Rozdział X

387 67 6
                                    


Coruscant nawet nocą tętniła życiem. Ta ogromna planeta-miasto nigdy nie zasypiała. Jej najwyższe poziomy dostarczały wykwintnej rozrywki bogaczom, obfitując w teatry, opery oraz drogie restauracje, serwujące dania potrafiące zadowolić nawet najbardziej wybredną klientelę z każdego zakątka galaktyki. Na niższych poziomach królowały natomiast bary, różnorakie podejrzane speluny oraz kluby, gdzie o każdej porze dnia i nocy można było schlać się w trupa, lub zabawić przy użyciu mniej lub bardziej legalnych substancji. W jedno z takich właśnie miejsc Mande prowadziła teraz swych dwóch towarzyszy oraz dziewczynkę.

— Cóż za obskurne miejsce! — jęczał Hux, ciągle popychany, poszturchiwany oraz lustrowany wzrokiem przez istoty najróżniejszych ras. Wzdrygał się co chwilę. — Tu jest nawet gorzej niż w Mos Eisley!

Łowczyni nagród tylko przewracała oczami. W dzielnicy rozrywki mieścił się bowiem pewien lokal, którego właściciel był jej dość przychylny i posiadał coś, czego oni bardzo potrzebowali – informacje. Jeśli ktoś może wiedzieć cokolwiek o tajemniczym ,,D", to tylko Nanor, właściciel baru o nazwie „Szpieg". Mande zawsze dziwiła się, dlaczego tak właśnie Nanor postanowił nazwać swój lokal, lecz on każde jej pytanie zbywał uśmiechem oraz wzruszeniem ramion. Wreszcie dała więc sobie spokój z pytaniami, przyjmując stan rzeczy takim, jakim był. Przed wejściem do lokalu młoda kobieta zatrzymała się. Obrzuciła wzrokiem Huxa oraz Rena. Generał wiercił się niespokojnie, natomiast Kylo z ciekawością rozglądał się dookoła, wcisnąwszy dłonie głęboko w kieszenie spodni.

— Nigdzie nie odchodźcie — rzekła. — Jasne? Trzymajmy się razem, bo później może nam być trudno odnaleźć się w tym tłumie.

Obaj mężczyźni posłusznie skinęli głowami. Mande, trzymając Amelię za rękę, weszła do baru. Hux był tuż obok. Ren natomiast podążał za nimi, zamykając ich „pochód". Łowczyni nagród natychmiast skierowała się w stronę szerokiego kontuaru w kącie pomieszczenia. Na szczęście różnoraka klientela, zajmująca stoliki, pomiędzy którymi musiała się przeciskać, nie zwracała na nią większej uwagi. Kilka istot płci żeńskiej natomiast obejrzało się za Kylo, lecz skończyło się jedynie na pełnych pożądania spojrzeniach.

Przy barze klientów obsługiwał humanoidalny obcy rasy jakiej Hux ani Ren do tej pory nie mieli okazji spotkać. Armitage skrzywił się paskudnie na sam jego widok. Skóra obcego wyglądała jak pokryta ohydnymi, guzowatymi wyrostkami, z czubka głowy wyrastała mu cienka kitka czarnych włosów, a najgorsze było to, iż zamiast nosa, w jego twarzy ziała paskudna dziura...

Mande uśmiechnęła się szeroko na jego widok.

— Nanor! — zawołała, sadowiąc się na stołku przy kontuarze.

Obcy odwrócił się w jej stronę, błyskając w uśmiechu ostrymi kłami.

— No, no! — rzucił. — Kogóż to moje oczy widzą? Mande, ty łajzo! Kosmiczny wiatr znów cię tu przywiał?

Hux parsknął, sadzając Amelię obok Mande, a samemu stając przy kontuarze. Wyprostował się, położywszy obie dłonie na ciemnym blacie.

— Tutaj jest dziecko — zauważył. — Proszę uważać na słownictwo!

Brwi barmana, który okazał się jednocześnie właścicielem lokalu, powędrowały wysoko w górę. Obrzucił Huxa taksującym spojrzeniem, roześmiał się, po czym ponownie zwrócił wzrok na łowczynię nagród.

— Dziewczyno, zmieniłaś profesję? — Parsknął. — Robisz teraz za niańkę?

Mande westchnęła ciężko.

— Wiesz, jak to jest, Nanor — odparła. — Biorę, co dają...

Obcy pochylił się do niej.

— A kim jest ta dziewczynka? — spytał, zniżając głos do szeptu. — Nie wiem, gdzie się podziewałaś, ale wiedz, że identycznej szuka Najwyższy Porządek. I dwóch zbiegów... — Zerknął na Huxa. — Tych dwóch uciekinierów to podobno jakieś szychy od samego Snoke'a!

Mande nagle zaczęła nerwowo bawić się końcówką swego warkocza.

Fierfek — zaklęła.

— Wyrażaj się! — Hux zdzielił ją dłonią w tył głowy.

Dziewczyna rzuciła mu mordercze spojrzenie, a w tym samym czasie Amelia uderzyła rudowłosego mężczyznę piąstką w ramię.

— Nie wolno bić kobiet! — oznajmiła. — I dzieci! — dodała szybko.

Hux z jękiem zaczął rozmasowywać bolące ramię, na widok czego barman roześmiał się radośnie.

— Charakterna mała — mruknął, stawiając na kontuarze szklankę i napełniając ją niebieskim mlekiem. Podsunął ją dziewczynce.

— Dziękuję. — Uśmiechnęła się do niego.

— Ja też poproszę! — oświadczył Hux.

Nanor wzruszył ramionami. Położył na blacie drugą wysoką szklankę, ją także napełnił niebieskim mlekiem i podał generałowi.

— No, Mande — ponownie zwrócił się do dziewczyny. — To co to za mała?

Łowczyni nagród westchnęła ciężko, po czym zaczęła opowiadać o swym ostatnim zleceniu. Z każdym jej słowem oczy Nanora robiły się coraz większe ze zdumienia...

Star Wars - Łap Amelię, Hux!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz