15

113 11 0
                                    

Otworzyłam oczy. Krople deszczu zamazywały mi cały widok. Widziałam tylko rozmazane kolory i kątury. Poruszałam się, lecz moje nogi wisiały swobodnie w powietrzu. Spojrzałam lekko w lewo. Ujrzałam kogoś twarz. Dann. Jego metalowe oko odbijało krople deszczu. Biegł ze mną na rękach. Nie oglądał się. Jak się tu znalazłam? Ostatnie co pamiętam, to to że straciłam przytomność po tym jak ktoś krzyknął "Amy! Uważaj! ".
- Dann? - szepnęłam z braku sił.
Nie usłyszał mnie. Pewnie przez dudniącą w uszach ulewe nie było nic słychać. Mogłabym machnąć ręką, aby zwrócić na siebie uwagę, ale szczerze to nie chciałam go rozpraszać. Zamknęłam oczy i zasnełam.

• • • • •

I obudziłam się, a wszędzie było ciemno. Głucha cisza. Pomrugałam kilka razy i z czasem zaczęłam widzieć poszczególne rzeczy. Podniosłam się na rękach i oglądnęłam się dokoła. Byłam w jaskini. Otaczały mnie potężne skały porośnięte gęstym bluszczem. Przy jednej ścianie zauważyłam Mady i Haylet. Metr dalej leżał Kife. Przeniosłam wzrok na pozostałe skalne ściany. Gdzie Dann? Napewno gdzieś jest. Rozprostowałam ręce i wtedy dotknęłam kogoś ręki. Obróciłam się w tamtą stronę.
- Uff, to tylko ty. - westchnęłam z ulgą szepcząc do siebie.
Jego metalowe oko błyszczało w ciemności dając jedyne światło w jaskini. Tak mi go szkoda. Jako młody człowiek, tyle przeszedł. I teraz jeszcze ja. Chciał być ze mną szczęśliwy, a ja mu to odebrałam. Ale nie przybyłam tutaj szukać nowej miłości, tylko odnaleźć starą. Właśnie. Cris... Łzy napłynęły mi do oczu. Czy ja go w ogóle znajdę? I czy on w ogóle żyje? Nie mogę czekać. Rano muszę go znaleźć sama lub... z pomocą innych.

- Amy?
- Tak, to ja. - odpowiedziałam sama nie wiem komu.
Ktoś wstał i podszedł do mnie, a następnie usiadł patrząc mi się prosto w oczy.
- Mady? - zapytałam niedowierzając.
- Wydaje mi się, że jeszcze nie rozmawialiśmy. - powiedziała stanowczo.
- Chyba nie mieliśmy o czym. - odrzekłam niepewnie.
- Posłuchaj, nie wiem jak inni, ale ja chcę ci pomóc - uśmiechnęła się lekko.
- Co
- Wtedy nad rzeką, byłam pod wrażeniem. Nie sądziłam, że istnieje jeszcze na tym świecie taka miłość. Mimo, że nasz oszukiwałaś i dałaś nadzieję... - przerwała, orientując się że siedzimy koło Danna - sama wiesz komu, to to wszystko co zrobiłaś i nadal robisz jest niesamowite. Po prostu ci zazdroszczę. Zazdroszczę ci odwagi. Poświęcasz swoje życie dla zwykłej miłości. Pewnie wydaje ci się "groźna" , ale serio to też mam uczucia. Mega mnie wzruszyłaś tym wszystkim i po prostu chce ci pomóc znaleźć tego chłopaka.
Coraz więcej łez, moich i jej, skapywało na ziemię.
- Dziękuję - szepnęłam zapłakanym głosem.
- Obiecuję, jeżeli inni nie będą chcieli pomóc, znajdziemy go same
Przytuliłam ją szczerze, jak własną przyjaciółkę. Nadszedł świt.

*******
Bardzo przepraszam, że ten rozdział wyszedł tak późno. Obiecuję, że postaram się pisać szybciej :)

Rok 3187 ( zawieszone do końca wakacji)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz