Niedługo po tym, jak wyprowadziłam się od JiYonga i zamieszkałam z Dami, okazało się, że jestem w ciąży...
Nie trudno było domyśleć się z kim.
Początkowo byłam załamana tą wiadomością, no w końcu miałam zostać samotną matką. Nie wyobrażałam sobie tego, jak miałoby to wyglądać. Nie byłam na to gotowa.
Nie mogłam wynająć sobie mieszkania, bo zwyczajnie nie było mnie na to stać. Moja pensja w butiku Dami była wystarczająco duża, ale nie na tyle żeby móc zamieszkać samemu i w dodatku opłacać rachunki... i jeszcze wychować dziecko.
Nie wiedziałam co mam robić. Całymi dniami przesiadywałam na swoim łóżku, rozmyślając o tym, jak będzie wyglądało moje życie. Z dzieckiem, ale bez Niego.
Wahałam się, czy powiedzieć JiYongowi o nowinie jaką niedawno odkryłam, czy zostawić ją dla siebie. No w końcu teraz układał sobie na nowo życie z kimś innym u boku.
Po naprawdę długich namysłach, stwierdziłam że jednak powinien wiedzieć.
Niechętnie odwiedziłam go pewnego wieczoru, by móc poinformować go twarzą w twarz o tym , że zostanie ojcem.
Ku mojemu zdziwieniu, chłopak ucieszył się. Wyściskał mnie mocno i ucałował oba moje policzki. Był naprawdę szczęśliwy na wieść o tym, że będzie miał dziecko. Oczywiście od razu poinformowałam go o tym, że między nami w dalszym ciągu nic się nie zmienia. Nadal będziemy żyć osobno. Nie widziałam innego wyjścia. Pomimo tego, że nadal cholernie bardzo go kochałam, nie byłam w stanie mu wybaczyć, z resztą on tez nie okazywał chęci powrotu do mnie.
Postanowiliśmy jednak, że JiYong będzie brał czynny udział w wychowywaniu naszego dziecka jak już przyjdzie na świat. Nie widziałam innej opcji. Był jego ojcem, więc musiał poczuwać się do tego obowiązku.
Przez cały okres ciąży, JiYong dbał żeby niczego mi nie zabrakło.
Kupił mi mieszkanie...
Początkowo nie chciałam wprowadzać się do nowego gniazdka, ponieważ dziwnie się czułam z faktem, że kupił je dla mnie mój były chłopak. JiYong jednak uświadomił mnie, że nie kupił go wyłącznie dla mnie ale i dla dziecka. Przecież nie mogłam wiecznie siedzieć Dami na głowie. W końcu uległam i przyjęłam 'prezent'.
Przychodził prawie codziennie, dzwonił do mnie, zabierał na wizyty u lekarza... W pewnym momencie, zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy może nie moglibyśmy spróbować ponownie. Byłoby to trudne, ale nie niewykonalne. Doszłam do wniosku, że jeśli tylko zapewni mnie, że będzie przy mnie i że nadal mnie kocha, to będę w stanie mu wybaczyć to że mnie zdradził...
Jednak po dłuższych namysłach stwierdziłam, że lepiej niech zostanie tak jak jest. Byliśmy teraz bardzo dobrymi przyjaciółmi...
Tak tylko przyjaciółmi...
W ósmym miesiącu ciąży, na świat przyszła Kim... Nasza córka.
Kiedy ją zobaczyłam, te malutkie rączki, tą delikatną buźkę, od razu się zakochałam. Była najpiękniejszym dzieckiem na całym świecie. Wiem, że pewnie każda matka mówi tak o swoim dziecku, ale Kim była naprawdę śliczna.
JiYong, ze względu na trasę koncertową nie mógł być przy porodzie. Żałował strasznie, że nie może być w tej chwili ze mną i naszym dzieckiem, jednak w dwa dni po porodzie, przyjechał do mnie z wielkim bukietem pięknych kwiatów i ogromnym, pluszowym misiem który był prezentem dla Kim. JiYong, kiedy tylko ją zobaczył, stracił dla niej głowę.
Ponieważ byłam po cesarskim cięciu, przez pierwszy tydzień zajmowanie córką sprawiało mi niemały problem. Na szczęście JiYong był przy mnie cały czas, dopóki nie byłam w stanie stać o własnych siłach i zająć się dzieckiem. Cały tydzień spędził w moim mieszkaniu, doglądając Kim i opiekując się nią. Przewijał ją, karmił, kąpał, a mi kazał leżeć i odpoczywać. Był bardzo opiekuńczy, czasami aż za bardzo, czym doprowadzał mnie do szału. Przynosił mi jedzenie do łóżka, poprawiał poduszkę kiedy się za bardzo osunęła, zaprowadzał do łazienki kiedy tego potrzebowałam, robił wszystko wokół mnie.
Byłam mu za to bardzo wdzięczna, bo na ten moment nie byłam w stanie sama o siebie zadbać. Wszystko cholernie mnie bolało, miałam wrażenie, że ktoś rozwalił mój brzuch i poprzestawiał w nim wszystkie flaki. Nie było to miłe uczucie.
Czasem łapałam się na tym, że wyobrażałam sobie nas jako młode małżeństwo z nowo narodzonym dzieckiem.
Niestety... to była tylko wyobraźnia.
Chciałam się pobawić w dom, ale JiYong chyba tego nie chciał...
Próbowałam nawet wejść w związek z Pablem, byleby tylko zapomnieć o JiYongu. Niestety, każda próba kończyła się fiaskiem. Nie mogłam przestać o nim myśleć, wiedziałam, że między nami już nigdy nic nie będzie... Oprócz tej cholernej przyjaźni.
Mimo wszystko, nie potrafiłam ułożyć sobie życia z kimś innym u boku.
Moje serce miało miejsce jedynie dla dwojga ludzi.
Dla mojej córki i mojego JiYonga...
P.S Okej, jest trochę później niż miał być, ale dopiero wróciłam do domu, więc musicie wybaczyć :) Wszystkie rozdziały epilogu będę tytułowała E1, E2... itd. Mam nadzieję, że się podoba :)
Pamiętajcie, rozdziałów jest 14 i będę je wrzucała po jednym dziennie, dziś wyjątkowo będą dwa, bo jutro nie dam rady nic wrzucić :) Pozdrawiam, życzę miłego czytania.
CZYTASZ
G-Dragon... Saranghae!
FanfictionKate - dziewczyna z Polski, przyjeżdża do Korei na prośbę swojego przyjaciela Daesunga. Chłopak nie potrafi odnaleźć się po wypadku, w którym zginął młody człowiek. Dziewczyna swoją obecnością, postara się pomóc chłopakowi. Poznaje jego przyjaciół z...