XI

188 25 5
                                    

tw// wspomniane jest samobójstwo i samookaleczanie. na końcu rozdziału napisałam krótki opis dla każdego, kto nie czuje się komfortowo czytając o tym.



______


Około miesiąc zajęło mu zrozumienie, że Tyler nie wróci. W końcu przestał siedzieć wśród drzew, bo serce wycięte w pniu drzewa sprawiało mu za duży ból.


Następny tydzień zajęło mu zrozumienie, że mimo wszystko, nie nienawidził Tylera. Nie mógł się z niego wyleczyć. Nie potrafił nienawidzić Tylera. Za bardzo go kochał.


W końcu, potrzebował dwóch tygodni, by zrozumieć, że Tyler był dla niego ważniejszy niż mówienie. Żałował, że nie uświadomił sobie tego wcześniej, bo wiedział, że Tyler najprawdopodobniej też czuł się samotnie.


Ale mówienie było dużą przeszkodą do przejścia i za każdym razem, gdy o tym myślał, jego oddech przyśpieszał, jego ciało wypełniała adrenalina, a jego umysł stawał się zamglony.


Przygotowania zajęły mu kolejny miesiąc.


Dużo czasu spędził w lesie, patrząc się na serce i dotykając go, podczas gdy słowa wypełniały mu gardło i napierały na wargi. Otwierał usta, mówiąc sobie, że da radę, ale za każdym razem dźwięk tonął w jego gardle i musiał zaczynać od początku.


Po czterech miesiącach, Josh w końcu przemówił, wydobywając z siebie ciche 'cześć', zanim zaczęło kręcić mu się w głowie. Upadł na kolana i wydawało mu się, że nigdy nie przestanie dzwonić mu w uszach, bo po prawie trzech latach, Josh się odezwał.


I zrobił to dla Tylera.


*


Złapał kawałek papieru i napisał na nim CHŁOPIEC, TYLER, ADRES?, po czym dał go mamie, która spojrzała na niego, zaskoczona.


„Tyler Joseph?" Zapytała, uśmiechając się lekko. „Mieszka naprzeciwko, dlaczego?" Zapytała, ale Josh nie miał czasu by odpowiedzieć.


Wbiegł na górę, zamykając drzwi i zakładając nową koszulę. Przeczesał włosy palcami, stojąc przed lustrem i szeptając ciche „Cześć." Nauczył się kontrolować panikę, która wypełniała go po mówieniu, ale nadal czuł, jak jego wnętrzności zaciskają się z nerwów.


Wyjrzał przez okno i spojrzał na dom naprzeciwko. Wziął głęboki oddech, próbując się uspokoić.



Zastanawiał się, jak Tyler wyglądał po tylu miesiącach. Czy był szczęśliwszy, czy nadal był tym samym, smutnym Tylerem, co zawsze. Zastanawiał się, jak to będzie poczuć jego usta na swoich po długich miesiącach rozłąki.


Usłyszał pukanie do drzwi i pomyślał, że może to Tyler przyszedł do niego.


Zszedł na dół, idąc za mamą w pewnej odległości. Otworzyła drzwi, ujawniając stojącą za nimi żonę, trzymającą mocno rękę swojego męża, ze łzami spływającymi po jej policzkach. Josh poczuł zimne uczucie podobieństwa w żołądku. (chodzi o deja vu)


Jego mózg nie wyłapał wszystkich słów, ale udało mu się zrozumieć te ważne, takie jak „Tyler", „zaginiony" i „nie oddycha". Widział, jak jego matka łapie za telefon, wykręca trzycyfrowy numer, po czym wybiega z domu.


I nagle wszystko do niego dotarło.


Josh otworzył tylne drzwi, biegnąc do lasu.


Jego serce przestało bić, łzy przestały lecieć, jego płuca nie chciały się napełniać, czas się zatrzymał. Jego świat zawalał się coraz bardziej z każdą sekundą. Nie udało mu się dotrzeć do ich miejsca spotkań. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa w momencie, gdy przeszedł przez zarośla.


Krzyknął, bo to jedyne, co przyszło mu do głowy.


Jego wzrok zamazał się od łez i wszystko co widział to twarz Tylera, łzy spływające po jego opalonych policzkach, tak jak za każdym razem, gdy się spotykali. Ramiona Tylera i cięcia, które powinny powiedzieć Joshowi, że to poważne. Jego puste oczy, za każdym razem gdy błagał Josha o odezwanie się, ale Josh nigdy nie słuchał, bo był tak głupi i uparty, i powinien kurwa wiedzieć, że Tyler potrzebował jego głosu. Jego usta, tak zimne i martwe, dopóki Josh ich nie pocałował. Jego uśmiech, który tak naprawdę nie był uśmiechem, bo przez cały ten czas Tyler chciał umrzeć i Josh po prostu pomógł mu w podjęciu tej decyzji. Jego łzy, które Josh mógł powstrzymać, uratować, ale w zamian zabił miłość swojego życia.


I to wszystko tak cholernie bolało, bo gdyby Tyler poczekał jeszcze jeden dzień, jeszcze jedną godzinę, Josh by tam był, mówiłby do niego, rozmawialiby, i to wszystko, czego Tyler kiedykolwiek chciał.


Ale Tylera już nie było i to wszystko przez Josha.


Proszę, Tyler." Josh krzyknął, a syreny trąbiły gdzieś za nim. „Przepraszam," Wypłakał, „Wróć, proszę. Mogę to naprawić.. po prostu wróć! Potrzebuję cię!" Krzyczał do nikogo, bo Tyler już nie żył, a jakiekolwiek krzyki, płacze lub rozmowy nie naprawiłyby tego.





















____________

WYJAŚNIENIE:

Tyler i Josh przestali się spotykać, ale Josh go potrzebował, więc postanowił się odezwać. Zajęło mu kilka miesięcy, by w końcu powiedzieć "cześć". Okazało się, że Tyler mieszka naprzeciwko. Josh miał wszystko przygotowane, jednak gdy już miał wychodzić, do jego matki przyszli rodzice Tylera. Okazało się, że Tyler zaginął i reszty możecie się domyślić.

Będzie jeszcze jeden lub dwa  rozdziały + alternatywne zakończenie. (dziś dodam jeszcze jeden)

Komentujcie i głosujcie.

Do następnego x

✔silent in the trees | tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz