Rozdział 5

924 54 4
                                    

Jade p.o.v.

Prefekci zaprowadzili nas do naszych dormitoriów. To chyba oczywiste, że z dziewczynami miałyśmy wspólny pokój.
Rano obudziłam dziewczyny o 6:00 na 7:00 było śniadanie. Cały czas miałam w głowie ten wredny uśmiech Syriusza. Powinien dostać za swoje. Postanowiłam zrealizować mój plan, a przy okazji wciągnę w to później dziewczyny. Poszłyśmy na śniadanie. Maxy cały czas ględziła o Remusie. A reszta rozmawiała o nowych zajęciach. Musiałam chwilę odpocząć i pomyśleć. Zawsze tak robiłam. Wyszłam wcześniej z sali i ruszyłam przed siebie. Szłam przez wszystkie korytarze, chciałam się zapoznać ze szkołą. Nagle na kogoś wpadłam i upadłam na ziemię.
-O jejku! Przepraszam, nie zauważyłam ciebie. - Powiedziałam szybko.
-Nic się nie stało. -Podał mi rękę, którą przyjęłam- A tak w ogóle to jestem Malfoy, Lucjusz Malfoy. Ty jesteś Jade Bevis. Widziałem cię wczoraj.
-Aha. Ja ciebie też widziałam. Trafiłeś do Slytherinu prawda? - Byłam trochę zestrsowana. On wiedział o mnie sporo, a ja o nim prawie nic. Był naprawdę bardzo przystojny. Jak tylko sobie uświadomiłam momentalnie poczerwieniałam. On tylko się uśmiechnął i kiwnął głową.
-Ja już chyba muszę iść na lekcje. Mam teraz eliksiry. I wolę się nie spóźnić na pierwszą lekcję. -Powiedziałam trochę zakłopotana.
-Spoko, to może ja cię odprowadzę.
-Chętnie. -Powiedziałam i uśmiechnęłam się. Szliśmy w stronę lochów. Podziękowałam mu i ruszyłam dalej.
Byłam cała rozpromieniona, chyba dziewczyny to zauważyły, musiałam im opowiedzieć.
Eliksiry to była udręka, widać było, że Maxy sobie nie radzi. Pp eliksirach mieliśmy transmutacje, a potem zaklęcia. Po tych zajęciach mieliśmy obiad. Byłam już przed wielką salą. Niestety przyszłam jako ostatnia, bo pan Flitwick chciał ze mną porozmawiać, czy podoba mi się szkoła. Gdy weszłam jedyne wolne miejsce było obok Syriusza. Ten gość jest jakiś niedorozwinięty! Myśli, że wszystko mu wolno! Opanuj się Jade. Spokojnie. Starałam się opanować i usiadłam obok niego i Remusa, a naprzeciwko Max. Nałożyłam sobie na talerz jedzenia i już miałam jeść kiedy to nagle nademną pojawiła się czarna chmura. Zaczęła grzmieć zanim się zorientowałam byłam cała w jakiejś fioletowej mazi. Każdy zaczął się śmiać. Czułam się okropnie. Nigdy nie lubiłam być w centrum uwagi, a zwłaszcza z fioletową mazią na sobie. To było okropne.
-Hahaha Syriusz ten twój pomysł był genialny! - Śmiał się Potter. Posłałam Syriuszowi spojrzenie, które mogłoby strzelać Avadą. Wstałam.
-Myslisz, że to takie śmieszne?!
-Tak. i. to. bardzo. -Mówił przez śmiech.
-To się myślisz! Jesteś idiotą. Myślisz, że możesz wszystko. Myslisz, że jesteś najlepszy, ale prawda jest taka. Właśnie pokazałeś ile jesteś wartościowy. Nawet jesteś tak słaby, że dręczysz takich co ci nie będą umieli podskoczyć, ale tu się pomyliłeś. - Wziąłam do ręki sok dyniowy i wylałam mu go na głowę. Potem szybko opuściłam sale. Słyszałam jeszcze jak moje przyjaciółki wrzeszczą na niego, ale ostatecznie James mówi, żeby nie wracać do tematu i że to tylko kawał. Wtedy to właśnie Mc Gonagall nazwała ich "huncwotami".
Nie będę mu dłużna.
Ruszyłam w stronę naszego dormitorium. Poszukałam zaklęcia czyszczącego w naszej książce. Gdy je wreszcie znalazłam szybko się wyczyściłam i zabrałam miotłe. Mieliśmy teraz latanie.
Zdążyłam na lekcje. Każdy już stał i się na mnie patrzył. Postanowiłam być dzielna i zwracać na to uwagi. Latanie szło mi bardzo dobrze, Maxy też nieźle sobie radziła. Pani postanowiła zwiększyć mi, jej i Potterowi poprzeczkę. Mieliśmy sporo prób, ale się udało. Ja wyszłam bez szwanku, ale okularnik to już różnica.
Po lekcjach nadal biło odemnie żądzą zemsty. Ubrałam więc czarną bokserkę, czarne jeansy i granatowe trampki. Do tego założyłam lekki czarny płaszcz z paskiem. Na koniec zmieniłam kolor włosów na niebieskie ombre i założyłam niebiesko-czarną maskę zasłaniającą oczy i nos. Czas na rewanż!!
Po północy ruszyłam do dormitorium chłopaków. Weszłam i poruszałam się w cieniu. Często tak robiłam, dlatego dziewczyny zaczęły mnie nazywać "Shadow" . Podeszłam do jego szafki. Zauważyłam, że na każdego szafce stoi szklanka z wodą. Ułatwiło mi to sprawę. Wyrwałam im włosy i do ich szklanek z napojami nalałam eliksiru wielosokowego. Skąd go mam? Odkryłyśmy z Maxy tajemne wyjście do dziurawego kotła jeszcze wczoraj wieczorem. Tam poszłam do jakiegoś sklepu. Już zapomniałam jego nazwy.
Reszty można się domyślić. Podpisałam się jeszcze na ścianie "Shadow" i poszłam spać zadowolona z mojego kawału.

Syriusz p.o.v.

Zaczęło się! Nasz kawał był genialny! W końcu mogłem odpłacić się Jade. Ja nalegałem, żeby zrobić go też innym, ale Peter zabronił co kolwiek robić Ivanie, Remus nie chciał mieć na sumieniu obrażonej Max, a Rose i Carolyn nawet nie znaliśmy. Dziewczyna była w niezłym szoku. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie James. Musiał jej powiedzieć, a najgorsze jest to, że Mc Gonagall go usłyszała. Ta głupia Jade musiała na mnie nawrzeszczeć, nie powiem jej słowa nie były za miłe, ale chyba właśnie takie miały być. Potem szala się przelała, oblała mnie sokiem dyniowym! Co z tego, że ona była w mazi. Jej koleżanki próbowały jej bronić, ale niezawodny James załatwił sprawę. Nie były co do tego przekonane, ale ustały na tym. Mc Gonagall trochę na nas krzyczała, i odjęła 20 punktów. Potem nazwała nas "huncwotami" , nawet mi się spodobało.

Ivana p.o.v.

Właśnie wyszła z sali. Wiedziałam, że ona się nie podda bez walki. Starałyśmy się stanąć w jej obronie. Miałam już naprawdę dosyć! Moich przyjaciół tak się nie traktuje!
- Czemu wy się na nią uwzieliście? - wysyczałam głośno.
- Bo mamy na pieńku, bo tylko jej nikt nie bronił, bo mnie obraziła, bo tak. Wymieniać dalej? - Zapytał Syriusz. Już wiem czemu ona tak go nie lubi. Potem wstał i wyszedł z sali. Reszta zrobiła podobnie.
Przeżyłam wielki szok kiedy zobaczyłam Jade całą czystą na zajęciach z latania. Cały czas była jakaś cicha i skupiona. Chłopcy, a zwłaszcza Syriusz, byli bardzo zdziwieni.
Gdy wróciłyśmy do dormitorium ona znowu gdzieś zniknęła. Ona tak zawsze, musi zostać chwilę sama. Nie tylko ja to wiedziałam. Maxine bardziej przyjaźniła się z nią bardziej niż która kolwiek z nas. Po kilkunastu minutach wróciła. I powiedziała tylko "czas na zemstę".

To koniec tego rozdziału! W końcu więcej akcji!!!

HuncwotkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz