Carolyn p.o.v.
Zeszłyśmy na śniadanie. Jade była czymś bardzo zadowolona. No tak... Tak jak mówiłam ona już się przygotowała. Ciekawe co się stanie... Nagle drzwi od wielkiej sali otwierają się z hukiem każdy zwrócił swój wzrok właśnie tam. Stali tam nasi Huncwoci. Każdy wyglądał na zdenerwowanego. I to bardzo! Ale James wyglądał słodko... Nie myśl tak!!! Podeszła do nich McGonagall.- Co się stało? - Tak! - Odpowiedzieli wspólnie. -Chodzi oto, że ktoś nalał nam eliksiru wielosokowego do wody i teraz jestem nim!- Powiedział Peter i wskazał na Pottera. -Jak to?! - Zapytała zszokowana McGonagall. Nagle zaczęła się nieopanowanie śmiać, zresztą cała szkoła zaczęła się śmiać jak tylko zrozumiała o co chodzi. - Wygląda na to, że ktoś umie robić od was lepsze kawały drodzy Huncwoci. - Podpisała się "Shadow"! - Odpowiedział jej Syriusz, znaczy jego ciało. Gdy tylko usłyszałyśmy ksywkę momentalnie popatrzyłyśmy na Jade. Siedziała spokojnie popijając gorącą herbatę. Gdy tylko Syriusz wypowiedział "Shadow" uśmiechnęła się. Wszystkie ryknęłyśmy głośnym śmiechem. Jak ona na to wpadła?
Większość osób patrzyła na nas jak na idiotki. -Czy panienki mają jakąś wiedzę na ten temat? - Zapytała podejrzliwie nauczycielka.- My tego nie zrobiłyśmy - Odpowiedziała Rose. - A więc z czego się śmiejecie? - Z zaistniałej sytuacji. - Odpowiedziała Jade i ruszyła do drzwi. Posłała huncwotom zadziorne spojrzenie i wyszła.Maxine p.o.v.
Jade wyszła. To było niesamowite jak ona to zrobiła. Pewnie wyszła do Miasta. Wyszłam za nią pokazując chłopakom język. Czekała na mnie przed salą. Była cała rozpromieniona.
-Wiesz podobało mi się to. Ale z wami byłoby lepiej. Miałam wam o tym powiedzieć wcześniej, ale tak to zrobiło większe wrażenie.
-To było genialne! Jasne, że chcemy! Ale teraz muszę iść. Remus miał mnie pouczyć.
-Spoko leć. Tylko nie szalej!
-Haha bardzo śmieszne. Pa.
-Papa.
Ruszyłam w stronę dormitorium Remusa. Zapukałam i weszłam. Chłopaki bawili się fasolkami wszystkich smaków.
- Cześć. Wiecie gdzie jest Remus?
-Lunatyk jest w bibliotece. -Odpowiedział mi James
-Aha. Czekaj Lunatyk?
-To długa historia. -Wtrącił Syriusz.
Po chwili byłam już w bibliotece. Remus był w dziale, książkami do OPCM'u.
-O hej Maxy!
-O hej Lunatyku. Już w normalnym ciele?
-Jjak mnie nazwałaś?- minę miał taką jakby zobaczył ducha. Od razu wybuchłam śmiechem. No a jakby inaczej?
-James cię tak nazwał. Po prostu powtórzyłam.
-Aha. - Odetchnął z ulgą. To trochę podejrzane...
-To co od czego zaczynamy?
Uczuliśmy się do bardzo późna.
-Ja już będę musiał iść. -Powiedział pośpiesznie.
-Dobrze... -I już go nie było. To bardzo podejrzane! Nie odpuszczę mu tego.
Szybko wbiegłam z biblioteki i pobiegłam za nim. Spotkał się z resztą huncwotów. Stanęłam za ścianą. Nagle ktoś mnie odwrócił i zatkał buzię. Okazało się, że to Jade i Carolyn. - Co wy tu robicie? - Byłam zaskoczona, nie spodziewałam się ich tutaj. -Jade jak zwykle kłóciła się z Syriuszem, ale nagle oni wyszli. Poszłyśmy za nimi. -Spoko rozumiem. Remus też tak szybko wyszedł. -Idziemy za nimi! - Podsumowała Jade.
Szłyśmy za nimi, aż do wrzeszczącej chaty. Tam oni weszli do środka
My chwilę poczekałyśmy, ale w końcu poszłyśmy za nimi. Nagle Caro nadepnęła na skrzypiący schodek. Usłyszałyśmy tylko głosy chłopaków. Rozdzieliłyśmy się. Ja schowałam się w cieniu, Caro pobiegła w głąb domu, a Jade na dwór. Widziałam jak James biega po domu i Syriusza, który wybiega na dwór. Szybko ruszyłam na górę. Znalazłam tam pomieszczenie z dziurą, która pokazywała idealnie pokój chłopaków. Chwilę poczekałam i zobaczyłam jak Peter zmienia się w szczura. Był animagiem! Nagle do pokoju wpadł blask księżyca. Słyszałam krzyk Remusa. Nagle zaczął się zmieniać. Po chwili był tam wilkołak! Przestraszyłam się. Niestety on to wyczuł ruszył prosto na ścianę, przy której stałam. Rozwalił ją, a ja poleciałam do tyłu. Podszedł do mnie. Stał tuż nade mną. Złapał mnie za gardło i podniósł. Patrzyłam na niego błagalnym wzrokiem, ale nic nie mogłam powiedzieć. Momentalnie wyrzucił mnie przez okno! Leciałam w dół. Kiedy nagle spostrzegłam, że już dawno bym nie żyła. Ja... Lecę?! I czemu wszystko jest takie wielkie?! Dopiero zrozumiałam. Jestem animagiem!!! A moim zwierzęciem jest wrona! Niesamowite! Jednak nadal nie mogłam uwierzyć, że on mi o tym nie powiedział. Poleciałam szybko do swojego dormitorium.Carolyn p.o.v.
Pobiegłam szybko do kuchni. Schowałam się w szafce pod lodówką. Jeśli ktoś będzie chciał ją otworzyć oberwie Ajaxem. Tak się trafiło, że akurat on był pod ręką. Usłyszałam kroki. Byłam pewna siebie... Pewna śmierci raczej, ale ważne, że pewna. Ktoś złapał za klamkę szafki i otworzył ją, potem następną i następną. W końcu doszedł do mojej. Nie wiedziałam co zrobić. Zaufałam mojemu instynktowi. Drzwi otworzyły się A w nich zobaczyłam Jamesa. Już chciałam mu wszystko tłumaczyć kiedy ten wyleciał z piskiem z kuchni. Dopiero zobaczyłam, że wyjątkowo teraz jest tu więcej miejsca. Popatrzyłam na moje ręce, a raczej na miejsce gdzie powinny być, ale zamiast nich zobaczyłam łapy! Jakie było moje zdziwienie kiedy dotarło do mnie, że jestem animagiem. Ktoś otworzył szafkę, a ja bez zastanowienia przeskoczyłam nad nim i rzuciłam się w stronę wyjścia. Szybko pobiegłam do Hogwartu.
Jade p.o.v.
Wbiegłam z chaty i prosto w stronę lasu. Usłyszałyśmy za sobą nawoływanie. Rozpoznałam głos, to był Syriusz. Biegłam jeszcze szybciej. W końcu wlazłam na drzewo. W miejscu, w którym byłam zauważyłam czarnego psa. Był taki słodki. Jestem nałogową miłośniczką zwierząt. Gdy tylko sobie poszedł zeskoczyłam na ziemię. Ruszyłam w stronę Hogwartu, jednak nie dane było mi tam dotrzeć. Gdy byłam już przy jeziorze na błoniach, skoczył na mnie Syriusz. Upadłam. Leżał tuż nade mną i patrzył na mnie jak zwykle z nienawiścią, oddałam spojrzenie.
-Co ty tu robisz? - Wysyczał
-Poszłam na spacer po błoniach. I wtedy jakiś cymbał na mnie naskoczył!
-Gdzie łaziłaś?
-Tylko tu. To jezioro jest takie piękne podczas pełni. -Syriusz popatrzył w stronę jeziora.
-Tak masz rację. - Czy on właśnie przyznał mi rację?! Zaraz po tym zszedł ze mnie. -Szczerze to nawet ty w nim byś ładnie wyglądała. -Hm? - Byłam zdezorientowana.
Po chwili podniósł mnie i poczułam nieprzyjemny chłód. - Syriusz!! Już nie żyjesz! -On zaczął się śmiać. Postanowiłam dać mu nauczkę. Zaczęłam udawać, że się topie. -Ratunku pomocy! Syriusz. Topie. Się! -O zanurzyłam się w wodzie. On szybko zrzucił w siebie szatę i wskoczył do jeziora. Znalazł mnie. Podniósł i wyniósł z jeziora. -Proszę obudź się... Jade nie rób mi tego... -Był taki przestraszony. Szkoda na niego patrzeć. Dobrze, że miałam zamknięte oczy. Nagle wybuchłam śmiechem. Mina Syriusza była bezcenna. Po chwili kiedy zrozumiał co się stało przytulił mnie. Czy jemu się coś przypadkiem nie popiwaliło?? A potem zaczął na mnie wrzeszczeć jaka to jestem głupia i nie odpowiedzialna. Postanowiłam ruszyć do Hogwartu. On oczywiście uparł się żeby mnie odprowadzić. Po chwili zawiał chłodny wiatr, a na zaczęłam się trząść. -Masz- dał mi swoją szatę. -Nnie mmoggę. -Powiedziałam. A on wtedy okrył nas oboje nią. Szliśmy bardzo blisko siebie. Biło od niego ciepło.To już koniec tego rozdziału! Mam nadzieję, że się podoba!
