Rozdział 11 cz.1!

664 43 7
                                    

Rose p.o.v. 

To już dzisiaj. Moja randka... chyba. Z dziewczynami postanowiłyśmy wstrzymać się z zemstą z kilku powodów. Jednym z nich było to, że chłopcy mogliby nabrać podejrzeń, drugie, że musiałyśmy się wyspać i trzecie bo nam się nie chciało, ale przede wszystkim pierwsze dwa! Okropnie się denerwuje, ale chyba nie tylko ja. Ivana siedzi jak na szpilkach, Carolyn gada do siebie i mówi, że to nie jest randka, Maxine jest wyluzowana, ale widać, że o czymś intensywnie myśli, a Jade, no cóż ... śpi.

Jadę p.o.v.

Dalej byłam wściekła na Syriusza. To debil i tyle, ale nie możemy zrobić im kawały teraz bo sobie zacznął coś podejrzewać, a tego nie chcemy. Pocieszający był fakt, że idziemy dzisiaj na randki. Miałam jeszcze trochę czasu bo była 8. Nie wiem co one widzą w tak wczesnym wstawaniu, ale ja postanowiłam pospać do 10.

A w między czasie w "norze" huncwotów.

-Nie przydarzyło nam się nic złego tej nocy. Czyli to raczej nie ona, ale co z innymi ksywkami. Wiemy, że pierwsza była jedną a potem dołączyły cztery. - Syriusz rozmyślał nad anonimowością huncwotek.

-Masz rację, ale jeśli to Jade to czemu nie jesteśmy w jakimś smarze czy tym podobnym? A nawet jeśli to pozostałą czwórką musiałyby być jej przyjaciółki, a wątpię, żeby Ivana, Maxine i Carolyn chciały robić na nas kawały. - Wtrącił się James.

-On ma rację. To odpada, zresztą może to któreś z ślizgonek? No wiesz im też zaszliśmy za skórę. - Peter poparł Jamesa.

-No niby tak. - Zgodził się Syriusz. - Ale nadal trzeba mieć je na oku.

-Tak, ale trzeba też zrozumieć ich logikę. To dziewczyny i z tego co widziałem obserwując je to działają "jedna za wszystkie i wszystkie za jedną". Jednak ykhm... lubimy je, a przynajmniej większość z nas lubi ich większość więc jak narazie powinniśmy się tylko przyglądać, a potem , jeśli to w ogóle one to planować zemstę. - Odezwał się jak dotąd milczący Remus. - A teraz chyba trzeba się zbierać. Za godzinę musimy iść.

Zdewastowany od poszukiwań ubrań pokój dziewczyn.

Maxine p.o.v.

Patrzyłam jak Ivana znowu przerzuca ubrania bo okazało się , że tamto jest brudne. Rose w spokoju się ubierała i malowała, Carolyn siedziała i zastanawiała się czy iść w balerinach czy trampkach, a Jade już wyszła.  Ja ubrałam się w bordową sukienkę z elementami czerni i czarne glany.
Z Remusem wyszliśmy że szkoły i poszliśmy do miodowego królestwa.  Sporo się śmialiśmy i rozmawialiśmy na różne tematy,  w końcu zeszło na TEN temat.

-A tak właściwie to wiesz kim mogą być Huncwotki? - Zapytał mnie.

- Oczywiście. Bo przecież to oczywiste że interesuje mnie banda przebranych dziewczyn , które biegają po Hogwarcie i robią ludziom kawały.

-Fakt. 

Potem znowu rozmawialiśmy,  ale miałam podejrzenia,  że oni coś myślą. Wątpię żeby zapytał się o tak specyficzną rzecz bez powodu.  Byliśmy tak rozmawiali jeszcze długo gdyby nie to,  że było już ciemno.  Wróciliśmy do zamku. W pokoju wspólnym nie było nikogo. 

-Dziękuję Ci za dzisiaj. Musimy to jeszcze powtórzyć.

-Już się nie mogę doczekać.  A i jeszcze jedno!  - Zawołał kiedy już miałam wejść po schodach.  Przekręciłam głowę i poczułam coś dziwnego.  Remus stał przedemną,  jego ręce były na mojej talii,  a ja byłam czerwona.  - To tak na zakończenie. - Powiedział po czym złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Był taki w jego stylu. Powoli oddałam pocałunek.  Czułam jak nogi mi się uginają,  ale on mnie trzymał.  Po chwili oderwaliśmy się od siebie.  On poszedł do siebie,  a ja stałam i myślałam o tym co się właśnie stało.

Ivana p.o.v.

Poszłam z Peterem zobaczyć wrzeszczącą chatę. Oczywiście myślałam, że pójdziemy w jakiejś milsze i bardziej romantyczne miejsce, jednak muszę przyznać,  że ten dom jest straszniejszy niż,  przypuszczałam. 

-Chodź podjedziemy bliżej!  - Zawołał Peter.

-Nie dzięki. 

-Chyba się nie boisz?  Moja dziewczyna powinna być odważna.  -Odparł z wyrzutem.

-Po prostu nie lubię takich miejsc.  Mieliśmy iść w jakieś fajniejsze miejsce.

-Jeszcze czego.  Chcesz iść w takie miejsce gdzie chodzą te wszystkie przesłodzone pary?!

-Takie miejsca są urocze.  Lepsze niż takie straszne.  Czemu nie możesz zrozumieć,  że nie lubię takich miejsc?

-To jest głupie i okropne.  Te pary trzymają się za ręce i w ogóle to jest obrzydliwe.  Chcesz być taka jak oni to idź!  Ale jak pójdziesz to nie wracaj!

-No i dobrze pójdę żebyś wiedział że to zrobię, ale wiedz że drugiej takiej jak ja nie znajdziesz. - Nie mogłam w to uwierzyć.  Może nie powinnam się zgadzać z nim chodzić. 

Carolyn p.o.v.

Ja i James poszliśmy do sklepu Zonki.  Kupiliśmy sobie sporo słodyczy i wyszliśmy spacer.  James jest naprawdę bardzo śmieszny i słodki.  Dobrze się z nim bawię. Niestety musiał o TO zapytać!

-A wiesz może kim mogą być Huncwotki?  Przysparzają nam sporo problemów.

-Ludźmi.

-Tak na serio

-Czarodziejami.

- A tak serio?

- Nie, na niby.  - James strzelił facepalma,  ale tylko mentalnie.  Za to Carolyn pochwała swój rozum w tej chwili. 

-Pamiętasz nas zakład?  Ten o quidditchu? - Zapytał James.

-Oczywiście.  Zamierzam go wygrać.

-Tylko się postaraj.  Nie dam ci fory. Nieważne jak ładna jesteś.  -Momentalnie spłonęłam rumieńcem. 

-J-jasne.  Dam z siebie wszystko.

Jade p.o.v.

Wyszłam na błonie tak jak uzgodniłam z Lucjuszem. Prawdę mówiąc to uważam, że jest miły i nawet przystojny jak na ślizgona.

-Cześć.  - Przywitałam się.

-Cześć.  Świetnie wyglądasz. W sumie to cała ty.  -Zaśmiałam się. No tak trampki nawet do sukienki,  no ale jak pasowały to co miałam je zostawić?

-Dzięki. Ty też nie wyglądasz jakoś najgorzej. -Uwielbiam się droczyć z innymi,  a on też to lubi, więc jest idealnie.

-To co? Idziemy na spacer po Hogsmeade,  a potem do miodowego królestwa? 

-Ależ oczywiście. - Było naprawdę super.  Cały czas się ze sobą droczyliśmy i śmialiśmy.  Gdy byliśmy w Miodowym Królestwie zobaczyłam tam dum... dum... dum...

Niestety ten rozdział jest bardzo rozbudowany więc dziele go na dwie części.  Dziękuję za uwagę.

HuncwotkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz