Rozdział 46.

2.9K 126 21
                                    

Michał

Spałem sobie spokojnie, gdy nagle poczułem lekkie szturchanie w ramię. Jęknąłem niezadowolony i nie otwierając oczu, przekręciłem się na inny bok.

- Michał, kochanie, wstawaj – do moich uszu dobiegł głos rodzicielki.

- Mamo, wakacje są. Daj żyć – bardziej przykryłem się kocem.

- No, właśnie chcę, abyś żył, a nie spał całymi dniami! - powiedziała troszkę głośniej i jestem pewny, że podniosła ręce w geście poddania.

- W taki razie, daj spać! - burknąłem.

- Nawet mnie nie denerwuj – powiedziała pod nosem i po chwili pozbawiony byłem mojej ukochanej kołdry w słoniki.

- Mamo! Oddaj mi kołdrę – zacząłem przykrywać się prześcieradłem.

- Zaraz przyniosę tu wiadro z lodowatą wodą i na tym się skończy – powiedziała dumnie, a ja westchnąłem głośno i usiadłem na łóżku.

- Zadowolona? - zapytałem z lekki sarkazmem.

- Oczywiście – odpowiedziała dumnie i wyszła z pokoju. - Zejdź za chwilę na śniadanie! - krzyknęła zapewne z kuchni.

Wstałem niechętnie z łóżka i podszedłem do szafy. Wyciągnąłem z niej pierwsze, lepsze ubrania. Padło akurat na czarne rurki i zwykłą białą koszulkę. Poczłapałem w moich, kiedyś białych, natomiast teraz szarych, kapciach do łazienki. Po wykonaniu porannej toalety, z większą chęcią do życia, ruszyłem do kuchni. Na stole leżał talerz, a na nim karteczka.

Wrócę późno. Smacznego! Mama :)"

Wyrzuciłem kawałek papieru do kosza na śmierci i zacząłem jeść pyszną jajecznicę oraz kanapkę z bogatym wnętrzem. Jak to śmiesznie brzmi. Zaśmiałem się cicho.

- Michał, jaki ty jesteś głupi – powiedziałem pod nosem i ponownie się zaśmiałem.

Do pokoju wróciłem po telefon oraz pieniądze i wyszedłem do sklepu. Kupiłem dużo słodkości i innych niezdrowych przekąsek. Po drodze znalazłem również dużo komedii, które są warte obejrzenia.

Stanąłem pod drzwiami do domu El i kulturalnie nacisnąłem dzwonek. Po chwili otwarła mi mama dziewczyny.

- Dzień dobry! Jest może Elena? - uśmiechnąłem się.

- Cześć Michał – odwzajemniła uśmiech i przepuściła mnie w drzwiach. - El jest w pokoju. My za chwilę wychodzimy, więc długo będziecie sami. Nie roznieście mi domu, proszę.

Zaśmiała się cicho, na co szerzej się uśmiechnąłem.

- Na pewno zastanie pani dom cały o zdrowy – zapewniłem ją.

- Trzymam Cię za słowo. Zmykaj do El – powiedziała i zniknęłam za drzwiami kuchni.

Gdy wchodziłem po schodach usłyszałem trzask drzwi i dźwięk zamykanego zamka. Po cichu wszedłem do pokoju dziewczyny i zobaczyłem, że słodko sobie śpi. Jej ciemne włosy żyły własnym życiem, miała wory pod oczami i była strasznie blada. Wyglądała tak słodko i niewinnie. No, ale ja przecież musiałem coś z tym zrobić. Wyszedłem na chwilę, aby sprawdzić czy jej rodzice już wyszli. Wróciłem po cichu i oparłem się framugę drzwi.

- PALI SIĘ! EL, PALI SIĘ! PALI SIĘ, ROZUMIESZ?! - zacząłem się niemiłosiernie drzeć.

Jak poparzona wyleciała z łóżka i wybiegła w kierunku schodów, ciągnąc mnie przy tym za rękę. Kiedy byliśmy przy schodach, moja przerażona mina zmieniła się momentalnie. Ze śmiechu, aż zgiąłem się w pół.

- Michał! Co ty, do cholery, robisz?! - zapytała, a raczej wydarła się oburzona.

- Uwielbiam Cię budzić! - każde słowo przerywała mi kolejna fala śmiechu. Nie umiałem się uspokoić i jak zobaczyłem jej mordercze spojrzenie, aż tchu mi zabrakło.

- Kretyn – warknęła i zamknęła za sobą drzwi.

- Ale się wkopałem – szepnąłem pod nosem. - El, czekaj! - krzyknąłem i podszedłem do drzwi. Lekko je uchyliłem i rozejrzałem się po pokoju.

Stała oparta o ścianę, ubrana w jednoczęściową piżamkę z jednorożcem, z założonymi rękami i grymasem na twarzy. Podszedłem do niej i objąłem ramieniem.

- Ej, co tak wybiegłaś? Przecież się nie pali – zaśmiałem się, a patrząc na jej naburmuszoną minę, stwierdziłem, że nie żałuję tego co zrobiłem. Spojrzała na mnie hardo i odepchnęła mnie. Nie dałem się. Chciała już odejść, ale złapałem ją za rękę i przytuliłem do siebie.

- Jesteś zła? - zapytałem łagodnie.

- Jesteś największym kretynem na tym świecie – stwierdziła i nie powstrzymywała już śmiechu. - Michał, ja mogłam jeszcze spać – jęknęła.

- Nie – zaprzeczyłem szybko.

- Dlaczego? - spojrzała na mnie tym zdziwionym, do granic możliwości, wzrokiem.

- Bo – przeciągnąłem ostatnią literę – będziemy oglądać filmy i jeść – wyszczerzyłem się i pokazałem ręką w stronę reklamówek, które ze sobą przyniosłem.

- Co ja bym bez ciebie zrobiła – zaśmiała się i poszła sprawdzić co ze sobą przyniosłem.

Już po chwili, leżeliśmy w salonie i oglądaliśmy filmy śmiejąc się przy tym jak ludzie, którzy uciekli z psychiatryka. Ale taki był mój cel. Elena musi zapomnieć o rozłące z Dawidem.

Po trzecim już filmie nasze zapasy z jedzeniem prawie się kończyły, więc zaproponowałem, że pójdę do sklepu i kupię coś jeszcze. Dziewczyna ochoczo przytaknęła.

Gdy wróciłem z czterema reklamówkami jedzenia, zobaczyłem, że dziewczyna słodko śpi. Uśmiechnąłem się lekko, mimo tego, iż było mi troszkę przykro.

Szybko znalazłem jej ulubiony, różowy kocyk i przykryłem ją. Położyłem się obok niej i nawet nie wiem kiedy, również zasnąłem.


// Michał taki śmieszek troszkę XDD

Camp Life | Dawid Kwiatkowski (part one, zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz