Rozdział 10

700 51 3
                                    

- To już jutro! Jutro! Kilka godzin i będę tam razem z nim. - Ivana stała obok okna i nagle ją zamurowało. - W co ja się ubiorę?! - Podeszła do swojego kufra i zaczęła wyrzucać ubrania na środek pokoju mamrocząc coś pod nosem, że nie ma w co się ubrać. Rose, która była sama z Ivaną w dormitorium w końcu znudziło się wysłuchanie żali Martell, dlatego postanowiła zasnąć kotary wokół swojego łóżka. Sięgnęła po różdżkę oraz książkę do zielarstwa. Rzuciła silencio na kotary żeby nikt jej nie przeszkadzał podczas nauki. Rose była najlepsza z całej piątki z zielarstwa. Uwielbiała te wszystkie roślinki, po prostu jak to ujęła w kilku słowach Jade "miała rękę do roślin". Rose była bardzo uporządkowaną dziewczyną w przeciwieństwie do jej przyjaciółek. Wszystkie ciuchy, książki, buty i kosmetyki były na miejscu, więc nie musiała się martwić w czym jutro zobaczy ją Frank. Z takimi myślami pogrążyła się we własnym świecie. Nawet nie zauważyła, gdy do pokoju wtargnął mokry huragan o imieniu Jade, a za nią Maxine i Carolyn.
- Ja go zabiję gołymi rękoma, będzie błagać o litość, a ja okaże mu swoją łaskę i go zabiję. Przysięgam!!! - krzyczała do siebie nie zwracając uwagi na Ivanę, która nie zrobiła sobie nic z jej humorków i dalej szukała stroju. Jade rzuciła się na łóżko i wpatrywała w sufit. Caro i Max podbiegły do niej i usiadły na łóżku.
- Spokojnie, uspokuj się a teraz powiedz, który samobójca zaszedł Ci tak głęboko za skórę. - spokojnym głosem mówiła Carolyn.
- Właśnie, już ja znam kilka zaklęć, których nie mam na kim wypróbować. - poparła ją Max przyglądając się z zainteresowaniem swojej różdżce.
- Ten palant jak się urodził to podmienili mu mózg z gumochłonem. Poprawka nawet gumochłon się tak nie zachowuje. Poszłam sobie do Hagrida, bo ostatnio zapraszał mnie na herbatkę.
- Chyba nas ciulu ty - wtrąciła się Maxine.
- Mniejsza z tym, jak szłam sobie tą przeklętą ścieżką obok Lasu musiałam, po prostu musiałam przewrócić się. Oczywiście nie przez zaburzenie mojej koordynacji ruchowej a przez tego Blacka! Ten pajac rzucił na mnie zaklęcie! I to jakie?! Confundus (jeden z oszałamiaczy)! Ja gdy tylko dotarła do mnie powaga sytuacji nie zastanawiając się wiele rzuciłam densaugeo (sprawia, że zęby ofiary stają się nie naturalnie wielkie). Jego mina była bezcenna mówię wam. Niestety to nie był koniec, nie wiem gdzie się tego nauczył, ale przysięgam że następnym razem straci te swoje ząbki.
- Czekaj, czy on do tej pory tak ma? - wtrąciła Maxime próbując się nie rozesmiać.
- No tak, chyba. Byłam tak zdenerwowana, że rzuciłam je jakoś inaczej i nawet sama nie potrafię tego cofnąć.
Jeżeli Maxime starała się zachować pozory to Caro nie krępowała się i śmiała się na całe gardło. Gdy spadła z łóżka zaczęła się jeszcze bardziej śmiać. Natomiast samokontrola Max poszła na spacer i nie planowała powrotu. Razem z Carolyn śmiały się tak długo, że aż rozbolały je brzuchy. W końcu Jade obrażona na cały świat postanowiła pomóc wybrać to nieszczęsne ubranie Ivanie, która była o krok od załamania nerwowego.
- Czekaj bo nadal nie wiemy dlaczego jesteś taka mokra. - zwróciła uwagę Max
- Bo ten pajac wyczarował wielką zaspę i jak gdyby nigdy nic zrzucił mi ją na głowę!!! - teraz złość Jade była na niebezpiecznie wysokim poziomie.
- Rozumiem, teraz trzeba tylko zaplanować zemstę. - Caro już kombinowała nad planem.
- Wiecie co? Ja już mam nawet pomysł. Chodźcie im szybciej to zrobimy tym rano będzie zabawniej.
Dziewczyny przebrały się w strój huncwotek i wyszły.

Carolyn p.o.w.

O jej, James mnie zaprosił na randkę. W sumie to nie będzie randka tylko zwykłe przyjacielskie spotkanie. Tak, Potter jest taki sam jak Black, nie wierzy w miłość. A ja? Ja nie wiem co mam myśleć już na ten temat. Potter jest nawet przystojny, często zachowuje się jak nadęty bachor i ma wieczny bałagan na głowie. Jakby się głębiej zastanowić to w głowie nie jest lepiej. Ale to chyba nie jest to o czym marzy każda dziewczyna. Ja też nie niby chce mnie poderwać, ale ja nie jestem jedną z tych co zachowują się jak te idiotki z fanclubu Blacka. Chyba pójdę się zagrzać bo jeszcze chwila na tym mrozie i nos mi odpadnie.
Skierowałam się do pokoju wspólnego po drodze spotykając Jade i Max. Jade chyba była wpurwiona wywnioskowałam to po jej spojrzeniu rzuconym na oddalającą się sylwetkę jakiegoś chłopaka, którego sam Salazar Slytherin by się nie powstydził. Dziewczyna była cała mokra i wyziębiona. Ciekawe co jej się stało.

Ivana p.o.w

Peter mnie zaprosił!!! Peter Pettigrew! Jak ja się cieszę, już myślałam że zostanę Starą Panną, a tu zjawia się on i pyta się czy nie pójdę z nim do Hogsmeade. Och słońce powoli zachodzi, to dziwne jestem tu już prawie 4 miesiące i nie mogę się nadziwić jak tu jest pięknie. Ta szkoła to chyba najpiękniejsze i najbardziej magiczne miejsce na świecie. Na Merlina! W czym ja jutro pójdę? Przecież nie mogę założyć dresu na randkę z Peterem!! O nie, dlaczego nie spakowałam nic normalnego, przecież ja nie mam co na siebie założyć, masakra jakaś. Swoją drogą ciekawe dlaczego Jade jest taka zdenerwowana, nie zauważyłam kiedy przyszły dziewczyny, zwróciłam uwagę na nie dopiero gdy zaczęły zachowywać się jak jakieś małpiszony.

P.o.v. 3 osoba

Na koniec dnia wszystkie dziewczyny miały wybrane swoje stroje na randki i plan zemsty. Nie ma to jak przyjaźń!

HuncwotkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz