Rozdział III

868 101 60
                                    


Na Hapes panował tak ogromny upał, że generał Hux zatęsknił za klimatyzowanymi pomieszczeniami Finalizera w momencie, w którym zszedł z pokładu promu Rena i postawił stopy na powierzchni planety. Tutejszy klimat był po prostu nie do wytrzymania. Pot lał się z młodego generała strumieniami. Czarny, szyty na miarę mundur nieprzyjemnie lepił się do jego ciała, a wysokie, skórzane buty niemiłosiernie paliły go w stopy. Mimo tych niedogodności, wojskowy stał dumnie wyprostowany u boku Kylo Rena. Tylko od czasu do czasu sięgał po chusteczkę, aby otrzeć pot płynący po swoim czole oraz szyi. Natomiast towarzysz Huxa, również cały odziany w czerń, zdawał się w ogóle nie pocić. Czarne, kręcone włosy Kylo, które łagodnie opadały mu na ramiona, wciąż tworzyły nienaganną fryzurę, a na jego ciemnym stroju nie było ani jednej plamki, choć prażyli się w słońcu już ponad dwie standardowe godziny, według chronometru Huxa.

Rudowłosy generał westchnął ciężko. Zmysł Mocy rycerza Ren doprowadził ich do niewielkiego, piętrowego budynku, pomalowanego białą farbą. To w nim miała przebywać Allana. Hux przyjrzał się czarnym smugom na ścianach, pozostawionym zapewne przez strzały z blasterów. Cóż, istniało wielkie prawdopodobieństwo, iż Kylo się nie myli. Ale... Dlaczego nie weszli jeszcze do tego domu? Ren stał z nosem przy oknie, lustrując wzrokiem wnętrze pokoju widocznego przez szybę, a przez to zdeptał taką ładną i kolorową rabatkę... Szkoda tych kwiatuszków...

– Ren, mogę zapytać, co ty wyprawiasz? – rzucił w końcu.

– Prowadzę intensywną obserwację terenu – odparł szybko Kylo. – Ona tam jest. Czuję to.

– Więc nie możemy po prostu wejść do środka, zabrać jej stamtąd i wrócić na Finalizera?

Ren syknął.

– A jak niby chcesz to zrobić?! – spytał szeptem. – Przecież nie wybijemy szyby!

Pewna ciemnowłosa kobieta, ubrana na czerwono i idąca wzdłuż ulicy, minęła ich, przyglądając im się podejrzliwie. W końcu, nieczęsto spotyka się dwóch wysokich rangą funkcjonariuszy Najwyższego Porządku, sterczących pod oknami domu zwykłych zjadaczy chleba... Obaj mężczyźni wyprostowali się gwałtownie, gdy ją dostrzegli i posłali jej szerokie uśmiechy.

– Dzień dobry! – zawołali jednocześnie.

– Piękny dziś dzionek, prawda? – dodał Hux.

Kobieta uśmiechnęła się niepewnie, skinęła im głową, po czym czmychnęła czym prędzej. Kiedy zniknęła za zakrętem, rycerz oraz generał na powrót przybrali poważne wyrazy twarzy.

– Dobrze – mruknął Ren. – Możemy wracać do obserwacji.

– Do cholery jasnej, to nic nie da! – Hux aż zatrząsł się z wściekłości. Było mu gorąco. Pocił się. Chciało mu się pić i zaczynał być głodny. Nie miał zamiaru dłużej wystawać pod oknem! – Po prostu tam wejdźmy!

– Którędy?!

Rudowłosy generał westchnął ciężko. Podszedł do drzwi wejściowych - staromodnych, wykonanych z drewna i otwieranych na klamkę. Uniósł brwi i popatrzył na swego towarzysza.

– Na przykład, drzwiami! – odparł.

Nacisnął klamkę i otworzył drzwi na oścież. Przytrzymał je i w zapraszającym geście machnął ręką w stronę Kylo. Rycerz przez chwilę gapił się na niego z zaciętym wyrazem twarzy. Hux głośno przełknął ślinę. Zaczął obawiać się nieco o swą głowę, ale Ren w końcu jedynie wzruszył ramionami i zbliżył się do niego.

Star Wars - Łap Amelię, Hux!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz