Rozdział 58

1.3K 100 13
                                    


Przez kilka dni siedziałam w salonie na kanapie, oglądając telewizję. 

Z nikim nie rozmawiałam, nie robiłam nic, nie jadłam, nie piłam, nawet się nie myłam. Nie miałam na nic siły. Rano otwierałam oczy, włączałam telewizję i leżałam tak, aż do późnego wieczora. Zamykałam oczy i szłam spać. I tak w kółko. 

Odbierałam telefony od JiYonga, zamienialiśmy ze sobą kilka słów i kończyliśmy rozmowę. Były to takie wymuszone telefony, w celu sprawdzenia czy jeszcze nic złego sobie nie zrobiłam. Przewegetowałam w ten sposób ponad tydzień. 

W końcu wydobyłam z siebie resztki sił i podniosłam się z kanapy. Rozglądając się w koło stwierdziłam, że muszę posprzątać. W zasadzie nie było brudno, ale musiałam się wreszcie czymś zająć. Zaczęłam ścierać kurze, umyłam blat i stoły w kuchni i w salonie. Odkurzyłam wszystkie pomieszczenia, nawet pokoje chłopaków. Umyłam wszystkie łazienki, wyczyściłam na błysk kuchnię, wyniosłam śmieci, zapominając kompletnie o tym, że ktoś może stać na zewnątrz z aparatem w ręku. No i stał, zrobili mi parę zdjęć, ale miałam to w dupie. Przestało mnie to już obchodzić. 

Miałam gdzieś wszystkie komentarze na mój temat, wszystkie wiadomości czy nowości, które pojawiały się w necie. Było mi wszystko jedno. 

Tak jak JiYong obiecał, załatwił mi ochroniarza żebym mogła czuć się spokojniej. Mężczyzna siedział całymi dniami w samochodzie zaparkowanym przed domem, obserwując czy przypadkiem ktoś nie chce zrobić mi krzywdy. Z początku czułam się z tym dziwnie, ale po kilku dniach przestało mnie to obchodzić. Mój stan, ze złości, gniewu, lęku, niepewności przeszedł w kompletną obojętność. Na wszystko... 

Mijały tygodnie, a mój stan się nie polepszał. Na wszystko miałam wyrąbane, wróciłam do pracy, ale tylko dlatego że Dami potrzebowała mojej pomocy. Nic mnie nie cieszyło, nic nie sprawiało mi przyjemności. Kilka razy Pablo wyciągał mnie gdzieś na miasto, ale nie byłam wtedy dobrym towarzyszem. Szłam obok niego i zazwyczaj nie mówiłam nic. Chłopak ciągle o czymś nawijał, próbując mnie rozweselić, czy w jakikolwiek sposób zainteresować, ale ja to miałam gdzieś. Nawet kupowanie nowych ciuchów nie sprawiało mi już takiej przyjemności. 

Nie wiem co się ze mną stało, może popadałam w depresję? Może po prostu miałam wszystkiego dosyć? Nawet JiYong rzadziej dzwonił do mnie, bo wiedział że i tak nie będę miała za bardzo ochoty z nim gadać. Ciągle kłóciliśmy się o jakieś pierdoły przez telefon. Ciągle coś było nie tak. Ciągle jakieś pretensje, a to z mojej strony, a to z jego. Nasz związek nie wyglądał tak jak przedtem. 

 O chłopcach to już w ogóle nie wspomnę. Z nimi nie miałam żadnego kontaktu. Nawet z Dae. Myślałam nawet o tym, żeby zostawić już to wszystko i wrócić do Polski. Byłoby łatwiej. Nie musiałabym się już niczym martwić no i JiYong też by od tego odpoczął... 

Jednak po dłuższym namyśle, stwierdziłam że nie mogę tego zrobić. Ucieczka nie byłaby najlepszym wyjściem z tego całego koszmaru. Najlepszym wyjściem jest rozmowa. Rozmowa z JiYongiem. 

Na szczęście z kilka dni wracają i będę miała okazję to zrobić. Mieli miesięczna przerwę między trasą po Korei, a trasą po Japonii. Nie cieszyłam się na ich powrót tak jak kiedyś. W zasadzie było mi to obojętne czy tu będą czy nie...

Dzisiaj musiałam spieszyć się do pracy, bo Dami popołudniu miała samolot do Nowego Jorku. Leciała tam na otwarcie jej butiku. Obiecałam, że w czasie kiedy ona będzie rozkręcać tam swój interes, ja zajmę się wszystkim tutaj. Wzięłam szybki prysznic ubrałam się przeczesałam włosy i bez śniadania pobiegłam na metro.

G-Dragon... Saranghae!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz