1. Dlaczego się na to zgodziłam?

149 7 3
                                    

Stałam już dobre półgodziny pod szkołą, mój ostatni autobus odjechał i oczekiwałam przyjazdu mojego taty. Razem z moją mamą byli pracoholikami. Jedyną dla nich ważną rzeczą była praca, nigdy nie brali urlopu by wspólnie z ich jedynym dzieckiem- mną pojechać na jakieś wakacje. Odizolowali się od reszty rodziny, by mieć od nich święty spokój. Jedyne z kim utrzymywali kontakt to ludzie z ich firmy. Czasami czułam się z tym wszystkim nie potrzebna w ich świecie. Nie byli rodzicami, nie potrafili nimi być, jedyne co od nich dostawałam to jedzenie i ubrania, nie chciałam nic więcej, nawet miłości. Miłości, której tak mi było brak.

- Hej Milagros!- Usłyszałam słodki głos mojej przyjaciółki.

- Hejka, co ty tutaj jeszcze robisz? Myślałam, że od dawna jesteś w domu, tak to bym zadzwoniła i posiedziałybyśmy razem.- Zrobiłam nadąsaną minę.

- Byłam na ostatnim spotkaniu w klubie siatkowym, planują robić jakieś zawody w wakacje! Powiedzieli, że jeżeli przyłożę się trochę bardziej to może zostanę kapitanką drużyny! Prawda, że wspaniale? Wymyśle dziewczyną niesamowite kostiumy i okrzyk bojowy i tak czy siak będzie musiał się im spodobać.- Tak cała Evy, zawsze myślała tylko w co by się ubrać, swoją drogą miała najlepszy gust w całej szkole.

- Jakie masz plany na wakacje?- Zapytałam zmieniając temat.

- Wiem, że cały drugi miesiąc mam zajęty, wyjeżdżam aby odwiedzić z mamą wszystkie nasze rodziny. Każdy nas zapraszał do siebie, chyba widzą, że nie jest nam lekko. W połowie pierwszego wyjeżdżam na obóz dla siatkarek, a czemu pytasz? Już jakiś melanż mi szykujesz?- zaczęła się śmiać ze swojej wypowiedzi, chyba dobrze pamiętała jak zgonowałam ostatnio po trzech piwach.

- Oj daj spokój tak tylko pytam Ev.. . Chciałam tylko wiedzieć, czy znajdziesz trochę czasu dla swojej najlepszej przyjaciółki.

- Wiadomo kochana! Ale i tak bez imprezki się nie obejdzie! Ja muszę zabalować po tym jak opuścimy po raz ostatni te szkolne mury i w następnym roku szkolnym będą czekać na nas wymarzone studia.- Powiedziała z poważnością w głosie i kontynuowała.- A właśnie z kim idziesz na bal z okazji zakończenia roku?

- Wiesz... pomyślałam, że jednak się nie wybiorę, nie myślałam nad tym i nie miałam głowy latać za sukienkami.- Dziewczyna rzuciła mi gniewne spojrzenie, oho teraz to mam przechlapane.

- NIE MA TAKIEJ OPCJI! Musisz iść, nie możesz mnie samej zostawić, musimy pożegnać się z tym wszystkim, musimy oblać to wszystko! Spokojnie sukienką się nie martw, twoja szafirowa sukienka będzie idealna, do tego pożyczę Ci moje buty. Po jutrze widzimy się u mnie po szkole, wyszykujemy się i idziemy razem i nie ma żadnego ''ale''.- Dlaczego nie mogę z nią nigdy niczego przedyskutować? Ehh teraz będę musiała iść na zakichany bal i udawać, że się świetnie bawię, wolałabym zostać w domu ze świetną książką w ręce niż iść ogarniać koleżanki z klasy.

- Dobra, niech Ci będzie.- Przewróciłam oczami i przytuliłam się do siatkarki.- O jest mój tata to ja lecę, narka.

- Paa kocham cię! - Wsiadłam do samochodu i już domyśliłam się, że Richard rozmawia przez telefon, czyli muszę być cicho, aby mu nie przeszkadzać. Przez ramię spojrzałam na Ev, była wysportowaną piękną blondynką, jej skóra była delikatnie opalona, miała doskonałą figurę, nie raz mogłam jej pozazdrościć tego wszystkiego, że każdy ją lubi i każdego zna. W sumie nie narzekałam, odpowiadało mi to, że nie zna mnie tyle ludzi co jej, mniej problemów. W lusterku zobaczyłam odbicie moich niebieskich oczu, każdy gdy tylko przyjrzał się im choć dłużej zawsze je komplementował, mi osobiście nie sprawiały wrażenia piękniejszych, zawsze uważałam je za przecięte.

- Cześć Milagros, jak tam w szkole?- Zapytał mnie tata, niestety nie dane mi było odpowiedzieć gdyż zadzwonił kolejny telefon.

- Przepraszam, cię słońce, to pilne.- i rzucił się w nurt rozmowy z jakimś kolejnym pracownikiem. Przywykłam do takiego stylu bycia z nimi, nigdy nie mieli dla mnie czasu. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk otwierającej się automatycznie bramy, wjechaliśmy na podwórko. Rzuciłam szybko torbę na ramię i weszłam do domu, krzyknęłam zwykłe ''cześć'', lecz nie usłyszałam odpowiedzi.

- Tato, gdzie jest mama?- Zapytałam mężczyznę stojącego za mną.

- Musiała jechać do biura, nie będzie jej do 23. W mikrofalówce masz obiad to sobie odgrzej, ja muszę jechać do mechanika, znowu coś szeleści w samochodzie.

- Ok... spoko dam sobie radę.- Potwierdziłam lekkim uśmiechem i poszłam do kuchni by odgrzać sobie jedzenie, siadłam wygodnie przy stole nalewając soku pomarańczowego. Usłyszałam tylko zamykane drzwi frontowe, czyli zostałam sama. Po zjedzeniu obiadu w mojej kieszeni zaczęła wibrować komórka, na jej wyświetlaczu był napis ''Ev''.

- Co tam?

- Mili, słuchaj uważnie, Henry Thompson zaprosił mnie na bal! On jest taki cudowny i przystojny, od razu się zgodziłam, byłam tak zachwycona, że zapomniałam, że mamy iść we dwie, Henry powiedział, że ty możesz iść z jego przyjacielem, nazywa się chyba Christopher i jest wolny więc się możesz brać.

- Niee dzięki Ev, ja chyba na prawdę zostanę w domu, nie musisz się martwić, jestem dużą dziewczynką. Spędzę inaczej ten wieczór.

- Miliii... zależy mi na tym, żebyś przyszła, liceum kończy się raz w życiu, a to oznacza, że to ostatni bal maturalny jaki będziesz w życiu mieć! Później są studia, nie wiadomo, czy tam będziemy mieć takie zabawy, obiecuje, że będę z Tobą tam jak najdłużej, proszeee..- O nie nie nie! Teraz już sobie wyobrażam tą słodką minkę z dużymi oczami jakie zawsze robi, gdy czegoś bardzo mocno chce. Przewróciłam oczami i pokręciłam głową.

- Zgoda, ale pod jednym warunkiem.

- Mów mów! Zrobię co będziesz chciała! - Usłyszałam jej błagalny włos i szczerze się uśmiechnęłam, miałam ją w garści.

- Chce od Ciebie pożyczyć te piękne kolczyki.- Przyjaciółka zaczęła się śmiać.

- Przecież bez tego bym Ci je dała, to pojutrze bądź gotowa o 18:30, chłopak po Ciebie przyjedzie.

- To nie idziemy razem!?

- Wieeesz, my z Henrym idziemy przed tym wszystkim na czerwone wino, dołączymy do was później, widzimy się jutro na zakończeniu skarbie, pa!

- Hej.- Rozłączyłam się, było mi nieziemsko głupio iść z obcym facetem na bal, w ogóle go nie znałam, nigdy go nie widziałam, nawet nie będę wiedziała o czym z nim mam rozmawiać. Myślałam o najgorszych scenariuszach tego spotkania, dlaczego się na to zgodziłam?

Na Zawsze MójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz