Rozdział 67

1.4K 98 16
                                    



Obudziłam się z bólem głowy. 

Miałam okropnego kaca, choć w zasadzie nawet nie wiem po czym, przecież nie wypiłam aż tak dużo. W nocy Anka wysłała mi wiadomość pisząc w niej, że przeżyła najlepszy trójkąt w całym swoim życiu i że dziękuje mi że ich zostawiłam. 

No tak, cała Anka... 

Wstałam z łóżka, umyłam zęby i twarz i ubrałam się. Nie miałam już czasu zrobić nic więcej. Musiałam lecieć do pracy. 

Ruch jak zwykle był umiarkowany. Do naszego biura nie przychodziło za wiele osób, no ale narzekać nie mogę, w końcu mogłam sobie spokojnie posiedzieć. Przejrzałam oferty, które mogły by mnie zainteresować. Znalazłam bilet do Nowego Jorku w dwie strony za naprawdę małe pieniądze i do tego moja zniżka pracownicza, dzięki temu mogłam polecieć prawie za darmo. Nie mogłam jednak jeszcze go kupić, bo nie miałam wizy no i urlopu.

- Dzień dobry Panie kierowniku – powiedziałam, wchodząc do biura mojego przełożonego. Mężczyzna popatrzył na mnie zza swoich okularów i uśmiechnął się do mnie szeroko. 

Nie wiem właściwie dlaczego, ale ten mężczyzna ewidentnie mnie lubił. Zawsze zgadzał się na wszystko o co tylko poprosiłam. O wcześniejsze wyjście z pracy, o późniejsze przyjście, o podwyżkę, no i o urlop, nigdy nie miałam z tym problemu. 

Miałam nadzieję, że dzisiaj też nie będzie go robił 

– Panie kierowniku, jest sprawa – powiedziałam niepewnie

- Tak Pani Kasiu, słucham – odpowiedział

- Potrzebuję dwa tygodnie wolnego... oczywiście nie od dziś, ale za jakiś czas. Wyjeżdżam do Nowego Jorku no i najpierw muszę załatwić sobie wizę – wyjaśniłam, mężczyzna przyjrzał mi się uważnie, po czym powiedział

- Pani Kasiu, powiem tak – zaczął – Oczywiście nie ma problemu z udzieleniem przeze mnie urlopu dla Pani, no ale coś za coś – dodał. 

Spojrzałam na niego podejrzliwie. Nie wiedziałam co to coś za coś miało oznaczać

- A jak wygląda to 'coś za coś'? Jeśli mogę spytać – spytałam. 

Mężczyzna uśmiechnął się ponownie, po czym wstał z krzesła podchodząc do mnie bliżej. Wyciągnął swoją dłoń i położył ją na moim ramieniu pocierając je

- No to proste... Musi kupić Pani bilet przez nasze biuro – wyjaśnił, odetchnęłam z ulgą. Myślałam, ze chodzi mu o jakieś zbereźne rzeczy 

– My zarobimy, a Pani będzie miała wolne. Pasuje? – spytał.

- No jasne. Dziękuję – powiedziałam uśmiechając się. 

Mężczyzna poinformował mnie, że kiedy tylko dostane wizę, będę mogła wypisać sobie urlop. Podziękowałam raz jeszcze i opuściłam jego biuro. Cała w skowronkach wróciłam na swoje miejsce i od razu zadzwoniłam do ambasady, żeby dowiedzieć się ile czasu zajmie rozpatrzenie mojego wniosku o wizę. 

Pani która ze mną rozmawiała wypytała mnie o najdrobniejsze szczegóły, po co tam jadę, na ile, czy mam tam jakąś rodzinę, czy byłam karana, czy już byłam gdzieś za granicą gdzie potrzebna była wiza i o inne różne pierdoły. Na wszystkie odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Poczekałam chwilę aż wszystko sprawdzi i po chwili zostałam poinformowana, że jak tylko złożę papiery w najbliższych dniach, to wizę mogę otrzymać za dwa tygodnie. 

Byłam mega zdziwiona, myślałam że zajmie to znacznie dłużej.

Kiedy tylko wróciłam do domu, zabrałam się za przygotowanie odpowiednich dokumentów i wypełnienie wniosku o wizę. Kiedy już go wypełniłam, wydrukowałam wniosek i położyłam na biurku obok dokumentów, które miałam zanieść na drugi dzień do ambasady. 

Gdy szukałam w Internecie informacji o tym co jeszcze jest mi potrzebne, w momencie kiedy zaczęłam wpisywać słowo zaczynające się na ji... wyskoczyła mi podpowiedź JiYong... 

Wiele razy w Internecie sprawdzałam, co kryje się pod jego imieniem więc w zasadzie nie było to dziwne że wyszukiwarka zapamiętała to hasło... 

Nie wiem dlaczego się tak katowałam, ale nacisnęłam enter. Po chwili wyskoczyły mi różne wiadomości dotyczące JiYonga. Przejrzałam kilka. W zasadzie nie było tam nic nowego, pisali o tym że chłopcy są w trasie, opisywali koncerty, pojawiło się kilka nowych wywiadów i filmików nagranych przez fanów. Zauważyłam że JiYong zmienił fryzurę. Jego włosy były teraz krótkie i czarne, wyglądał tak cholernie seksownie. Patrzyłam na jego zdjęcie przez kilkanaście minut. Nie mogłam oderwać oczu od jego idealnej twarzy. 

Miałam ochotę przesłuchać tych wszystkich wywiadów, ale coś mnie przed tym powstrzymywało. Coś mi mówiło żebym tego nie robiła. Sprawdziłam konto chłopaka na instagramie, miałam nadzieję że zobaczę tam jakieś jego nowe zdjęcia... 

Co prawda początkowo wahałam się, bałam się tego że mogę zobaczyć go z jakąś nową dziewczyną... ale zaryzykowałam. Na szczęście nic nie znalazłam. 

Jego konto zatrzymało się na zdjęciu, które wrzucił jak jeszcze byliśmy razem. Na twitterze było to samo. Od tamtej pory nie udostępnił nic nowego. 

Postanowiłam wyłączyć komputer i przestać się już tym wszystkim zadręczać. Zjadłam kolację, a potem poszłam spać. 

Nie mogłam jednak zasnąć. Ciągle przed moimi oczami pojawiało się zdjęcie nowego JiYonga. Wyglądał tak cholernie bosko, w krótkich czarnych włosach. Był taki męski, a ten jego tatuaż na szyi wkomponował się teraz idealnie. 

Przypomniały mi się te wszystkie chwile, które spędziliśmy razem. Te wszystkie dobre i złe rzeczy. Na myśl o nim, zalałam się łzami... Kochałam tego chłopaka najbardziej na świecie i nie potrafiłam wyrzucić go z pamięci. 

Włączyłam ponownie komputer i ponownie spoglądałam na jego zdjęcie.

Jego oczy były inne niż zawsze, nie wiem w prawdzie czy to był po prostu taki efekt fotografii, czy rzeczywiście się zmieniły

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jego oczy były inne niż zawsze, nie wiem w prawdzie czy to był po prostu taki efekt fotografii, czy rzeczywiście się zmieniły. Były jakieś takie zamglone, niewyraźne, smutne... 

Chciałam być teraz blisko JiYonga i go po prostu przytulić. Gdyby w tej chwili zadzwonił i powiedział, żebym wracała, zrobiłabym to... 

Bez wahania... 

Tak bardzo brakowało mi jego obecności, jego dotyku, pocałunków. Tęskniłam za jego głosem i sposobem w który mnie zawsze przytulał. W jego ramionach czułam się bezpiecznie, czułam, że żyje... Czułam się po prostu szczęśliwa. Znów chciałam doznać tego szczęścia, chciałam żeby był przy mnie i powiedział, że wszystko się ułoży, że między nami będzie dobrze i żebym się nie martwiła. Chciałam tego. Chciałam żeby zadzwonił i powiedział że mnie kocha... 

Ale to było niemożliwe... 

Położyłam się na łóżku, a łzy moczyły moją poduszkę. 

Nie mogłam się uspokoić. Wszystko do mnie wracało jak bumerang. Miałam dość. 

Byłam tak cholernie tym zmęczona...


G-Dragon... Saranghae!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz