V

175 30 2
                                    

Po kilku spotkaniach Josh zrozumiał, że żywi do Tylera poważne uczucia. Sposób, w jaki jego serce przyspieszało, gdy widział jego brązowe oczy i włosy; sposób, w jaki chciał chronić złamanego chłopca przed całym światem; sposób, w jaki odliczał każdą sekundę do ich następnego spotkania - wszystko ułożyło się w logiczną całość. Nie przeszkadzało to Joshowi, wręcz przeciwnie - nadawało sens jego życiu. Sprawiało, że czuł się normalnie.

Za ósmą wizytą, to Josh był pierwszy na miejscu. Gniótł suche liście w dłoni, czekając na zapłakanego Tylera, gotów go pocieszać.

Szelest gałęzi uprzedził go o nadejściu chłopca; czuł adrenalinę buzującą we krwi. Patrzył w kierunku hałasu, czując, jak jego brzuch się zaciska, gdy Tyler podszedł, usiadł i wydał z siebie zdławiony szloch.

Bez zastanowienia, Josh wznowił to, co robili przy prawie każdej wizycie. Przyciągnął Tylera do siebie i przytulił, czekając, aż jego szczupłe ramiona owiną się wokół jego szyi. Jednak tym razem poczuł dłonie napierające na jego klatkę piersiową, odpychające go.

Josh spojrzał na niego, zdziwienie wymalowane na jego twarzy.

"Nie dotykaj mnie, dopóki się nie odezwiesz." powiedział Tyler sucho.

Joshowi opadła szczęka; odwrócił wzrok od chłopaka i popatrzył w ziemię ze złością, strachem i smutkiem wzbierającymi w jego wnętrzu.

Ogarnęła ich napięta cisza. Tyler płakał, od czasu do czasu przeczesując dłonią włosy i ciągnąc za nie. Wzdychał często, chowając twarz w dłoniach.

Josh się nie odzywał.

"Lubię cię." Tyler wyszeptał, gdy większość jego łez wyschła.

Poczuł, jak jego żołądek robi fikołka i zarumienił się.

"Ty też mnie lubisz, prawda?" Tyler napierał.

Joshowi zrobiło się słabo. Nigdy nie widział, by Tyler się tak zachowywał. Zawsze był delikatnym i wrażliwym chłopcem.

Powoli pokiwał głową.

"Wystarczająco, by mnie pocałować?" Tyler zapytał cicho.

Policzki Josha zapłonęły czerwienią. Patrzył w przestrzeń, a jego żołądek zaciskał się coraz bardziej. Nie podobał mu się kierunek, w który szła ta rozmowa.

Pomimo to, kiwnął głową.

I wtedy twarz Tylera znalazła się w odległości paru centymetrów od jego twarzy; jego oddech łaskotał usta Josha. Ten czuł, jakby miał umrzeć od nadmiaru emocji szalejących w jego klatce piersiowej i brzuchu.

"Czy mogę cię pocałować?" Tyler ledwo słyszalnie zapytał, przybliżając się jeszcze bardziej.

Kolejne kiwnięcie.

✔silent in the trees | tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz