Prolog

3.1K 230 62
                                    


Rok 532 Nowej Ery

W roku pięćset trzydziestym drugim, kiedy władze ogłosiły stan wojenny, wszyscy wiedzieliśmy, że nie zostało nam wiele czasu. Nie mieliśmy dokąd uciec, nie mieliśmy gdzie się schować, nie mieliśmy niczego, czym moglibyśmy walczyć o nasze życia i wolność. Nie mieliśmy prawa prosić kogokolwiek o pomoc – byliśmy bezdomnymi sierotami, śmieciami społeczeństwa wyrzuconymi do rynsztoku.

Było nas sześcioro. Każdy z nas miał swoją historię, swoje rany i brzemię, które niósł na swoich dziecięcych ramionach. Mimo, że robiliśmy wszystko by przeżyć, wyglądało na to, że wkrótce nasze starania mogły legnąć w gruzach tego przeklętego świata, wraz z naszymi wychudzonymi, napiętnowanymi przeszłością ciałami.

O ciężkiej sytuacji politycznej dowiedzieliśmy się z radia stojącego w oknie jednej z niewielkich kawiarenek. Przechodziliśmy tamtędy rozglądając się za czymś jadalnym. Z początku żadne z nas nie zareagowało na trzeszczący głos w metalowej skrzynce, dopiero kiedy Thomas zatrzymał się i zaczął nasłuchiwać wiadomości, dołączyliśmy do niego.

- ...na to, że wojna jeszcze się nie rozpoczęła, jednak może do tego dojść praktycznie w każdej chwili. Władze ogłaszają stan wojenny, trwają przygotowania do walk na północnych terenach, rozpoczęto także nabór do Wojska. Ludzie nieprzerwanie zadają pytania: kim są nasi wrogowie i czego od nas chcą? Wygląda na to, że mamy do czynienia z jedną z ukrytych Organizacji, których żądania nie zostały jeszcze dokładnie sprecyzowane. Jednak o co można walczyć w dzisiejszych czasach, jeśli nie o ziemie i pieniądze?

- Co to jest wojsko?- zapytała Christa, najmłodsza spośród nas.

Nikt jej nie odpowiedział, wszyscy słuchaliśmy w milczeniu prezentera radiowego, jednak

ten zaprosił do studia jednego ze znawców sytuacji politycznych i przeprowadzał z nim teraz wywiad, z którego i tak nie dowiedzielibyśmy się niczego więcej.

- To takie miejsce, w którym szkoli się ludzi do walk – wyjaśnił jej w końcu Thomas.

- A po co?

- Żeby mogli walczyć dla naszego kraju.

- Ale...po co walczyć o coś tak niedobrego?- Chrisa zrobiła nadąsaną minkę. Mimo, że miała ledwie sześć lat, była bardzo inteligentną dziewczynką. Może to przez los, jakiego doświadczyła, a może po prostu była wyjątkowa.

- Sam nie wiem.- Thomas uśmiechnął się do niej i poczochrał ją po i tak już starganych blond włosach.

- A więc zbliża się wojna – westchnął Eren, wsuwając dłonie do kieszeni spodni i kopiąc leżący przy nim kamień.- Świetnie. Ledwie dajemy sobie radę z utrzymaniem przy życiu, a tu lada dzień przyjdą wojska z innych regionów i wszystkich nas rozstrzelają.

- Nie mów tak!- krzyknęła Hannah, uderzając go lewą ręką. Prawą straciła kilka lat wcześniej, kiedy ukradła chleb z piekarni swojego ojca. Własnoręcznie ją odciął.- Zachowujesz się, jakby nie było już dla nas nadziei!

- Nie bądź głupia, ledwie dajemy sobie radę!- Eren spojrzał na nią ze złością.- Co zrobisz, jak przyjdą żołnierze? Myślisz, że zrobi im się ciebie żal, kiedy zobaczą, że nie masz ręki? Że jesteś biedną sierotą bez rodziny i domu?

- Eren, przestań!- powiedział stanowczo Thomas.- Nie ma sensu się o to kłócić! Sami słyszeliście, wojna jeszcze się nie rozpoczęła. Może zacznie się za parę godzin, a może za parę lat, nie wiemy tego.

- Co za różnica, kiedy się zacznie? I tak jesteśmy na przegranej pozycji – burknął Eren.

- Jean, pobawimy się?- zapytała ośmioletnia Sasha, ciągnąc mnie za rękaw swetra. Z całej naszej szóstki, to właśnie ona miała najgorzej. To, że trafiła na ulicę było dla niej prawdziwym wybawieniem.

Mechanizm uczuć ||Jean x Marco||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz