E5

1.3K 105 10
                                    

Wróciłyśmy do domu, obładowane zakupami. 

To znaczy, ja byłam obładowana, Kim chciała mi pomóc, ale wiadome to dziecko więc nie mogłam jej wykorzystywać. Uparła się jednak, że mi pomoże i wyciągnęła z jednej z reklamówek paczkę żelków, które oczywiście postanowiła zjeść po drodze.

- Widzisz mamusiu, tobie jest lżej i mi też – powiedziała, uśmiechając się szeroko. 

Zaśmiałam się na jej słowa. No tak, skoro zjadła całą paczkę, to na pewno musiało być jej lżej, w końcu nie musiała już jej nieść.

Porozkładałam zakupy do szafek, a dziewczynka w tym czasie zajęła się pakowaniem plecaka na jutrzejszy wyjazd. Oczywiście jak zwykle, zapakowała same najważniejsze rzeczy, czyli zabawki. 

Wyjęłam jej torbę z szafy i powkładałam do niej ciuchy na dwa dni. JiYong zabierał małą na jakąś wycieczkę, więc musiałam spakować więcej rzeczy niż to zwykle robiłam. Nie wiedziałam dokładnie gdzie jedzie, więc musiałam zapakować ubrania z krótkim rękawkiem jak i te z długim, w razie gdyby zmarzła. Spakowałam jej ulubiony truskawkowy szampon i żel do kąpieli, a no i oczywiście gumowe kaczuszki, bez których do wanny nie weszła. Kiedy już wszystkie potrzebne rzeczy znalazły się w torbie, zasunęłam ją i odłożyłam do przedpokoju żeby następnego dnia jej nie szukać.

Wieczorem po zjedzonej kolacji, położyłyśmy się razem na kanapie w salonie i oglądałyśmy bajki. Nie zeszło długo, kiedy Kim zasnęła. Spała wtulona w moje ciało, pomrukując śmiesznie od czasu do czasu. 

Kiedy tak leżałam, prawie już zasypiając, usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Wstałam delikatnie z kanapy, żeby nie zbudzić Kim i podeszłam sprawdzić kto to. Przez wizjer zobaczyłam spuszczoną głowę JiYonga. 

Przekręciłam zamek i naciskając na klamkę, otworzyłam drzwi.

- Hej – powiedziałam zaskoczona jego odwiedzinami. 

Nic nie mówił, że przyjdzie. W zasadzie nie mieliśmy żadnej umowy, że będzie informował mnie o swoim przyjściu, ale nigdy wcześniej nie zdarzało się żeby przyszedł nie zapowiedziany.

- Cześć, mogę? – spytał, kiwnęłam głową, po czym wpuściłam chłopaka do środka.

- Coś się stało? – spytałam zaciekawiona. 

JiYong pokiwał głową, pokazując tym, że wszystko jest w porządku.

- Ymmm, chciałem sprawdzić co u Was – powiedział, po chwili milczenia. 

Poszłam do kuchni i kazałam chłopakowi iść za mną. JiYong jak tylko zobaczył swoją córkę śpiącą na niewygodnej kanapie, wziął ją na ręce i przeniósł do pokoju. Posiedział z nią przez chwilę, a ja w tym czasie nastawiłam wodę na herbatę.

- Jak w pracy? – spytał siadając przy kuchennej wyspie.

- Dobrze – odpowiedziałam, przyglądając się mu uważnie – Pokłóciłeś się z Taeyeon? – spytałam. 

Chłopak tylko pokiwał głową.

- Wkurzyła się na mnie, bo powiedziałem jej, że cały weekend spędzimy z Kim – oznajmił. Rozszerzyłam oczy ze zdziwienia. 

Jak ona śmiała mieć do niego pretensje o to, że chce spędzić czas z córką? 

Coraz bardziej nie lubiłam tego dziewuszyska. Wrzuciłam torebki z herbatą do kubków i zalałam je gorącą wodą.

- Rozumiem, że wolałaby ten czas spędzić tylko z Tobą? – spytałam. 

 W zasadzie nie musiałam pytać, to przecież było oczywiste.

 – Nie powinna mieć do Ciebie pretensji o to, że chcesz spędzić czas z Kim – dodałam nieco zdenerwowana.

- Wiem... Też tak myślę, ale ona chyba nie podziela mojego zdania – wyjaśnił. 

Nie wierzyłam, że właśnie rozmawiam z byłym chłopakiem o problemach w jego nie tak dawno zaczętym związku. 

Chłopak chyba zauważył moją konsternację i wzdychając ciężko, wstał z krzesła

- Nie powinienem był zawracać Ci tym głowy. – powiedział, i już kiedy miał zamiar zrobić krok, złapałam jego rękę i pociągnęłam z powrotem na krzesło.

- Siadaj i nie gadaj głupot. Możesz do mnie przyjść z każdym problemem... pamiętaj o tym – powiedziałam patrząc głęboko w jego oczy. 

Bo tak było, niezależnie czego dotyczył problem, chciałam być dla niego ramieniem na którym mógłby się spokojnie wypłakać. I pomimo tego, że teraz 'płakał' z powodu kłótni ze swoją dziewczyną, chciałam być dla niego pocieszeniem.

- Pamiętam. Dzięki – powiedział, posyłając mi delikatny uśmiech i ponownie zajmując miejsce przy wyspie.

Siedzieliśmy tak przez kilka długich godzin, rozmawiając o pierdołach. Dobrze było pogadać z nim tak, jak robiliśmy to za starych dobrych czasów. Jedyną rzeczą, która się zmieniła od tamtego czasu było to, że teraz nieśmiałe uśmiechy, zajęły miejsce namiętnych pocałunków.

 Miałam wrażenie, że to że się rozstaliśmy nigdy nie miało miejsca. Czułam się tak jakbyśmy byli małżeństwem z kilkuletnim stażem, rozmawiającym na zwyczajne tematy życia codziennego, siedząc w kuchni i popijając herbatkę. W zasadzie wszystko to się zgadzało, z wyjątkiem tego, że nie byliśmy małżeństwem i żyliśmy osobno.

- Pójdę już. Zasiedziałem się trochę - powiedział, uśmiechając się do mnie szeroko

- Zostań... - powiedziałam, na co chłopak spojrzał na mnie zdziwiony – Nie będziesz jeździł po nocy. Pewnie jesteś zmęczony. Idź połóż się u Kim – dodałam po chwili, żeby to moje 'zostań' nie brzmiało tak cholernie desperacko.

- Jesteś pewna? – spytał, kiwnęłam głową i wstając z krzesła poszłam do drzwi wejściowych zamknąć je na zamek. 

Dałam mu w ten sposób do zrozumienia, że decyzja została podjęta. 

Zostaje.

- W takim razie, dobranoc – powiedział, przytulając mnie do siebie i składając delikatny pocałunek na moim policzku. 

Przyjemny dreszcz przeszedł przez moje ciało, na co się wzdrygnęłam. Chłopak zmarszczył brwi zdziwiony moim zachowaniem, posyłając mi nieśmiały uśmiech. Wypuściłam ciężko powietrze i ruszyłam w stronę swojej sypialni. 

Zamknęłam za sobą drzwi i rzuciłam się na łóżko, nie zdejmując nawet ubrań.

- Co za idiotka – powiedziałam do siebie. 


P.S Hej kochani :) Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Zapraszam na one shot G-Dragon...XX :)

G-Dragon... Saranghae!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz