20. Pożegnanie

30 1 1
                                    

- Uspokójcie się!- Krzyczeli wszyscy i odciągali dwójęe mężczyzn od siebie. Nurtowało mnie to co ci chłopcy we mnie widzą? Teraz nie to było ważne, najważniejsze teraz było uspokoić te zwierzęta.

- Christopher kurwa mać! Zostaw tą butelkę!- Krzyczałam wyrywając mu przedmiot z ręki, którym chciał uszkodzić blondyna.

- Milagros, on jest nie obliczalny!- Stwierdził zły Erick. Wstał i zaczął wychodzić z mieszkania. Zatrzymał się tylko przed drzwiami i spojrzał w moją stronę.- Nie wiem jakim cudem taka porządna dziewczyna zajmuje się taką hołotą. Ludzie potrafią normalnie rozmawiać Christopherze.- Zwrócił się do chłopaka który był trzymany przez Toma i Zacka.- Stać cię na więcej, mógłbym dać ci wszystko księżniczko. Jutro wyjeżdżam, nie wiem kiedy wrócę. Przemyśl to.- Wyszedł zamykając głośno drzwi. Chris wyrwał się z objęć chłopaków i przytulił się do mnie.

- Milagros...

- Dość!- Wyrwałam się z jego uścisku.- Czy ty musisz wszystko psuć? Zawsze musisz rzucać się na kogoś z pięściami? Daj już spokój i wyjdź.

- Najdroższa...

- Wyjdź.- Chłopak wstał i spojrzał na mnie, z jego oczu wyleciały pojedyncze łzy.

- Zobaczymy się jutro.

- Nie.- Odparłam.- Musze coś przemyśleć.- Podszedł do mnie i mocno złapał mnie za nadgarstek.

- Zobaczymy. Się. Jutro.- Powiedział wyraźnie po czym wyszedł z mieszkania trzepiąc drzwiami jak poprzedni. Zaczęłam się trząść i wybiegłam do swojego pokoju zamykając się na klucz. Dopiero tam puściły mi emocje i rozkleiłam się w poduszkę. Ja już nie potrafiłam zrozumieć Chrisa, raz zachowywał się normalnie, a raz był taki... inny. Brutalny. Usłyszałam lekkie pukanie do moich drzwi.

- Milagros, w porządku?- Zapytała przyjaciółka po drugiej stronie drzwi.

- Tak jest Ok. Chce być sama.

- Jeśli...

- Tak będziesz u siebie wiem wiem.- Usłyszałam odchodzące kroki i zamykające się drzwi po drugiej stronie. Myślami ciągle byłam przy chłopakach, zwłaszcza przy Christopherze. Kocham go, ale jego zachowanie nas niszczy. Zachowuje się jakbym była jego własnością, ale nie jestem. Chyba nie jestem. Z moich oczu poleciały kolejne łzy. Trzeba mu się w końcu postawić. Przy moim planowaniu usnęłam. Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie. Obudził mnie alarm który informował mnie o wyjeździe mojego przyjaciela. Wstałam z łóżka i pobiegłam się szykować, moja współlokatorka zrobiła to samo. Nie wiem nawet kiedy się tak szybko uwinęłyśmy, że po chwili stałyśmy w drzwiach blondyna.

- Cześć dziewczyny.- Powitał nas otwierając drzwi i wpuszczając nas do środka. W mieszkaniu był wielki bałagan, wszędzie były ubrania i walizki.

- Po co ci tego tyle?- Wskazałam na walizki i zrobiłam zdziwioną mine.

- Przedłużony mam wyjazd. Okazało się, że będzie więcej pokazów mody w Paryżu.

- Na ile wyjeżdżasz?- Zapytała moja smutna przyjaciółka.

- Miesiąc? Może mniej może więcej. Będę tęsknić.- Jego słowa były skierowane do nas, lecz oczy były zwrócone na mnie.

- My też.- Podeszłam do niego i przytuliłam go, blondynka zrobiła to samo. Po naszych twarzach leciały kropelki łez. Zżyliśmy się pomimo, że znaliśmy się tak mało czasu.

- Nie chce żebyś wyjeżdżał.- Powiedziałam prawdę przez łzy.

- Cii spokojnie, wrócę jak najszybciej.

Na Zawsze MójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz