Siedziałam sama w lesie, cała zalana łzami. To okropne. Czemu mnie to wszystko spotyka? Czemu ciągle coś tracę? Najpierw rodzinę, potem swoją miłość, a teraz jeszcze wspaniałych przyjaciół. Mimo, że znałam ich kilka dni, mogę ich nazwać najlepszymi przyjaciółmi jakich miałam. A szczególnie Danna i Haylet.
I teraz co? Muszę odejść w samotności. Muszę szukać Crisa, bo teraz tylko on może mi pomóc. Muszę go znaleźć sama. Ale czy mi się to w ogóle uda? Pewnie zginę za kilka dni z braku pitnej wody lub jakieś dzikie stworzenie mnie zaatakuje. Sama nie wiem, co sobie myślałam przybywając się. Nie wiem po co ich oszukiwałam i czemu od razu od nich nie odeszłam. Wszystko jest bezsensu. Cały świat jest bezsensu. Moje życie jest bezsensu.
Zamknęłam zapłakane oczy.
********
Nie wiem co się do cholery stało, ale ten rozdział miał ok 400 słów a po miesiącu poprostu 3/4 się usunęły. Próbowałam napisać to jeszcze raz ale za nic nie mogę sobie jakoś przypomnieć tego wszystkiego... Dla tych którzy dopiero zaczynają czytać ta książkę i są na tym rozdziale powiem w skrócie co się mniejwiecej stało : Amy postanowiła do nich wrócic, miedzy czasie coraz więcej "metali" zaczęło spadać i zaczął lać deszcz oslepiając jej oczy, kiedy znalazła się nad rzeką zaczeła krzyczeć ich imiona, nic nie widziała i usłyszała tylko słowa" Amy! Uważaj". wielki metalowy pręt uderzył ją w głowę i straciła przytomność
>>>>> dalsze losy w następnym odcinku
CZYTASZ
Rok 3187 ( zawieszone do końca wakacji)
Sciencefiction3187 - rok, w ktorym zaczyna sie nowy świat lecz nie jest to pocieszającą rzeczą, jakby sie zdawało. Jesteśmy w przyszlości, nasz świat mial sie rozwijać, ale spotkał nas inny los. Promieniowanie słoneczne zwiększyło sie i przebiło warstwę ozonu, a...