Reszta dni mijała podobnie do siebie.
W zasadzie cały ten czas, spędzałam leżąc w łóżku albo śpiąc. Dami po pracy przychodziła do mnie do pokoju i rozmawiałyśmy na temat tego, co będziemy robić w Nowym Jorku i że dużo pracy przed nami. JiYong dzwonił po dwa razy dziennie, rano i wieczorem. Na początku nie chciałam odbierać telefonów, ale w końcu stwierdziłam, że podniosę słuchawkę. Za każdym razem przepraszał, a ja za każdym razem zapewniałam go że jest dobrze.
Moje uczucia do niego się nie zmieniły, ja po prostu potrzebowałam odpoczynku. W ostatnim czasie działo się naprawdę dużo. Poza tym, chyba zaczęło brakować mi tego co zostawiłam w Polsce, rodziców, rodzeństwa, znajomych, a nawet tych brudnych szarych bloków. Tak jak na początku mojego pobytu tutaj, zazdrościłam chłopakom tego, że ich życie jest takie kolorowe i że zawsze coś się dzieje, tak teraz brakowało mi spokoju.
Codziennie czytałam komentarze pod zdjęciem, które kilka dni temu się ukazało. Z dnia na dzień dochodziło coraz mniej nowych, co oznaczało że sprawa cichnie. Może dlatego, że manager BigBangu, napisał specjalne oświadczenie, zaznaczając, że nie jesteśmy z JiYongiem parą i że po prostu to był pijacki wyskok.
Pasowała mi taka wersja, chociaż nie sądzę, że ludzie to łyknęli. Nawet jeśli, to nadal pewnie pozostaniemy pod obserwacją jeszcze przez jakiś czas...
Nasz lot miał odbyć się w poniedziałek, o godzinie dwunastej w południe.
Dziś była niedziela.
Musiałam wziąć się w końcu za siebie i przygotować się na wyjazd. W zasadzie, wszystko co było mi potrzebne miałam już spakowane w walizce. Chciałam szybko wszystko ogarnąć, żeby móc jeszcze pojechać do chłopaków i się z nimi pożegnać, nie mogłam przecież pojechać bez słowa. Co prawda to były zaledwie dwa tygodnie, ale będąc tu już dłuższy czas i spędzając z nimi każdą możliwą sekundę, dwa tygodnie wydawały się być wiecznością.
Wzięłam szybki prysznic i założyłam na siebie ciepłe ciuchy. Dzisiejszy dzień był o wiele bardziej mroźny niż poprzednie.
- Dami – odezwałam się, pukając w drzwi do pokoju dziewczyny
- Tak Kate, wejdź – odpowiedziała.
Nacisnęłam klamkę i wsadziłam głowę między drzwi a futrynę.
- Jadę do chłopaków, pożegnać się – oznajmiłam.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i pokiwała głową dając znać że przyjęła to do wiadomości.
Wyszłam z domu i wsiadając do autobusu, pojechałam do domu chłopaków.
W prawdzie nie wiedziałam czy w ogóle są. W ostatnim czasie często wychodzili, ze względu na wychodzący niedługo album. W zasadzie za jakieś trzy tygodnie będzie jego premiera, a tydzień później chłopcy wyjeżdżają w miesięczną trasę po Korei.
Nacisnęłam klamkę od drzwi i na moje szczęście były otwarte.
Są w domu...
Ściągnęłam buty i weszłam do salonu, był pusty, w ogóle w całym domu było cicho. Pierwszego chciałam zobaczyć Dae, więc od razu ruszyłam do jego pokoju. Zapukałam cicho do drzwi.
- Proszę – odezwał się
- Hej – powiedziałam do chłopaka, szeroko się uśmiechając.
Leżał na łóżku, ale jak tylko mnie zobaczył rzucił się w moim kierunku rozkładając ręce. Podszedł do mnie przytulając się.
CZYTASZ
G-Dragon... Saranghae!
FanfictionKate - dziewczyna z Polski, przyjeżdża do Korei na prośbę swojego przyjaciela Daesunga. Chłopak nie potrafi odnaleźć się po wypadku, w którym zginął młody człowiek. Dziewczyna swoją obecnością, postara się pomóc chłopakowi. Poznaje jego przyjaciół z...