Minęło kilka dni, zanim Kim została wypisana ze szpitala.
Przez cały ten czas, razem z JiYongiem siedzieliśmy przy dziewczynce. Opuściliśmy ją jedynie na dwie godziny, kiedy dziewczynka miała robione jakieś badania. Wykorzystaliśmy ten czas i oboje pojechaliśmy do swoich domów, przebrać się.
W dzień wypisu, Kim wyglądała już znacznie lepiej i czuła się dobrze. Na jej buzi pojawił się nawet mały uśmiech. Pojechaliśmy we trójkę do mojego mieszkania, gdzie na dziewczynkę czekała niespodzianka.
Dzień przed wypisem, chłopcy wzięli ode mnie klucze, postanawiając urządzić imprezę powitalną dla Kim.
Kiedy przekroczyliśmy próg mieszkania, naszym oczom ukazała się grupa bliskich nam ludzi, trzymających w rękach kolorowe balony, a za nimi wielki rozwieszony od ściany do ściany napis Witaj w domu Kim. Dziewczynka ucieszyła się na widok ich wszystkich. Podbiegła do dziadków witając się z nimi, chłopcy stali z miśkami dla Kim, czekając na swoją kolej, a Dami podeszła do nas przytulając nas oboje mocno do siebie.
- Tak się cieszę, że już wszystko jest w porządku. Nawet nie wiecie jak się martwiłam – powiedziała, wypuszczając cichy szloch.
Odsunęłam się od dziewczyny i spoglądając na jej twarz, starłam z policzków mokrą ścieżkę.
- Nie płacz. Już wszystko jest dobrze – powiedziałam uśmiechając się do niej.
Nie sądziłam, że przyjedzie. Miała tyle spraw do załatwienia w Nowym Jorku, ale Kim była dla niej ważniejsza od biznesowych spotkań. W końcu to jedyna bratanica jaką miała. Dziewczynka, zawsze była oczkiem w głowie całej rodziny, jako najmłodsza, wszyscy ją rozpieszczali i dla wszystkich była bardzo ważna. Nawet dla chłopaków, mimo tego, że nie byli z nią spokrewnieni, traktowali ją jak swoją.
Po wszystkich uściskach, pocałunkach, wręczaniu prezentów, usiedliśmy razem przy stole i zajadaliśmy tort, który zrobiła mama JiYonga. Tak bardzo się cieszyłam, że jesteśmy tu wszyscy razem. Tworzyliśmy jedną wielką rodzinę.
Nie wiem co bym zrobiła, gdyby zabrakło choć jednej osoby z całego tego towarzystwa. Patrzyłam na nich wszystkich, dziękując Bogu, że postawił ich na mojej drodze. Chyba nie mogłam sobie wymarzyć lepszego scenariusza na życie.
Ten był zdecydowanie najlepszy.
- Chodź skarbie, trzeba iść już spać – powiedział JiYong, wstając z kanapy i wyciągając rękę w stronę córki.
Siedzieli właśnie razem w salonie, przytulając się do siebie, kiedy ja myłam naczynia po kolacji. Już godzinę temu wszyscy się rozeszli, zostawiając naszą trójkę samym sobie.
- Tatusiu, przeczytasz mi bajkę? – spytała Kim kiedy razem z JiYongiem, wychodzili do jej pokoju.
Chłopak uśmiechnął się szeroko, kiwając przy tym głową. Wróciłam do mycia sterty naczyń. Wreszcie mogłam odetchnąć z ulgą, to uczucie niepewności i świadomość tego, że w jednej sekundzie mogę stracić wszystko to co miałam najcenniejsze, odeszło w niepamięć.
Wiedziałam, że teraz może być tylko dobrze. Moja córka wróciła do zdrowia i choć jest jeszcze pokaleczona i posiniaczona, jest z nami.
Nasze największe szczęście znów jest z nami i teraz już nic tego nie zmieni.
Wycierając naczynia usłyszałam jak JiYong zamyka delikatnie drzwi od sypialni naszej córki. Odwróciłam się, lekko uśmiechając się do chłopaka, po czym powróciłam do czynności którą wykonywałam wcześniej.

CZYTASZ
G-Dragon... Saranghae!
FanficKate - dziewczyna z Polski, przyjeżdża do Korei na prośbę swojego przyjaciela Daesunga. Chłopak nie potrafi odnaleźć się po wypadku, w którym zginął młody człowiek. Dziewczyna swoją obecnością, postara się pomóc chłopakowi. Poznaje jego przyjaciół z...