Zszedł na dół, czując uśmiech na ustach. Otworzył drzwi, ignorując pytające spojrzenia matki. Zamknął drzwi, przeszedł przez ulicę i znalazł się pod domem naprzeciwko.
Jego serce biło bardzo szybko i dzwoniło mu w uszach, w piersi, wszędzie. Podniósł rękę i delikatnie zapukał o wypolerowane drzwi. Jego serce zatrzymało się na sekundę, kiedy zobaczył parę ciemnych oczu i brązowe włosy. Tyler miał zmarszczone brwi; otworzył drzwi, oparł się o framugę i westchnął.
Ale Josh jeszcze nie chciał się odzywać. Chciał zabrać Tylera w ich miejsce, pod ich drzewo. Oplótł dłoń wokół szczupłego nadgarstka chłopca i delikatnie pociągnął.
„Nie, Josh." Tyler powiedział surowo.
Josh poczuł, jak jego serce tonie, gdy Tyler wyrwał się z jego uścisku, i powoli zaczął zamykać drzwi.
Zaczął panikować, kręciło mu się w głowie, gdy otworzył usta. Słowa ostrożnie wspięły mu się do gardła, ale jedyne, co wydobyło się z jego ust, to zduszone „Tyler."
Oczy smutnego chłopca rozszerzyły się, a usta otworzyły się w szoku. „Josh." Wymamrotał bez oddechu.
Nie odzywali się w drodze na miejsce ich pierwszego spotkania, pocałunku, walki. W pewien sposób było to nostalgiczne, biorąc pod uwagę to, że nie byli tam razem od kilku miesięcy.
Usiedli koło martwych liści, gałęzi i korzeni. Oczy Tylera od razu były pełne łez.
Josh odchrząknął, ignorując alarm w jego głowie. „Cześć." Uśmiechnął się tak szeroko, jak tylko potrafił, pełen paniki budującej się w jego wnętrzu.
Mówienie było złe. Nie powinien mówić.
Ale uśmiech na twarzy Tylera prawie sprawił, że tego nie żałował. Josh widział łzy napływające do jego oczu, mogące spaść w każdej chwili. Widział, jak Tyler chowa twarz w dłoniach i zaczyna szlochać. „Przepraszam, Josh." Wykrztusił stłumionym głosem.
Josh nie mógł zmusić się do odpowiedzi, kręciło mu się w głowie. Tęsknił za Tylerem i jego serce bolało, bo tak bardzo chciał go przytulić, pocałować. Przysunął się do płaczącego chłopca, delikatnie odsuwając jego ręce z jego twarzy i posłał mu słaby uśmiech.
Zaczęli się całować i wszystko wróciło na swoje miejsce. Drzewa rosły wysoko, ich wiwaty świszczące w wietrze, serce wyryte w jednym z nich lśniło bardziej niż zwykle.
Ale kiedy Josh się odsunął, z uśmiechem przyklejonym do twarzy, Tyler nadal patrzył na niego ze smutkiem wyrzeźbionym na brązowych polach jego oczu.
Żadne słowo nie przeszło przez usta Josha, gdy się na niego spojrzał, a jego nieme pytanie najwyraźniej dotarło.
„Miałem właśnie-"Tyler się zatrzymał, krztusząc się od płaczu. „Chciałem się dzisiaj zabić." Przyznał ledwo słyszalnym tonem.

CZYTASZ
✔silent in the trees | tłumaczenie PL
Hayran Kurgu(tres songfic) Zgoda na tlumaczenie jest :) Polskie tłumaczenie tzw. trees fic autorstwa @ blasphemyjshler autorka oryginału - @ treesjoshier na twitterze. Link do oryginału - http://archiveofourown.org/works/6784261/chapters/15502165 [zakończone]