14.

440 21 3
                                    

Perspektywa Harry'ego:

Dziewczyna odepchnęła mnie wbijając swój pełen bólu wzrok w moje tęczówki. Po chwili z jej pięknych, błękitnych oczu wypłynęły strumyki słonej cieczy, spływając po zarumienionych polikach dziewczyny.

Kurwa, Styles! Ona się Ciebie boi!

Uniosłem swoją dłoń w celu przetarcia łez, które teraz szpeciły twarzyczkę Victorii z mojego powodu, a gdy moja skóra zetknęła się z jej, niebieskooka wzdrygnęła się opuszczając wolno powieki i delikatnie kręcąc głową.
- P - Proszę, odejdź... - wyszeptała łamiąc mi serce. Jej twarz wyrażała niepewność i strach spowodowany mną i moimi jebanymi pomysłami. Po chwili dziewczyna zaczęła zanosić się płaczem, dostając ataku paniki.

Idealnie.

Nie wiedząc co zrobić, przykucłem obok trzęsącego się ciała Vi, mówiąc jej uspokajające słowa i co chwilę składając delikatne pocałunki na jej rozgrzanych policzkach i rękach.
- Spokojnie... Nie musisz się mnie bać, chcę Ci pomóc. - wyszeptałem wprost do jej ucha. Po chwili oddech dziewczyny unormował się a ona sama przyglądała mi się jakby próbowała odczytać moje zamiary. Miałem wrażenie, że zahipnotyzowała mnie swoim przyciągającym spojrzeniem, bedąc w stanie wyciągnąć ze mnie najskrytsze sekrety, jak i zbędne informacje, np. Na kogo głosowałem w wyborach, co jadłem wczoraj na obiad, jaki program telewizyjny najbardziej lubię oglądać itp. Nie wiem co jest w jej oczach, ale to coś nie pozwalało mi od nich oderwać wzroku. Wszystko co ona posiadała wydawało mi się nadto ciekawe, a ja czułem w sobie potrzebę dowiedzenia się wszystkiego o tej drobnej osóbce.

(~♡~♡~)

Gdy dziewczyna ponownie usnęła, tym razem w moich ramionach, położyłem ją delikatnie na łóżku, przykrywając miekką pościelą i delikatnie gładząc po ciemnych włosach. Jej klatka piersiowa unosiła się i opadała w rytmie nieznanej mi melodii. Taki widok mógłbym nie codziennie rano po wstaniu. Tylko, że ja zawsze muszę coś spierdolić, Harry Spierdolina Styles - nic dodać, nic ująć. Wciągnąłem na nogi czarne spodnie, zakładając wcześniej czystą bieliznę i uważając żeby przypadkiem nie obudzić dziewczyny, po czym podchodząc do szafy wziągnąłem z niej biały t -shirt z dekoltem w serek, który następnie założyłem. Podchodząc do lustra przeczesałem palcami moją burzę loków, po czym założyłem czerowną bandanę w celu ujarzmienia ich. Wrzuciłem jeszcze na siebie czarno - czerwoną koszulę w kratę stwierdzając, że jestem gotowy do wyjścia. Mam plan udać się do Niall'a gdzie mieliśmy dzisiaj spotkać się z resztą bandy koczkodanów, jak to pieszczotliwie nazywa nas moja ulubiona sąsiadka Pani Larsson. Nasza grupka rozkłada się na, pomijając mnie i Niall'a: Zayn'a Malik'a, Louis'a Tommilson'a i Liam'a Payne'a. Udałem się na dół do kuchni gdzie zacząłem przyrządzać swój życiodajny napój - kawę. Kawa dla mnie jest jak woda dla studni, jak ogień dla zapalniczki, jak... Eh, whatever. Wykonując wszystkie niezbędne czynności napisałem jeszcze liścik do dziewczyny z wiadomością gdzie jestem i o której mniej więcej wrócę, po czym wsiadłem do swojego nowiutkiego, czarnego mercedesa c63 s, po czym skierowałem się do domu blondyna.

 Wykonując wszystkie niezbędne czynności napisałem jeszcze liścik do dziewczyny z wiadomością gdzie jestem i o której mniej więcej wrócę, po czym wsiadłem do swojego nowiutkiego, czarnego mercedesa c63 s, po czym skierowałem się do domu blondyna

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Perspektywa Victorii:

Budząc się nagle, szybko sprawdziłam czy nie ma obok mnie lokowanego szatyna, oddychając z ulgą widząc puste miejsce obok. Czasem nie rozumiem tego faceta... Raz mnie uspokaja i przytula, potem na mnie warczy i jest wredny, a jeszcze później zaczyna mnie całować. No jak jak baba w ciąży.

Oto okaz jedynego i niepowtarzalnego gatunku Harusus Styleusus, czyli faceta w ciąży! Drogie panie, od dzisiaj nie bedziecie musialy przezywac bolu zwiazanego z poczeciem nowego czlonka rodziny, bo on zrobi to za was! Tylko teraz - cena 1 000 000 dolarów!

Dobra. Dość.

Schodząc z łóżka i przecierając piąstką oczy, na ślepo udałam się do drzwi, co skończyło się zbliżeniem mojej głowy ze ścianą. Wydając z siebie odgłos cierpienia na kształt jęku udałam się ,tym razem z powodzeniem, do wyjścia z pokoju, by następnie chodzić po całym domu szukając łazienki. Gdy wreszcie moje Sherlock'owe oko wypatrzyło takowe pomieszczenie wręcz z piskiem udałam się do toalety, by załatwić, ekhem, potrzebę i przemyć twarz. Poszukiwania kuchni nie były takie trudne jak te wcześniejsze, więc szybko znalazłam się w dużym biało - szarym, obficie oszklonym pomieszczeniu służącym do prządzania potraw. Zobaczyłam informację od Harry'ego, którą potem wyrzuciłam do kosza na śmieci, (Aut. Jak to pisałam to autokorekta w telefonie zmieniła mi na: losza do dzieci, cry) następnie oriętując się gdzie co chłopak trzyma w kuchni, aby zrobić ukochaną kawę i moje ulubione naleśniki z sosem klonowym, który na szczęście był w lodówce. Rozkoszując się smakiem przygotowanych łakoci rozmyślałam dalej o moim porywaczu. To trochę nielogiczne aby był nim Harry, bo wszystkie moje rzeczy posiadalam w torebce razem z działającym IPhone'm, który nie mam pojęcia jakim cudem znalazł się w mojej torbie, bo przecież został mi odebrany przez moją mamę. Jeśli to naprawdę miał być loczek, to raczej oczywiste, ze zabralby mi telefon abym nie mogła się skontaktować ani z rodzicami, ani z policją. Brudne naczynia po skonczonym posiłku włożyłam do zmywarki, sprawdzając jeszcze godzinę w telefonie. 12:32. Ok, mam około dwie i pół godziny do przyjscia Harrego. Jako, że ten czas który mi pozostał był dość dlugi, postanowiłam zwiedzić dom chłopaka, który jak na razie bardzo mi imponuje. Duży, przestronny, w większości jasnych kolorach i bardzo ciepły i choc nie jest to mój dom marzeń, bo kto by chciał mieszkać sam w domu większym nawet od mojego?
No tak, Harry.
To i tak dom podoba mi się głównie pod względem wystroju i atmosfery panującej tutaj.

Zwiedzanie domu i oglądanie obrazów wiszących na ścianach, zajęło mi mniej więcej godzinę, więc wróciłam do salonu gdzie zaległam wygodnie na kanapie przed ogromnym telewizorem przerzucając co chwilę kanały. Nie ma to jak czuć się swobodnie w domu obcego faceta, który w dodatku może okazać się moim porywaczem. - 1637392 dla inteligencji, Victoria.

Perspektywa Harrego:

Już od godziny siedzieliśmy z chłopakami oglądając powtórkę meczu, którego nie mogliśmy obejrzeć wcześniej i rozmawiając na temat niebieskookiej brunetki, która chyba zawróciła mi w głowie. Tyle czasu odtrącałem od siebie myśl zakochania się, lub bycia w zwiazku praktykując tylko zabawę na jedna noc, aż tu nagle zjawiła się ONA i cały mur się rozpierdolił na kawałeczki.

Zajebiscie.

- To co? Robisz tak jak ustaliliśmy? - Zapytał Niall wpychając kolejny kawałek pizzy do ust.
- No ta... Można spróbować. - mruknąłem usadzając się wygodniej na kanapie. Dom Horana jest nieco mniejszy od mojego, lecz również robi wrażenie. Połyskujące meble, dwie czerwone kanapy, dwa wygodne, czarne fotele i duży telewizor wiszący na ścianie a także wiele innych rzeczy zdobiło miejsce w którym obecnie siedzieliśmy.
- Stary, jeśli to na nią nie podziała to nie nazywam się Zayn Malik. - odparł chłopak unosząc ręce.
- On ma rację. Musiałem oglądać z siostrą komedie romantyczne, więc mogę się uznać za speca od takich spraw. - powiedział Tommo ze wzrokiem wbitym w swój telefon.
- Ok, oby wypaliło. Plan czas wcielić w życie.

***
Lubię takie zakończenia gdzie niby coś wiadomo, ale jednak nie wiadomo prawie nic xd

BYŁEŚ? JEŚLI CI SIĘ PODOBAŁO NAPISZ O TYM I KONIECZNIE DAJ GWIAZKĘ. ZAPRASZAM CIĘ RÓWNIEŻ NA MÓJ PROFIL GDZIE ZNAJDZIESZ TAKŻE INNE OPOWIADANIA.
TO NIE BOLI! :*

Be My Only One || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz