Koniec.

180 29 4
                                    

^miło się do tego płacze.



tw// samobójstwo.

________________


Cztery miesiące później, nad Tylerem stał wypolerowany nagrobek.


Josh przez długi czas nie mógł się zmusić do odwiedzenia go. Większość czasu spędził zamknięty w swoim pokoju, starając się znaleźć szczęście, bo tego życzyłby sobie Tyler, według jego matki.


Znowu zamilkł, mówiąc sobie, że nikt nie powinien go usłyszeć. Jego głos należał do Tylera.


Policja znalazła liścik zaadresowany do Josha, ale nigdy go nie przeczytał, chowając go gdzieś w swoim pokoju.


Odwiedzał ich drzewo każdego dnia, postanawiając, by nie mówić o nim nikomu, bo pamiętał, jak Tyler błagał go, by nie mówił jego rodzicom, że tu przychodził.


Większość czasu spędzał, wspominając. Pierwsze spotkanie, pierwszy pocałunek, momenty, w których Tyler krzyczał, albo te, w których Josh go trzymał. Ból nigdy nie zmalał.


Po miesiącu odwiedził jego grób. Usiadł przed nagrobkiem, a łzy spływały mu po policzkach.


„Cześć." Jego głos był chrapliwy, bo odezwał się po raz pierwszy od śmierci Tylera. „To Josh." Jego głos się załamał, a on wybuchnął płaczem. „Chciałbym, żebyś mógł mnie usłyszeć, teraz, bo mówię i wiem, że tak bardzo pragnąłeś mnie usłyszeć." Wyjaśnił. „Miałem właśnie wyjść z domu, gdy twoja mama przyszła." Przestał mówić, bo za bardzo płakał. "Gdybyś poczekał po prostu kilka godzin, nie byłoby mnie tu teraz." Westchnął. „Ale to moja wina, nie twoja."


Mówił przez długi czas, a łzy nadal leciały. „To dziwne," Josh wydukał po długim milczeniu. „Wcześniej to ty mówiłeś i to ja się nie odzywałem, a teraz jest na odwrót." Wyjaśnił, płacząc. „I nie wiem, czy długo wytrzymam."


*


Miesiące mijały, ale ani łzy, ani ból nie przeminęły. Josh przestał przychodzić na cmentarz, bo nie mógł wytrzymać mówienia i niesłyszenia głosu Tylera.


Nagle wszystko go męczyło. Nie było sekundy, kiedy nie byłby smutny, albo nie tęskniłby za Tylerem. Jego własne milczenie zaczęło go przeciążać. Nie znosił siebie za to, ale nie mógł się zmusić do mówienia do kogokolwiek innego.


Postanowił poszukać listu Tylera, znajdując go w poszewce od poduszki. Długo się na niego patrzył, zanim rozwinął go i zaczął czytać. Nie był on długi, ale wystarczył, by zaczęło mu się kręcić w głowie.


I w końcu wszystko, wszystko to było więcej niż za dużo. Otworzył drzwi, jego umysł zamglony. Czuł się martwy, jakby nie miał ciała, jakby stał obok i oglądał siebie łapiącego buteleczkę tabletek w łazience, zamykającego się w pokoju i nic nie mógł z tym zrobić.



Wszystko było czarne, jego życie traciło kolory, a jego ciało traciło ciepło, bo potrzebował Tylera bardziej, niż myślał. I gdyby po prostu złamał milczenie, Tyler by żył, a Josh nie sypałby za dużo tabletek do ręki, połykając je i milknąc na zawsze.


____________________________________________________________________________________









Jest też alternatywne zakończenie (dużo szczęśliwsze!!!). Będzie ono w następnym rozdziale.

Już prawie koniec :o. Komentujcie i głosujcie.

Do następnego (prawdopodobnie ostatniego) x


✔silent in the trees | tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz