Rozdział 29.

4.5K 182 17
                                    

Dawid

Po pożegnaniu z Eleną wszedłem do autokaru, w którym nie było już żadnej fanki. Usiadłem na dawnym miejscu i zobaczyłem, że dziewczyna zostawiła tu swoją czarną bluzę. Jutro jej oddam. Wziąłem materiał do ręki, przytuliłem i powąchałem. Pachniał nią. A ja podczas wykonywania tych czynności zapewne wyglądałem jak idiota.

Podczas drogi pod blok, w którym wynajmuję mieszkanie, rozmawiałem z ekipą na temat trasy koncertów plenerowych. Naprawdę je lubię. Zawsze jest na nich więcej fanek, jest głośno, a rodzice moich dziewczynek patrzą na ich czasami zapłakane, a czasami szczęśliwe mordki.

Gdy autokar zaparkował na parkingu pod moim blokiem Igor dał mi jakieś papiery, pożegnałem się ze wszystkimi i wziąłem bagaż oraz Weedy'ego na race.

Tak obładowany wszedłem do windy, którą pojechałem na ostatnie piętro wieżowca. Bardzo lubię to miejsce, aczkolwiek chciałbym odwiedzić już Gorzów, za którym strasznie tęsknie. Moje przemyślenia przerwała winda, która otwarła się na moim piętrze.

Puściłem psa, który merdając ogonem podszedł do drzwi. Otwarłem je i gdy wszedłem do mieszkania ponownie je zamknąłem.

Rzuciłem torbę gdzieś w kąt pokoju, a sam położyłem się na łóżku. Wziąłem do ręki telefon i zacząłem się nim bawić.

Ja : Kocham Cię xx

Odpowiedź dostałem tak szybko jakby odbiorca na nią czekał.

Elenuś : Ja Ciebie też xx

Popisaliśmy jeszcze chwilkę. Skończyliśmy, ponieważ El chciała spędzić czas z przyjacielem. Całkowicie ją rozumiem.

Następnie zacząłem przeglądać różne stronki internetowe oraz portale społecznościowe. Zobaczyłem zdjęcia, na których oznaczały nie fanki. Na mojej twarzy pojawił się ogromny banan, gdy zobaczyłem kilka zdjęć z sesji, którą robiła moja dziewczyna.

Na samym końcu postanowiłem odpisać kilku fankom. Naprawdę lubię z nimi pisać. Ich słowa sprawiają, że naprawdę czuję się dla nich bardzo ważny. Nigdy nie chciałbym ich zawieść.

Po drodze oczywiście spotkałem się z wiadomościami od hejterów, których mam głęboko w odbycie.

W końcu postanowiłem zrobić coś pożytecznego i wstałem z łóżka. Na sam początek planowanego ogarnięcia złapałem za smycz, a do kieszeni schowałem telefon oraz portfel. W mojej lodówce świeciła pustka, a światłem się przecież nie najem.

W drodze do sklepu spotkałem fankę, która ciepło mnie przywitała, życzyła szczęścia z Eleną oraz kazała ją pozdrowić. Do budynku wszedłem z uśmiechem na twarzy. Kupiłem najważniejsze produkty i udałem się do domu.

W mieszkaniu wszystkie składniki położyłem do odpowiednich półek. Następnie podszedłem do walizki, wyciągnąłem z niej całą zawartość i ubrania posortowałem kolorystycznie. Z białymi ubraniami poszedłem do łazienki i wrzuciłem je do pralki.

Po wyjściu z łazienki udałem się do salonu, aby tam otworzyć balkon. Wiał dzisiaj przyjemny wiatr, więc pranie szybko wyschnie.

Resztę dnia spędziłem na wyciąganiu ubrań z pralki i wieszaniu ich, oraz na wkładaniu pozostałych. W międzyczasie zrobiłem sobie obiad i smacznie go zjadłem, oraz troszkę posprzątałem.

Gdy nadszedł wieczór, a moje ubrania były już suche, ponownie wyciągnąłem walizkę i spakowałem do niej część ubrać z szafy i część tych, które dopiero się wysuszyły. Walizkę zamknąłem bez problemu.

Zmęczony całym dniem położyłem się z Weedy'm na łóżku w moim pokoju i zacząłem pisać z dziewczyną, za którą strasznie tęskniłem. Po pewnym czasie Elena przestała odpisywać, a ja uznałem, że pewnie zasnęła.

Wziąłem do ręki laptopa i włączyłem pierwszą lepszą komedię.

Nawet nie wiem kiedy odpłynąłem do krainy Morfeusza.


// nudny ten rozdział... Następny będzie ciekawszy xx

Camp Life | Dawid Kwiatkowski (part one, zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz