Rozdział VI

1K 106 113
                                    


Kiedy Hux ponownie ujrzał małą Amelię, lekko mówiąc, opadła mu szczęka. Do tej pory nie podejrzewał Kylo o fryzjerskie a także krawieckie talenty. Nie mieli w co przebrać jego bratanicy, ale Ren jakimś cudem zrobił dla niej czarną spódnicę ze swej opończy. Z wielką kokardą z tyłu. A jej włosy... Ściął je co najmniej o połowę, przefarbował na czarno, ale nie tylko... Chyba użył także wszystkich urządzeń, które zabrał ze sobą, gdyż dziewczynka miała gęstą, prostą grzywkę, sięgającą jej brwi, a po bokach głowy burzę czarnych, sprężystych loków, łagodnie opadających na jej ramiona. Była prześliczna! Niczym mała księżniczka! A z tymi lokami wyglądała bardziej na córkę Kylo, niż jego brata...

– Amelio, pięknie wyglądasz – oznajmił generał.

Dygnęła, lekko ujmując w paluszki boki swej nowej, czarnej „spódniczki".

– Dziękuję – odrzekła.

Ciemnowłosy rycerz uśmiechnął się szeroko, a biła od niego taka duma, jakby to rzeczywiście on był ojcem małej. Podszedł do koi i chwycił zielony szal, który wcześniej przyniósł ze sobą. Złożył go w pół i przewiązał nim włosy bratanicy.

– Teraz jest idealnie – mruknął, poprawiwszy nieco jej loki.

Amelia rozciągnęła usteczka w szerokim uśmiechu. Hux wprost nie mógł się na nią napatrzeć. Nie tylko dlatego, że była śliczniutka, niczym z obrazka. Mężczyznę zadziwiało jej podobieństwo do Kylo. Czasem dziewczynka przybierała nawet taki sam zacięty wyraz twarzy, co jej wuj. No, a ten jej charakterek również nie należał do najprzyjemniejszych. Zupełnie, jak Rena. W ich przypadku, doprawdy, widać rodzinne podobieństwo...

– Hux, kto jeszcze wie, że Snoke ma przylecieć po Amelię? – spytał niespodziewanie Kylo.

– Phasma – odrzekł generał. – Reszta załogi nie ma pojęcia, kim jest mała, więc nikt nie powinien nas zaczepiać, kiedy będziemy szli do hangaru. Zresztą – Hux machnął ręką – ja jestem generałem i dowódcą tego okrętu, a ty rycerzem Ren. Myślisz, że ktoś odważy się stanąć nam na drodze?

Ren skrzywił się lekko. Nie był do końca przekonany, czy pójdzie im tak zupełnie bezproblemowo. Wyczuwał coś niedobrego. Choć sam nie był pewien, co. Nie było to nawet wielkie niebezpieczeństwo, a po prostu coś, co go... Niepokoiło. Tak zwyczajnie. Być może chodziło o tę czerwoną smugę, która nagle, ni z tego, ni z owego, wpadła do kajuty mężczyzny, porwała Amelię i tak niespodziewanie, jak się pojawiła, tak szybko zniknęła?

Hux przez chwilę siedział na koi z szeroko otwartymi oczami oraz ustami. Ren natomiast patrzył na zasunięte drzwi, zastanawiając się, co się tam tak właściwie wydarzyło...

Kiedy do mózgów obu mężczyzn dotarło wreszcie, iż w kajucie nie ma Amelii, obaj jednocześnie rzucili się do drzwi. Te rozsunęły się, ale były zbyt wąskie, aby i Ren i Hux mogli prześlizgnąć się przez nie w tym samym czasie. Tak więc, obaj w nich utknęli. Kylo zaklął paskudnie, odpychając twarz Huxa jak najdalej od siebie.

– Co ty robisz?! – zawołał oburzony generał. – Skręcisz mi kark!

Wyciągnął rękę, starając się dosięgnąć twarzy rycerza, ale ten odchylił głowę.

– Rusz się, Hux! Nie mamy czasu! – warknął. – Czy ty zawsze musisz wszystko spieprzyć?!

– Ja?! To przez ciebie tu utknęliśmy! A mam ci przypomnieć, kto ostatnim razem ratował tyłek tobie?!

Star Wars - Łap Amelię, Hux!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz