14.

7.2K 442 88
                                    

Wyszłam z budynku, chcąc trochę ochłonąć, ale ciepłe powietrze, które było na dworze, wcale nie pomagało. Byłam wściekła nawet sama nie wiem na co. Powinnam wiedzieć, że nie wygram z Przybysz, za którą wstawią się dosłownie wszyscy, bo to przecież ich przyjaciółka.
Ciekawi mnie jedynie, ile tak naprawdę w przyjaźni można ukryć.
Po chwili dołączyła Pola z Kamilą, lub być może były tu od dłuższego czasu, ale nie zauważyłam ich przez intensywne rozmyślania.

- Maja? - zapytała Kamila, a ja odwróciłam się w ich stronę

Patrzyły na mnie przez chwilę, a z ich oczu mogłam wyczytać jakby ulgę. Nie mam pojęcia czemu im ulżyło, ale mam nadzieję, że nie uważały, iż będę przechodzić depresję z tak błachego powodu.

- Wszystko w porządku? - zapytała Pola
- Oczywiście, że tak - prychnęłam, bo nie mam zamiaru się tym przejmować
- Mogłaś tam nie iść, byłoby w porządku - Kamila cicho westchnęła, a ja mogłam wyczuć, że się obwinia
- Nie, nie byłoby. Przybysz nie jest w porządku - wyznałam, ani trochę nie żałując tego co się stało
- Czyli nadal stoimy na tym samym - zauważyła Pola
- Nie do końca - odparłam, a one w tym samym momencie uniosły brwi na co się cicho zaśmiałam
- Jeremiemu zaczęło coś chyba świtać, bo przypomniał wszystkim jak to dziś Przybysz powiedziała, że fałszujesz... - oznajmiłam im, a źrenice Kamili automatycznie się rozszerzyły

Złapałam dziewczynę za ramiona i uważnie na nią spojrzałam, żeby łatwiej mogła mnie zrozumieć.

- Więc kochanie... Nie słuchaj Sylwii i nadal utrzymuj kontakt z Jeremim, bo ona nawet gdyby chciała, nie może Ci nic zrobić, ponieważ jest za dużo świadków, a Remo zacząłby się niepokoić... - najspokojniej jak umiałam wyjaśniłam, a ona po prostu mnie przytuliła, co było kochane

W tym momencie ludzie zaczęli wychodzić z budynku, co znaczyło, że kolacja się skończyła. Odnalazłam Kingę i stanęłam naprzeciw niej, chcąc poprosić o kluczyk, bo znając życie one będą się jeszcze gdzieś szwędać przez kolejne kilka godzin, albo czatować pod oknem Artura... Zaśmiałam się na swoją głupotę, a wtedy Kinia z pogardą na mnie patrząc, powiedziała.

- Oh, w związku Ci się nie układa i przyszłaś mi powiedzieć, że nareszcie dajesz sobie spokój z Arturem? - patrzyła na mnie z zadowoloną miną, a mnie to śmieszyło, bo sama stwarza pozory, w które później wierzy, twierdząc, że byliśmy w związku
- Cóż, właściwe chciałam jedynie kluczyk - wzruszyłam ramionami i obserwowałam jak dziewczyna się denerwuje, wiedząc, że nie bardzo ruszają mnie jej słowa

Łucja podała mi kluczyk, bo nie mogłam się tego spodziewać po blondynce, która teraz wyglądała jakby miała za chwilę eksplodować.

Dosłownie.

Przewróciłam oczami i wzrokiem napotkałam Artura, który właśnie wyszedł z budynku. Nasze spojrzenia się na chwile spotkały, ale nie było w nich nic innego jak obojętności. Odwróciłam się i ruszyłam do pokoju, chcąc odpocząć po męczącym dniu.

~*~
Obudziłam się dość wcześnie jak na mnie, bo nawet cały gang jeszcze spał. Wiedziałam, że już nie zasnę, więc sięgnęłam po telefon i sprawdziłam wszystkie social media, jednak kiedy Kinga zaczęła przewracać się z boku na bok i jęczeć coś pod nosem, stwierdziłam, że lepiej jeśli pójdę teraz do łazienki, aby potem nie musieć czekać jak zwykle. Zeszłam po drabince na ziemię najciszej jak umiałam, by jej nie rozbudzić jeszcze bardziej, choć mogłabym to zrobić z czystej złośliwości. Zgarniając ciuchy, weszłam do łazienki, gdzie się przebrałam i ogarnęłam. Nie mogło być tak pięknie, bo w pewnym momencie do drzwi zaczęła się dobijać jak zgaduję Kinga, a intensywne pukanie nie ustawało. Zrezygnowałam więc z makijażu, który i tak nie był potrzebny i z impetem otworzyłam drzwi, mając nadzieję, że przypadkiem ją uderzą czy coś. Niestety nic takiego się nie stało, więc kiedy ujrzałam jej twarz, wkurzona syknęłam.

Summer Dream || A.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz