E13

1.5K 105 32
                                        


Perspektywa JiYonga

Siedziałem w studiu, pracując nad nową piosenką na mój solowy album, kiedy zadzwonił telefon. Spojrzałem na ekran i przeciągnąłem po nim palcem, odbierając połączenie

- Tak? – spytałem

- Pan Kwon JiYong? - zapytała kobieta po drugiej stronie telefonu

- Tak, to ja.

- Czy Pan jest ojcem Kim Kwon?

- Zgadza się, o co chodzi?

- Panie Kwon, Pana córka miała wypadek – powiedziała kobieta.

Myślałem, że moje serce zaraz wyskoczy z klatki piersiowej, kiedy usłyszałem te słowa. Kobieta coś jeszcze mówiła, ale ja już jej nie słuchałem. Wypytałem jedynie o adres szpitala w którym znajduje się Kim, po czym chwytając za kluczyki, wybiegłem z mieszkania, kierując się do samochodu. Z drżącymi rękoma otwierałem drzwi pojazdu. Odpaliłem silnik i z piskiem opon wyjechałem z podziemnego parkingu. Pędziłem ulicami Seulu, uważając jedynie na to, żeby nie wpierdzielić się po drodze w jakąś barierkę, oddzielającą jezdnię od pobocza. Chwyciłem za telefon, żeby zadzwonić do Taeyon. Liczyłem na to, że dziewczyna wyjaśni mi całą sytuację, no w końcu Kim była właśnie pod jej opieką. Dziwiłem się, że nie zadzwoniła do mnie od razu, kiedy tylko sytuacja miała zdarzenie. 

Taeyeon nie odebrała.

Po kilkunastu minutach jazdy, zaparkowałem samochód na szpitalnym parkingu, po czym biegiem rzuciłem się w kierunku głównych drzwi.

- Gdzie leży Kim Kwon? – spytałem recepcjonistki. 

Kobieta spojrzała na mnie, uśmiechając się do mnie szeroko. Domyśliłem się że mnie poznała, ale w tej chwili miałem to daleko w dupie. Teraz liczyła się dla mnie jedynie Kim.

- Mówię do Pani – ponagliłem zdenerwowany, kiedy kobieta w dalszym ciągu wpatrywała się we mnie nie udzielając żadnej odpowiedzi. 

Pani wreszcie się ocknęła, poprosiła o mój dowód i kiedy już wszystko sprawdziła, wskazała salę w której leżała moja córka.

Podchodząc pod salę, zobaczyłem Taeyeon.

- Co się do cholery stało? – spytałem zdenerwowany, dziewczyna siedziała na plastikowym krześle i jak gdyby nigdy nic, czytała kolorowa gazetę. 

Miałem ochotę strzelić ją w pysk.

***

Od dłuższego czasu nie potrafiliśmy się jakoś dogadać. Wszystko szło nie tak. Nie mogę powiedzieć, że te wszystkie kłótnie jakie się tworzyły między nami to była tylko wina Taeyeon. Ja również byłem winny.

W pewnym momencie naszego sześciomiesięcznego związku, zdałem sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nic do niej nie czuję. Chyba nigdy nie czułem. 

Prawda jest taka, że moje serce należało tylko do tej jedynej.

Odkąd poznałem Kate, wiedziałem że to jest dziewczyna dla mnie, dziewczyna z którą chciałem spędzić resztę swojego życia. Kochałem ją, ale przez to jak bardzo głupi byłem, nie mogłem z nią być. 

Wiele razy ją zawiodłem, sprawiałem że ciągle przeze mnie płakała, no i co najgorsze, zdradziłem ją... 

Wiedziałem, że z jej strony, nie mam już na co liczyć. Zdawałem sobie sprawę z tego, że nigdy nie wybaczy mi tego co zrobiłem.

G-Dragon... Saranghae!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz