Rozdział IV

814 99 57
                                    


Mała Allana siedziała na koi Kylo, opierając się drobnymi dłońmi o jej krawędź. Wesoło machała nogami, z zaciekawieniem rozglądając się po ponurym pomieszczeniu. Ten pokój jej wujka był tak smutny... Nie było tam żadnych ozdób, żadnych, nawet najmniejszych drobiazgów, które w jakikolwiek sposób mogłyby określać jego osobowość. Widziała jedynie ciemne, mroczne ściany, terminal komputerowy oraz zabawną maskę ze srebrnymi zdobieniami, złożoną na niewysokim postumencie.

Ren oraz generał Hux w milczeniu obserwowali dziecko. Kylo czuł Moc promieniującą od małej. Allana była niczym nieoszlifowany diament. Potrzebowała mistrza. Kogoś, kto poprowadzi ją drogą Mocy i ukształtuje jej charakter. W dodatku, była odważna i zdawała się posiadać niezłomny charakter. Od razu ją polubił. Być może po części wpłynął na to również fakt, iż należała do jego rodziny. Czy na pewno mądrze było oddawać ją Snoke'owi? Przecież to jeszcze dziecko... Może lepiej wpakować ją na wahadłowiec i wiać, jak najdalej stąd, tak, aby nie znalazł ich ani Snoke, ani ten stary buc – Luke Skywalker? W końcu, przecież Ren był dorosłym mężczyzną! Na pewno poradzi sobie w opiece nad dzieckiem! Nie ma w tym przecież nic trudnego! To taka sama istota ludzka jak on. Tyle tylko, że nieco mniejsza. Ale, w jaki sposób wymknąć się stąd niepostrzeżenie wraz z małą? Przecież Hux wszędzie za nim łazi... Kylo zerknął ukradkiem na generała. Jego rudowłosy towarzysz marszczył brwi, a minę miał bardzo nieobecną. Jakby intensywnie nad czymś rozmyślał...

– Ren – odezwał się w pewnej chwili. – Myślisz o tym samym, co ja?

– To znaczy? – burknął ciemnowłosy rycerz.

Generał odchrząknął.

– Wiesz... Tylko popatrz na tę małą! – powiedział. – Taka śliczna dziewczynka! Szkoda jej dla Snoke'a! Kto wie, co on będzie chciał z nią zrobić!

Ren milczał. Hux spojrzał na niego niepewnie, chwilę wahał się, po czym głośno przełknął ślinę i kontynuował:

– Zabierz ją stąd, Ren! To jeszcze dziecko! Nie wiem, jak wygląda ten trening u Najwyższego Dowódcy, ale skoro ty wracałeś z niego często ledwo żywy, to ta mała w ogóle go nie przeżyje! – Generał chwycił Kylo za ramię i potrząsnął nim mocno. – To w końcu twoja bratanica! Jest taka słodka... – Rozmarzył się. – Sam chciałbym taką mieć...

Rycerz gwałtownie odwrócił w jego stronę swą ciemną głowę.

– Hux, przerażasz mnie... – rzucił. – Ale w jednym masz rację – przyznał niechętnie. – Lepiej ją stąd zabrać i gdzieś ukryć.

Hux spojrzał na niego zaczerwienionymi oczami. Aż tak się wzruszył?

– Naprawdę? – spytał. – Ren, wreszcie zaczynasz myśleć! Ale i tak nie puszczę cię nigdzie samego z bezbronnym dzieckiem! Lecę z wami!

– To dopiero niespodzianka... – mruknął Kylo.

Rudowłosy mężczyzna klasnął w dłonie.

– Nie gadamy, Ren! Działamy! – oświadczył z całą stanowczością. – Snoke chce Allanę Solo. Wie jak ona wygląda. Trzeba więc choć trochę zmienić wygląd twojej bratanicy. No i jej imię. Nie możemy nazywać jej Allaną. Wtedy wszyscy zorientują się, że to ona...

– Co proponujesz? – spytał cicho wuj dziewczynki.

– Na początek, trzeba jej ściąć i przefarbować włosy.

Kylo popatrzył na niego z niedowierzaniem.

– Hux, skąd ja ci tu wytrzasnę farbę do włosów?! – zawołał.

Generał przewrócił oczami i lekceważąco machnął ręką.

– Wystarczy, że przejdziesz się po kwaterach szturmowców i zarekwirujesz wszystkie niezgodne z regulaminem rzeczy – odrzekł. – Któraś z pań na pewno będzie miała także farbę do włosów.

Ren skinął głową.

– Dobrze. A imię... – Zastanowił się chwilę. Podszedł do Allany i przyklęknął przy niej. – Allano, kochanie... – odezwał się czule. – Grozi ci ogromne niebezpieczeństwo...

Oczy dziewczynki rozszerzyły się.

– Ale nie bój się, moja mała, obronię cię przed wszystkim. – Wuj uśmiechnął się, starając się ją uspokoić. Wyciągnął dłoń w czarnej rękawicy i delikatnie założył za jej ucho kosmyk brązowych włosów. – Powiedz mi, czy podoba ci się imię Amelia?

– Amelia? – powtórzyła dziewczynka. Przez chwilę wpatrywała się w niego, jakby zastanawiała się nad odpowiedzią. Wreszcie uśmiechnęła się szeroko. – Tak – odparła. – Bardzo.

– Dobrze. Więc od tej chwili tak brzmi twoje imię. Amelia.

– Amelia? – Hux skrzywił się lekko.

Ren posłał mu mordercze spojrzenie. Generał uniósł ręce w obronnym geście.

– To bardzo ładne imię! – zapewnił. – Przepiękne!

Kylo rozwichrzył małej włosy dłonią i wyprostował się dumnie.

– Pilnuj jej – rozkazał swemu towarzyszowi. – Pójdę sprawdzić, czy faktycznie znajdę gdzieś tutaj farbę do włosów. Niedługo wrócę.

Generał skinął głową. Rycerz szybkim krokiem opuścił swą kwaterę. Kiedy drzwi zasunęły się za nim z cichym sykiem, Hux podszedł do koi i usiadł obok Allany. To znaczy, Amelii.

– Do mnie również możesz mówić ,,wujku". – Uśmiechnął się przyjaźnie.

Dziewczynka zmroziła go wzrokiem. Mężczyźnie nieco zrzedła mina. Założył nogę na nogę i obrócił się całym ciałem w stronę dziecka.

– Więc – zaczął. – Nie jesteś może głodna?

Amelia pokręciła głową.

– Dobrze... – Hux przygryzł wnętrze policzka i lekko poklepał się po kolanie. – A może chciałabyś się pobawić?

Bratanica Kylo Rena ponownie pokręciła głową.

– Też nie? – mruknął rudowłosy generał. Przeczesał włosy palcami. – A na co miałabyś ochotę?

– Chciałabym... – zaczęła nieśmiało Amelia.

– Tak? Mów śmiało, kochanie! – Zachęcił ją Hux. – Nie bój się!

– Chciałabym... – Dziewczynka sięgnęła za plecy. – Poćwiczyć...

Wyciągnęła przed siebie rękę i młody generał zorientował się nagle, iż patrzy prosto w wylot lufy podręcznego blastera. Poczuł, że cała krew odpłynęła mu z twarzy. Miał co do tego bardzo złe przeczucia...

Star Wars - Łap Amelię, Hux!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz