Rozdział 12.

4.1K 152 3
                                    

Rano obudziłam się wtulona w Malika. Przypomniałam sobie wydarzenia z nocy. Kurde- pomyślałam. Zaczęłam wstawać, aby przygotować śniadanie dla naszej trójki. Postawiłam na naleśniki z Nutellą, ulubione danie mojego synka, jak i jego ojca.
- Umm co tu tak ładnie pachnie? - usłyszałam słowa chłopaka nad moim uchem.
Odwróciłam się i zobaczyłam cudowny widok poranka. Zayn stał bez koszulki z Colem na rękach. Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech.
- Naleśniki! - krzyknęłam i posadziłam młodego w siodełku.

***
Po skończonym śniadaniu Cole poszedł spać, a wtedy Zayn zadał pytanie:
- Melissa, możemy porozmawiać?
- Jasne - odpowiedziałam.
Usiedliśmy na kanapie.
Chłopak zaczął:
- Słuchaj, ty i Cole jesteście dla mnie bardzo ważni. Dzisiejszy ranek był dla mnie najlepszy w całym życiu i chciałbym, aby tak już było zawsze. Muszę to naprawić, Mels. Muszę Cię odzyskać. - patrzył mi prosto w oczy.
- Jaa... - nie wiedziałam co powiedzieć.
- Mam do Ciebie 2 prośby. - zaczął. - Kocham Cola i chciałbym, aby nosił moje nazwisko.
Zamyśliłam się. To jego syn, ma do tego prawo. To tylko nazwisko.
- Dobrze, zgadzam się Zayn - powiedziałam z lekkim uśmiechem. Widać, że on też był szczęśliwy.
- A ta druga prośba? - zapytałam.
- A tak - spiął się - Mels jesteś dla mnie wszystkim dlatego chcę, aby wszystko było tak jak dawniej. Chciałbym, abyśmy jeszcze raz pojechali całą paczką na obóz, tam, gdzie wszystko się zaczęło...

Camping Destiny <3 Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz