Na Hapes panował tak ogromny upał, że generał Hux zatęsknił za klimatyzowanymi pomieszczeniami Finalizera w momencie, w którym zszedł z pokładu promu Rena i postawił stopy na powierzchni planety. Tutejszy klimat był po prostu nie do wytrzymania. Pot lał się z młodego generała strumieniami. Czarny, szyty na miarę mundur nieprzyjemnie lepił się do jego ciała, a wysokie, skórzane buty niemiłosiernie paliły go w stopy. Mimo tych niedogodności, wojskowy stał dumnie wyprostowany u boku Kylo Rena. Tylko od czasu do czasu sięgał po chusteczkę, aby otrzeć pot płynący po swoim czole oraz szyi. Natomiast towarzysz Huxa, również cały odziany w czerń, zdawał się w ogóle nie pocić. Czarne, kręcone włosy Kylo, które łagodnie opadały mu na ramiona, wciąż tworzyły nienaganną fryzurę, a na jego ciemnym stroju nie było ani jednej plamki, choć prażyli się w słońcu już ponad dwie standardowe godziny, według chronometru Huxa.
Rudowłosy generał westchnął ciężko. Zmysł Mocy rycerza Ren doprowadził ich do niewielkiego, piętrowego budynku, pomalowanego białą farbą. To w nim miała przebywać Allana. Hux przyjrzał się czarnym smugom na ścianach, pozostawionym zapewne przez strzały z blasterów. Cóż, istniało wielkie prawdopodobieństwo, iż Kylo się nie myli. Ale... Dlaczego nie weszli jeszcze do tego domu? Ren stał z nosem przy oknie, lustrując wzrokiem wnętrze pokoju widocznego przez szybę, a przez to zdeptał taką ładną i kolorową rabatkę... Szkoda tych kwiatuszków...
– Ren, mogę zapytać, co ty wyprawiasz? – rzucił w końcu.
– Prowadzę intensywną obserwację terenu – odparł szybko Kylo. – Ona tam jest. Czuję to.
– Więc nie możemy po prostu wejść do środka, zabrać jej stamtąd i wrócić na Finalizera?
Ren syknął.
– A jak niby chcesz to zrobić?! – spytał szeptem. – Przecież nie wybijemy szyby!
Pewna ciemnowłosa kobieta, ubrana na czerwono i idąca wzdłuż ulicy, minęła ich, przyglądając im się podejrzliwie. W końcu, nieczęsto spotyka się dwóch wysokich rangą funkcjonariuszy Najwyższego Porządku, sterczących pod oknami domu zwykłych zjadaczy chleba... Obaj mężczyźni wyprostowali się gwałtownie, gdy ją dostrzegli i posłali jej szerokie uśmiechy.
– Dzień dobry! – zawołali jednocześnie.
– Piękny dziś dzionek, prawda? – dodał Hux.
Kobieta uśmiechnęła się niepewnie, skinęła im głową, po czym czmychnęła czym prędzej. Kiedy zniknęła za zakrętem, rycerz oraz generał na powrót przybrali poważne wyrazy twarzy.
– Dobrze – mruknął Ren. – Możemy wracać do obserwacji.
– Do cholery jasnej, to nic nie da! – Hux aż zatrząsł się z wściekłości. Było mu gorąco. Pocił się. Chciało mu się pić i zaczynał być głodny. Nie miał zamiaru dłużej wystawać pod oknem! – Po prostu tam wejdźmy!
– Którędy?!
Rudowłosy generał westchnął ciężko. Podszedł do drzwi wejściowych - staromodnych, wykonanych z drewna i otwieranych na klamkę. Uniósł brwi i popatrzył na swego towarzysza.
– Na przykład, drzwiami! – odparł.
Nacisnął klamkę i otworzył drzwi na oścież. Przytrzymał je i w zapraszającym geście machnął ręką w stronę Kylo. Rycerz przez chwilę gapił się na niego z zaciętym wyrazem twarzy. Hux głośno przełknął ślinę. Zaczął obawiać się nieco o swą głowę, ale Ren w końcu jedynie wzruszył ramionami i zbliżył się do niego.
CZYTASZ
Star Wars - Łap Amelię, Hux!
FanfictionKylo Ren doznaje ciężkiego szoku. Okazuje się bowiem, iż miał brata, który niestety zginął, ale... Pozostawił po sobie córkę. Ponieważ dziewczynka wrażliwa jest na Moc, Najwyższy Dowódca Snoke pragnie dostać ją w swe ręce. Małej szuka również łowczy...