pękło.

Powinienem dziękować Bogu za to, co mi dał. Troszczyć się, opiekować, pilnować, pomagać, kochać najmocniej na całym świecie. Tymczasem ja, wolałem zgrywać badassa, nie zważając na nic.

Dlaczego wcześniej nie brałem pod uwagę jego uczuć? Dlaczego nie zauważyłem, że moje zachowanie przez cały ten czas go bolało?

Czasami, gdy mnie potrzebował, żeby sie wygadać, pośmiać, porozmawiać... Ja najzwyczajniej w świecie miałem to wszystko w dupie i wolałem ruchać się z przypadkowymi facetami.

Spojrzałem na Marka, który juz widocznie sie uspokajał. Ja natomiast coraz bardziej sie rozklejałem i dawałem upust moim łzom.

Tuan spojrzał na mnie ze zdziwieniem w oczach. No tak, nigdy nie widział mnie płaczącego.

Otarłem rękawem policzki i oczy. Złapałem lekko dłonią za podbródek Marka.
-Przepraszam - powiedziałem krztusząc się łzami.

Zbliżyłem się do niego twarzą. Chwilę się wahałem, nie wiedziałem jak zareaguje. Ale wszystko jedno.

Przejechałem dłonią po jego policzku i złączyłem nasze usta w łagodnym pocałunku.

Zamknąłem oczy.

Jego wargi były chłodne i słone od łez. Było czuć, że są zmęczone, tak jak on sam.

Stykając się z nim klatkami piersiowymi, czułem jak jego serduszko przyspieszyło. Biło tak cholernie mocno. Szybko, ale rytmicznie. Te uczucie sprawiło, że poczułem się w jakimś stopniu bezpieczniejszy.

W końcu trzymałem właśnie cały mój świat.

Odsunęliśmy się od siebie, po czym spuscilem głowę w dół.

-Kocham cię. - wyszeptał, dotykając moich włosów.

Wreszcie wiedziałem, ze wszystko będzie miedzy nami dobrze.

Bambam
Tylko, gdy się obudziłem zacząłem zastanawiać się, gdzie właśnie jestem. Mój mózg miał zwieche af. Leżałam patrząc w sufit. Poczułem się jak uciekinier z wariatkowa. Myślałem chwilę o swoim śnie. Śniła mi się moja stara koleżanka z klasy. Poszliśmy razem do kina, a później chciała mnie zgwałcić.
Zawsze wiedzialem, że ma chore intencje względem mnie. Dlatego podczas naszej "randki" oznajmiłem jej, że jestem z Yugyeomem. Wpierdoliła mi w ryj i odeszła kręcąc dupskiem, jak pokurwiała. Pamiętam ten dzień,  jakby to było wczoraj.

Siadłem na łóżku i skierowałem wzrokiem w stronę okna. Przestraszyłem się, gdy na kanapie obok zobaczyłem leżącego Jaebuma. Ja jebix.

-O, nie spisz juz. To bardzo dobrze się składa. -  oznajmił.

Pytającym wzrokiem nakazałem mu kontynuować.

-Wszyscy poszli na plażę, w budynku zostaliśmy tylko my, Jackson i Mark. Ale sprawa żarcia przypadła na nas. Tak więc musimy pojechać autobusem do centrum miasta i kupić jakąś pizze.

-P..po.. ppo-, ppojechać? d-do, c.. cce... ntrum? - zapytałem przerażony, wspominajac wydarzenia ostatniej nocy

Zacząłem zawalać go pytaniami z serii "A co jeśli...", jednak i tak miał to w dupie i niecałe 20 minut później, siedziałem na tyłach pojazdu z zakneblowaną gębą. Kocham.

-----------------
shiiit, pisalam ten rozdzial od 5 rano w przerwach między badaniami, takze troche przyjebanie wyszloXDDD wieczorem, jesli mnie nigdzie nie wezma to postaram sie napisac cos jeszcze~~

Gej7 - letnie wspomnienia siedmiu pedałów.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz