24. Przebaczenie

30 1 0
                                    

- Cześć Chris, proszę wejdź.- Powiedziałam spokojnym głosem, zaprowadziłam go do mojego pokoju i usadowiłam na łóżku.

- Bardzo mi przykro...

- Mi nie.- Nastała cisza. Patrzyliśmy na siebie tempo, ani on ani ja nie wiedzieliśmy co powiedzieć, ale mimo to chyba się rozumieliśmy.

- Powiedz mi jak to widzisz.

- Nienawidziłam suki. Nienawidzę mojej zasranej rodzinki. Niech zgniją.

- Rozumiem cię doskonale.

- Nie dziwisz mi się? To moja rodzina i powinnam czuć trochę smutku i żalu po jej śmierci.

- Gdyby zdechł mój ojciec miałbym tak samo.- Zsunęłam z siebie szybko ubrania. Chłopak wytrzeszczył oczy, a ja niewinnie się uśmiechnęłam.- Milagros, co ty robisz?

- Mam zamiar się ubrać w normalne ciuchy i iść z tobą do kina. Czy to coś złego?

- Myślisz, że stojąca nago naprzeciwko mnie spokojnie się ubierzesz?

- A nie?- Odwróciłam się do niego tyłem i schyliłam się do najniższej szuflady po bieliznę, przy tym próbowałam jak najlepiej wyeksponować mój tyłek. Usłyszałam jak mój chłopak wciąga głośno powietrze, a później wylądowałam w łóżku pod nim.

- Ostro?

- Tak jak lubię.- Jedną ręką zsunął swoje spodnie i majtki. Jego członek stał gotowy do działania. Wbił się we mnie mocno i agresywnie. Nasza rozkosz trwała tak w najlepsze. Doszłam krzycząc jego imię.

- Uwielbiam gdy mówisz moje imię.- Przyssał się do mojego stojącego sutka.

- Christopher.- Wypowiedziałam cicho i namiętnie jego imię, przygryzając jego płatek ucha.

- Kocham cię tak bardzo, że za nic dostaniesz nagrodę.- Rozkraczył moje nogi, poczułam jego mokry język. Kręcił nim tak że doprowadzał mnie do szaleństwa. Wiłam się i uginałam na wszystkie strony. Ponownie doprowadził mnie do orgazmu.- Chodź się myć i idziemy do kina.

- Ale będzie mokry numerek?

- Wszystko dla mojej księżniczki.

***
- Podobał Ci się film?- Zapytałam przekraczając drzwi kina.

- Średnio, nie lubię romansów.

- Mi też tak bardzo się nie podobał, może następnym razem jakiś horror?

- Żebyś miała koszmary?- Prychnął i złapał mnie mocno za rękę.- Nie ma mowy.

- Akcja?

- Tylko jakaś porządna.

- Dobra, to co teraz chcesz zrobić?

- Może coś przekąsimy? Znam dobrą restauracje tutaj...

- Nie mam więcej pieniędzy, nie wypłaciłam z banku.

- Żartujesz? Ja stawiam i nie patrz się tak na mnie bo i tak mnie nie przekonasz kochanie, chodź to tu za rogiem.- Przybliżył mnie do siebie w tali i zaprowadził do cudownej restauracji dla najbogatszych ludzi w mieście. Kelner widząc Chrisa, od razu złapał za kartę dań i zaprowadził do dwuosobowego stolika, położonego przy wielkim oknie, który pokazywał fantastyczny widok.

- Na co masz ochotę?- Zapytał uprzejmie chłopak.

- Na to co ty.

- Fabio, to samo co zawsze, dwa razy.- Zwrócił się do kelnera i oddał mu karty dań.

- Tak, Panie Blake.- Młody chłopak odszedł do naszego stolika i pokierował się do kuchni. Inny kelner polał nam drogie wino i również odszedł.

- Podoba ci się tu księżniczko?- Zapytał mnie Christopher polewając mi wino.

- Tak jest świetnie, tylko mój ubiór nie jest najlepszy na taką okazje.

- Uwierz mi wyglądasz olśniewająco.- Przyjrzałam się mojej krótkiej kwiatowej sukience. Chris chyba miał racje bo wyglądałam w niej nienagannie, a włosy spięte w warkocz dodawały mi uroku. Spojrzałam na chłopaka, miał na sobie zwykłą białą koszulkę, zwykłe czarne jeansy i zwyczajną czarną kurtę, a wyglądał jak? Nadzwyczajnie.
Jego piękne ciemne włosy ułożone do góry i zaczepione o bluzkę czarne okulary dodawały mu klasy. Pocierałam moim balerinkami o siebie. Wyglądaliśmy prosto w porównaniu do reszty ludzi. Wiele osób witało się z Chrisem i ci wszyscy ludzie byli na tak zwanym "wysokim poziomie". Nie powinnam się głupio czuć. Też pochodzę z bogatej rodziny, ale nigdy jakoś nie zaznałam tego blasku. Matka nie chwaliła się mną i nie wysyłała do najlepszych szkół, wstydziła się mnie.

- Nad czym tak myślisz słoneczko?

- Myślę o mojej matce.- Skinęłam głową w dół, mimo że nie chciałam psuć tego dnia to i tak miałam ochotę wyżalić się mojemu chłopakowi.

- Po co zaprzątasz nią głowę?

- Sama nie wiem, nie ważne.

- Powiedz mi. Zależy ci na jej szczęściu, życiu?- Zamyśliłam się, to w końcu moja matka. Powinnam z nią być blisko i mimo wszystko przejmować się jej życiem. Ale ona nigdy nie przejmowała się moim.

- Nie zależy mi.- Powiedziałam zgodnie z prawdą. Po skończonym posiłku poszliśmy do parku, a stamtąd do mojego domu. Wieczór spędziliśmy przy jakimś filmie akcji, później mężczyzna wrócił do siebie zostawiając mnie samą z myślami. Wspominałam moje dzieciństwo, gdy nagle zadzwonił telefon. Był to mój ojciec.

- Tak słucham?- Powiedziałam poważnym głosem.

- Milagros? Musimy porozmawiać.

- O tej godzinie?

- Błagam cię córko.- Wstrzymałam oddech.- To ważne.- Wypuściłam głośno powietrze. Zastanowiłam się chwile.

- Zgoda, smsem wyśle ci adres. Czekam.- Rozłączyłam się i wysłałam Richardowi mój adres. Przygotowałam kolacje i siadłam przy stole oczekując jego przyjazdu. Po parunastu minutach ktoś pukał do drzwi. Poszłam otworzyć, a w drzwiach stał mój tata.

- Cześć tato. Wejdź. Zrobiłam kolacje, przyłączysz się?- Zabrałam od niego płaszcz i powiesiłam na wieszaku. - To w jakiej sprawie do mnie przychodzisz?- Siadłam naprzeciwko niego i skrzyżowałam palce na stole.

- Chce prosić cię o wybaczenie, córko.- Widziałam łzy w jego oczach i jeżeli teraz chciał mi coś ważnego powiedzieć, wiedziałam że chcę mu wybaczyć.

- Ja ci już dawno wybaczyłam.- Uśmiechnęłam i przytuliłam się do niego. Brakowało mi rodzinnego ciepła.

Na Zawsze MójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz