Naprawdę jest mi głupio i bardzo przepraszam, że rozdziały dodawane są tak rzadko, więc od teraz będą dodawane co weekend.
Carolyn p.o.v.
Gdy weszłam do dormitorium zobaczyłam jak Ivana siedzi na podłodze i płacze, obok niej siedziały Rose i Maxine, które próbowały ją pocieszyć, a Jade co chwilę podawała jej chusteczki, ale widać było, że nie jest w najlepszym nastroju.
-Co się stało? - jedyny sposób, żeby się czegoś dowiedzieć.
-Ivane rzucił Peter, a mi randkę popsuł Black. A co tam u ciebie? -Odpowiedziała Jade i widziałam, że mogłaby zabijać wzrokiem jakbym ciągnęła ten temat.
-Musimy się na nich zemścić!- Odpowiedziała energicznie Rose. Wszystkie popatrzyłyśmy na nią z niedowierzaniem. Ona nigdy nie chciała się mścić. - No co. Miałam udany dzień, więc pomszcze wasz nieudany.
-Byłoby fajnie... Ale nadal musimy trochę odczekać. Jeśli zrobimy zły ruch to chłopaki się domyślą, że to my. - Powiedziała zdołowana Jade.
-Ale możemy wyżyć się na ślizgonach...- Zaproponowała Maxine, a dziewczyny z przebiegłymi uśmiechami ubrały się w stroje i wyszły.
W międzyczasie u Huncwotów.
Syriusz p.o.v.
Dlaczego tak bardzo się wkurzyłem kiedy zobaczyłem ją z tą tlenioną fretką?! Przecież mam ją gdzieś! Jest wredna, dziwna, złośliwa... No nic tylko zło! Więc czemu musiałem im przeszkodzić?!
-Halo! Hogwart do Syriusza!
-C-co?! A to ty James. Coś się stało?
-Tak. Nie słuchałeś nas i całkiem odpłynąłeś. - Wtrącił się Remus.
-O czym tak myślałeś? - Zapytał mnie Peter.
-Albo o kim?- Poprawił go James i poruszył swoimi brwiami.
-Ugh. Chodzi oto, że widziałem dzisiaj tą wiedźmę z fretką.
-Ymm... A po naszemu dasz radę? - Zapytał się Remus.
-MalfoybyłnarandcezJade.
-CO?! - Krzyknęli razem.
-Musisz mówić głośniej. - Pouczał mnie Potter.
-Malfoy był na randce z Jade! Jasne! - Wydarłem się na całe dormitorium, chyba słyszeli nas nawet ślizgoni w lochach.
-Jesteś zazdrosny! - Stwierdzili wspólnie.
-Co?! Nie!! Poprostu nie mogłem patrzeć jak niszczy opinie o naszym domu.
- Tak jasne... A ja i Snape to najlepsi przyjaciele. - James odpowiedział sarkazmem i ruszył w stronę drzwi. - No chodźcie trzeba się zemścić na ślizgonach za zadzieranie z zauroczonym Syriuszem.
-Co?! To nie prawda! Przecież wiecie co o niej myślę! Jest wredna, złośliwa i denerwująca...
-No ale czy to właśnie nie jest twój typ. -James poruszył brwiami. - No wiesz wredny, niezależny i nie łatwy do zdobycia.
-N-nie. Chodźmy już do tych ślizgonów. Amen . - Chłopaki się zaśmiali i ruszyliśmy na zemstę... To znaczy kawał bez podstaw.
Wracamy do Huncwotek.
Dziewczyny wychodziły właśnie z pokoju wspólnego ślizgonów kiedy na ich drodze pojawili się Huncwoci.
Maxine p.o.v.
Chwyciłam za klamkę i pociągnęłam drzwi, a w tym samym czasie z drugiej strony zobaczyłam czyjąś twarz. Był to James! James Potter!!
-A kogo my mamy? Czyżby to były te słynne Huncwotki? - James uśmiechnął się chytrze. - To może powiecie nam kim jesteście? -Jade pokręciła głową. Wolałyśmy się nie odzywać. Mogą nas rozpoznać po głosach. Co teraz?! Co teraz?!
- Wydajecie się być trochę nieśmiałe. - Do Pottera dołączył się Black.
- Naprawdę miło było was poznać. Jednak śpieszymy się, a oni mogą się obudzić, więc będziemy się już zbierać. - Powiedziała Rose po czym Ivana wybiegła na przód i razem wyminęły chłopaków, a my w tym czasie cofnęłyśmy się spowrotem do pokoju ślizgonów. Pomyślmy, jedyna droga ucieczki to... Okno!
-Leć. My jakoś uciekniemy nie? - Jade pokiwała głową na słowa Caro. - Lepiej będzie jak się rozdzielimy.
-O-ok. - Zmieniałam się w kruka i poleciałam.
Carolyn p.o.v.
- Słuchaj Ghost. Mamy jakiś plan?
-Nie mam pojęcia Shadow, ale te drzwi długo nie wytrzymają. No i nie możemy ich obudzić.
-A co jeśli pójdziemy z nimi. No wiesz, a jak tylko wyjdziemy na korytarz to zwiewamy w dwie inne strony?
-Jedyny pomysł. - Drzwi otworzyły się, a w nich stanęli James i Syriusz. Uśmiechnęli się łobuzersko kiedy nas zobaczyli. Podeszłyśmy do nich, a oni złapali nas za ręce i miałam przeczucie, że jeszcze nam kajdanki założą. Szczerze to wyglądało dziwacznie, trzymali nas jak przestępców z rękami z tyłu. Wyszliśmy na korytarz.
-No to może teraz pokażecie nam kim są osoby, które narobiły nam tyle problemów? - James, nie możesz odpuścić tematu? Widziałam jak Jade gotuje się ze złości.
-Odmawiam. - Burknęłam pośpiesznie i starałam się dalej nasunąć na głowę kaptur.
-Chcieliśmy być mili, ale nie dajecie nam wyboru... - Powiedział Syriusz i pociągnął na kaptur Jade. Jednak nikogo pod nim nie było. Po chwili jednak z pod płaszcza wyszedł kot. Lepsze to niż powiedzenie im kim się jest.
-Ona jest animagiem! - Krzyknęli razem. Jade w tym czasie wskoczyła na Jamesa, a on poluzował uścisk, więc mogłam się wyrwać. Szybko pobiegłyśmy w stronę naszego dormitorium. Jade znowu się zmieniła, ale nagle skręciła w drugą stronę.
-Nie mogą wiedzieć, że jesteśmy z Gryfindoru. Ja pobiegnę na błonie, a ty idź do dormitorium i sprawdź czy z dziewczynami wszystko ok.
-Jasne. - I tyle ją widziałam. Po chwili usłyszałam za nami biegnących huncwotów. Jeden z nich pobiegł za Jade, a drugi za mną. Nie mogłam im pokazać do jakiego domu należę, więc skręciłam w stronę łazienki dziewczyn. Nie tej z Martą. Wbiegłam do środka, ale zanim zdążyłam zamknąć drzwi wbiegł przez nie Potter. Znowu schowałam twarz bardziej za kapturem.
-Teraz mi nie uciekniesz.
-Nie bądź taki hop do przodu. - Burknęłam, żeby chodź trochę nie poznał mojego głosu i zmieniłam się w panterę.
-No nie wierzę! Ty też. - Szybko z prędkością tego zwierzęcia wyminęłam go i zniknęłam w korytarzu, a przynajmniej dla niego.
Jade p.o.v.
Biegłam ile sił w nogach, aż dobiegłam nad jezioro. To di niego wrzucił mnie Black. Patrzyłam na spokojną tafle jeziora, w której odbijał się pół księżyc. Z zamyślenia wyrwał mnie głos idioty.
-I gdzie teraz uciekniesz? - No i klops! Głupia ja! I te przeklęte uroki Hogwartu!!
Znowu zaczęłam biedz, tym razem w stronę zakazanego lasu. A on za mną. Miałam drzewa, ale po chwili nie słyszałam już odgłosów jego butów. Zatrzymałam się i zobaczyłam, że nie ma go za mną. Chwilę potem leżałam już na ziemi. Nademną stał Black i uśmiechał się podle.
-To jak teraz będzie? Nawet nie próbuj zmieniać się w kota. I tak cię dogonie. - Zmienił się w psa, a ja chciałam udawać zaskoczoną. - No więc pokażesz twarz czy mam ją sam odsłonić? - Nie myśląc dużo chwyciłam różdżkę.
-Depulso! - Odleciał kilka metrów, a ja miałam czas na ucieczkę. Było blisko, za blisko. Powinniśmy bardziej uważać...
![](https://img.wattpad.com/cover/75141037-288-k206426.jpg)