E14

1.4K 104 7
                                    

W nocy śniły mi się jakieś głosy. 

Ciągle mnie wołały, jedne cicho inne znacznie głośniej. Próbowałam iść w stronę tych głosów, ale nigdzie nie mogłam znaleźć wołającego. Chodziłam w ciemności nasłuchując skąd owe głosy dobiegają... 

Mamusiu, mamusiu... 

Wołały słabo. 

Mamusiu, mamusiu... 

Byłam niespokojna, słyszałam głos swojej córki, ale nie mogłam znaleźć miejsca z którego dobiega. 

Otworzyłam przerażona oczy, kiedy usłyszałam jakiś huk roznoszący się po szpitalnej sali. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu i zobaczyłam leżący na podłodze plastikowy kubek. Westchnęłam ciężko, zastanawiając się jak taki kubek mógł zrobić tyle hałasu. 

No cóż może wcale tak mocno nie spałam i dźwięk wydawał się głośny przez ogólną ciszę, jaka panowała wokół.

- Mamusiu – usłyszałam i zerwałam się na równe nogi. 

Podeszłam do łóżka mojej córki, nie będąc pewna czy przypadkiem to nie moja wyobraźnia mnie woła. Nachyliłam się nad dziewczynką, dotykając delikatnie dłonią jej policzka. Dziewczynka ani drgnęła. Dotknęłam jej twarzy jeszcze raz, nadal nic. Tylko mi się wydawało. Osunęłam się bezradnie na krzesło i przytuliłam twarz do jej malutkiego ciałka.

- Mamusiu, pić – usłyszałam. 

Ponownie się zerwałam i ponownie spojrzałam na dziewczynkę. Myślałam, że odchodzę od zmysłów, ale w momencie kiedy się jej przyglądałam, dziewczynka przekręciła głowę. Oczy nadal miała zamknięte. 

Poruszyłam ręką JiYonga, żeby go obudzić. Chłopak natychmiastowo otworzył oczy i spojrzał na mnie zaskoczony.

- Kim się budzi – powiedziałam, uśmiechając się do niego. 

JiYong wstał i momentalnie zajął miejsce obok mnie, obejmując moją talię ręką.

- Kochanie, słyszysz mnie? – pytałam cicho. Dziewczynka nie odpowiedziała – Kim, obudź się – powiedziałam. 

Nadal nic. 

Spojrzałam na JiYonga nie wiedząc co się dzieje, no przecież wyraźnie słyszałam jak mnie woła i widziałam jak się kręci. Dlaczego teraz nie reaguje?

- Pójdę po lekarza – powiedział JiYong, całując mnie w skroń. 

Odwrócił się na pięcie i zniknął za drzwiami zostawiając mnie samą z córką.

- Kim, proszę Cię, otwórz oczka – powiedziałam gładząc delikatnie jej policzek. 

Dziewczynka znów pokręciła się delikatne. Uśmiechnęłam się szeroko widząc, że reaguje na mój dotyk, ale nadal nie otworzyła swoich oczu.

- Wybudza się? – spytał lekarz, wchodząc do pomieszczenia. 

Pokiwałam głową, mężczyzna podszedł do Kim i uniósł jej powieki świecąc po źrenicach małą latareczką. Spojrzałam na niego licząc na to, że odczytam coś z mimiki jego twarzy.

- Państwa córka powoli się budzi – poinformował. 

Rzuciłam się na szyję JiYonga, który stał obok mnie i wtuliłam się mocno w jego ciało. 

Byłam taka szczęśliwa.

- Mówiła, że chce jej się pić – powiedziałam nagle, przypominając sobie słowa córki.

- Nie, to wykluczone. Pod żadnym pozorem niech jej Państwo nie dają nic do picia – powiedział stanowczo. 

Spojrzeliśmy z JiYongiem po sobie, a następnie przenieśliśmy wzrok na lekarza oczekując wyjaśnień 

– Państwa córka jest pod kroplówką, więc to wystarczy. Może czuć suchość w gardle, spowodowaną śpiączką, ale przez to że kilka dni leżała z włożoną rurką i gardło nie pracowało, nie działa ono jak należy. Trzeba podawać jej małe dawki wody, ale jeszcze nie teraz. Na to przyjdzie czas – wyjaśnił. 

Nie bardzo rozumiałam, no bo skoro mojemu dziecku chciało się pić, to powinna się napić, ale jeśli lekarz powiedział, że nie wolno to niech tak zostanie. W końcu on się na tym zna, nie ja. 

Patrzyłam na córkę, mając nadzieję, że wreszcie zobaczę jej piękne, czekoladowe oczy. Kim poruszała lekko powiekami i po chwili patrzyła już na nas zamglonym wzrokiem. Zaczęła krztusić się rurką, która wprowadzona była przez jej gardło. Lekarz szybko zainterweniował, wyciągając ją. Dziewczynka kaszlała przez krótką chwilę, ale kiedy kaszel ustąpił uśmiechnęła się do nas słabo.

- Cześć kochanie – powiedziałam, całując delikatnie jej policzek. 

Dziewczynka przejechała swoją malutką rączką po moich włosach.

- Mamusiu, gdzie ja jestem? – spytała ledwo słyszalnie.

- Jesteś w szpitalu, kochanie. Miałaś wypadek. Ale nie mów już nic dobrze – powiedziałam uśmiechając się do córki.

 Dziewczynka pokiwała tylko głową, po czym zamknęła zmęczone powieki. Usiadłam obok niej na krześle, łapiąc Kim za rękę. JiYong także podszedł bliżej, stając tuż przy mnie i zakładając rękę na moje ramie.

- Mówiłem Ci, że będzie dobrze – powiedział całując mnie w czubek głowy. 

Zwróciłam twarz ku niemu, uśmiechając się szeroko. W jego oczach widziałam szczęście. 

Strach który można było ujrzeć jeszcze kilkanaście minut temu, zniknął. 

P.S Ehhh, jeszcze jutro ostatni i koniec :(

G-Dragon... Saranghae!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz