Rose p.o.v.
To już dzisiaj. Moja randka... chyba. Z dziewczynami postanowiłyśmy wstrzymać się z zemstą z kilku powodów. Jednym z nich było to, że chłopcy mogliby nabrać podejrzeń, drugie, że musiałyśmy się wyspać i trzecie bo nam się nie chciało, ale przede wszystkim pierwsze dwa! Okropnie się denerwuje, ale chyba nie tylko ja. Ivana siedzi jak na szpilkach, Carolyn gada do siebie i mówi, że to nie jest randka, Maxine jest wyluzowana, ale widać, że o czymś intensywnie myśli, a Jade, no cóż ... śpi.
Jadę p.o.v.
Dalej byłam wściekła na Syriusza. To debil i tyle, ale nie możemy zrobić im kawały teraz bo sobie zacznął coś podejrzewać, a tego nie chcemy. Pocieszający był fakt, że idziemy dzisiaj na randki. Miałam jeszcze trochę czasu bo była 8. Nie wiem co one widzą w tak wczesnym wstawaniu, ale ja postanowiłam pospać do 10.
A w między czasie w "norze" huncwotów.
-Nie przydarzyło nam się nic złego tej nocy. Czyli to raczej nie ona, ale co z innymi ksywkami. Wiemy, że pierwsza była jedną a potem dołączyły cztery. - Syriusz rozmyślał nad anonimowością huncwotek.
-Masz rację, ale jeśli to Jade to czemu nie jesteśmy w jakimś smarze czy tym podobnym? A nawet jeśli to pozostałą czwórką musiałyby być jej przyjaciółki, a wątpię, żeby Ivana, Maxine i Carolyn chciały robić na nas kawały. - Wtrącił się James.
-On ma rację. To odpada, zresztą może to któreś z ślizgonek? No wiesz im też zaszliśmy za skórę. - Peter poparł Jamesa.
-No niby tak. - Zgodził się Syriusz. - Ale nadal trzeba mieć je na oku.
-Tak, ale trzeba też zrozumieć ich logikę. To dziewczyny i z tego co widziałem obserwując je to działają "jedna za wszystkie i wszystkie za jedną". Jednak ykhm... lubimy je, a przynajmniej większość z nas lubi ich większość więc jak narazie powinniśmy się tylko przyglądać, a potem , jeśli to w ogóle one to planować zemstę. - Odezwał się jak dotąd milczący Remus. - A teraz chyba trzeba się zbierać. Za godzinę musimy iść.
Zdewastowany od poszukiwań ubrań pokój dziewczyn.
Maxine p.o.v.
Patrzyłam jak Ivana znowu przerzuca ubrania bo okazało się , że tamto jest brudne. Rose w spokoju się ubierała i malowała, Carolyn siedziała i zastanawiała się czy iść w balerinach czy trampkach, a Jade już wyszła. Ja ubrałam się w bordową sukienkę z elementami czerni i czarne glany.
Z Remusem wyszliśmy że szkoły i poszliśmy do miodowego królestwa. Sporo się śmialiśmy i rozmawialiśmy na różne tematy, w końcu zeszło na TEN temat.-A tak właściwie to wiesz kim mogą być Huncwotki? - Zapytał mnie.
- Oczywiście. Bo przecież to oczywiste że interesuje mnie banda przebranych dziewczyn , które biegają po Hogwarcie i robią ludziom kawały.
-Fakt.
Potem znowu rozmawialiśmy, ale miałam podejrzenia, że oni coś myślą. Wątpię żeby zapytał się o tak specyficzną rzecz bez powodu. Byliśmy tak rozmawiali jeszcze długo gdyby nie to, że było już ciemno. Wróciliśmy do zamku. W pokoju wspólnym nie było nikogo.
-Dziękuję Ci za dzisiaj. Musimy to jeszcze powtórzyć.
-Już się nie mogę doczekać. A i jeszcze jedno! - Zawołał kiedy już miałam wejść po schodach. Przekręciłam głowę i poczułam coś dziwnego. Remus stał przedemną, jego ręce były na mojej talii, a ja byłam czerwona. - To tak na zakończenie. - Powiedział po czym złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Był taki w jego stylu. Powoli oddałam pocałunek. Czułam jak nogi mi się uginają, ale on mnie trzymał. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. On poszedł do siebie, a ja stałam i myślałam o tym co się właśnie stało.
Ivana p.o.v.
Poszłam z Peterem zobaczyć wrzeszczącą chatę. Oczywiście myślałam, że pójdziemy w jakiejś milsze i bardziej romantyczne miejsce, jednak muszę przyznać, że ten dom jest straszniejszy niż, przypuszczałam.
-Chodź podjedziemy bliżej! - Zawołał Peter.
-Nie dzięki.
-Chyba się nie boisz? Moja dziewczyna powinna być odważna. -Odparł z wyrzutem.
-Po prostu nie lubię takich miejsc. Mieliśmy iść w jakieś fajniejsze miejsce.
-Jeszcze czego. Chcesz iść w takie miejsce gdzie chodzą te wszystkie przesłodzone pary?!
-Takie miejsca są urocze. Lepsze niż takie straszne. Czemu nie możesz zrozumieć, że nie lubię takich miejsc?
-To jest głupie i okropne. Te pary trzymają się za ręce i w ogóle to jest obrzydliwe. Chcesz być taka jak oni to idź! Ale jak pójdziesz to nie wracaj!
-No i dobrze pójdę żebyś wiedział że to zrobię, ale wiedz że drugiej takiej jak ja nie znajdziesz. - Nie mogłam w to uwierzyć. Może nie powinnam się zgadzać z nim chodzić.
Carolyn p.o.v.
Ja i James poszliśmy do sklepu Zonki. Kupiliśmy sobie sporo słodyczy i wyszliśmy spacer. James jest naprawdę bardzo śmieszny i słodki. Dobrze się z nim bawię. Niestety musiał o TO zapytać!
-A wiesz może kim mogą być Huncwotki? Przysparzają nam sporo problemów.
-Ludźmi.
-Tak na serio
-Czarodziejami.
- A tak serio?
- Nie, na niby. - James strzelił facepalma, ale tylko mentalnie. Za to Carolyn pochwała swój rozum w tej chwili.
-Pamiętasz nas zakład? Ten o quidditchu? - Zapytał James.
-Oczywiście. Zamierzam go wygrać.
-Tylko się postaraj. Nie dam ci fory. Nieważne jak ładna jesteś. -Momentalnie spłonęłam rumieńcem.
-J-jasne. Dam z siebie wszystko.
Jade p.o.v.
Wyszłam na błonie tak jak uzgodniłam z Lucjuszem. Prawdę mówiąc to uważam, że jest miły i nawet przystojny jak na ślizgona.
-Cześć. - Przywitałam się.
-Cześć. Świetnie wyglądasz. W sumie to cała ty. -Zaśmiałam się. No tak trampki nawet do sukienki, no ale jak pasowały to co miałam je zostawić?
-Dzięki. Ty też nie wyglądasz jakoś najgorzej. -Uwielbiam się droczyć z innymi, a on też to lubi, więc jest idealnie.
-To co? Idziemy na spacer po Hogsmeade, a potem do miodowego królestwa?
-Ależ oczywiście. - Było naprawdę super. Cały czas się ze sobą droczyliśmy i śmialiśmy. Gdy byliśmy w Miodowym Królestwie zobaczyłam tam dum... dum... dum...
Niestety ten rozdział jest bardzo rozbudowany więc dziele go na dwie części. Dziękuję za uwagę.