Rozdział XII

402 60 37
                                    


Nanor odchrząknął, gdy Mande skończyła wyjaśniać mu, kim jest towarzysząca jej dziewczynka oraz rudowłosy mężczyzna. W zamyśleniu postukał palcami o kontuar.

— No toś się wpakowała — rzucił. — Będą siedzieć ci na głowie Ruch Oporu, Najwyższy Porządek i jeszcze ,,D"... Bratanica Kylo Rena... — Z niedowierzaniem pokręcił głową. — Wnuczka Leii Organy... Mande, kto jak kto, ale Organa to cię rozerwie na strzępy. Uważaj na tę babę... Słyszałem, że często jej odbija...

Hux prychnął.

— To już wiemy, po kim Ren ma charakterek — wymamrotał w szklankę.

Łowczyni nagród zignorowała jego uwagę. Uporczywie wpatrywała się we właściciela „Szpiega".

— Nanor, będziesz w stanie nam pomóc? Wiesz, kim jest ,,D", lub przynajmniej, gdzie można go znaleźć?

Obcy podrapał się po głowie.

— W sumie... — zaczął. — ,,D" napsuł już krwi mnóstwu osób... Wielu z radością przyjęłoby wiadomość o tym, że ktoś wreszcie się go pozbył...

— Nadal nie rozumiem, kto to jest — wtrącił Armitage. — I jakim cudem do tej pory nie wiedzieliśmy o jego istnieniu? Przecież Najwyższy Porządek wie wszystko!

Nanor zaśmiał się. Krótko i bez radości.

— To ,,D" pociąga za sznurki! — odparł. — Nie odnajdziesz go, jeśli on sam nie będzie tego chciał! — Pochylił się do generała. — Powiem ci coś, człowieku. Jestem ostatnim przedstawicielem swojej rasy, a to wszystko przez ,,D"! — Westchnął ciężko. — Kiedyś były nas tysiące. Podbijaliśmy planety... Całe galaktyki... Wyrzynaliśmy niewiernych, plugawych sługusów technologii, takich jak wy. Wiedliśmy piękne życie... — Uśmiech błąkał się na ustach Nanora, jakby właśnie wspominał te cudowne chwile, o których opowiadał. — Ale potem zjawił się ,,D"! Wystarczyło jego jedno słowo i cała moja rasa przestała istnieć. Cudem przemknąłem się na Coruscant i już tutaj zostałem...

— To bardzo smutna historia — rzekła Amelia po chwili ciszy.

— Tak to już bywa — mruknął Nanor.

Na moment znów zapadła niezręczna cisza. Hux i Mande wymienili spojrzenia nad głową Amelii.

— A więc — zaczął ostrożnie generał. — Pomożesz nam? Powiesz, gdzie możemy znaleźć ,,D"?

Obcy skinął głową. Sięgnął po ścierkę i zaczął polerować kontuar.

— Udajcie się tam, gdzie był Alderaan — odrzekł. — Tam znajdziecie jego latającą siedzibę. Urządził sobie fortecę na jednej z planetoid.

Mande zmarszczyła brwi.

— To bez sensu — stwierdziła. — Skoro ,,D" urządził się w okruchach Alderaana, dlaczego do tej pory nikt go nie znalazł?

— Mówiłem ci już, Mande. Jeśli on sam nie pozwoli, aby go znaleziono, to wam także się to nie uda. Poza tym, raczej nie ma takiego odważnego, który chciałby z nim zadzierać. Ale dość już gadania o ,,D". — Barman machnął ręką. — Mówiliście, że ta mała to bratanica Rena. A gdzie jest ten Ren?

Łowczyni nagród drgnęła. Wyprostowała się na stołku, uważnie rozglądając się dookoła. Rzeczywiście, Kylo zniknął... Nie było go nigdzie w pobliżu.

Star Wars - Łap Amelię, Hux!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz