Elena
Poczułam wibracje w kieszeni. Przeprosiłam na chwilę towarzystwo i poszłam przeczytać wiadomość.
Nieznany: Ten dzień nie skończy się tak jak planowałaś, szmato.
Momentalnie posmutniałam i spojrzałam w stronę roześmianego Dawida. Tak bardzo nie chciałam go krzywdzić. Kocham go nad życie. Dlaczego to ja muszę być tą ofiarą losu, która przyciąga samo nieszczęście? Mrugnęłam kilka razy, aby odgonić łzy. Westchnęłam ciężko i wróciłam do przyjaciół. Z lekkim uśmiechem odciągnęłam bruneta na bok.
- Ja Wam go na chwilę zabieram – powiedziałam i spojrzałam na zdezorientowanego chłopaka.
- To dla Ciebie – uśmiechnęłam się szczerze i podałam mu małe, białe pudełeczko, obwiązane szarą kokardką.
Uśmiechnął się i otworzył prezent, którym była czarna bransoletka ze srebrną blaszką, na której wygrawerowane były słowa „La fin de la vie".
- Do końca życia – mruknęłam pod nosem i zaczęłam bawić się nerwowo palcami.
- I o jeden dzień dłużej. Dziękuję, kocham Cię – uśmiechnął się i namiętnie mnie pocałował.
Założył bransoletkę i splótł nasze palce. Z uśmiechami na twarzach wróciliśmy do przyjaciół. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i pożegnaliśmy się z Michałem oraz Julią.
Wracałam z Dawidem do domu i wspominaliśmy dzisiejszy dzień. Byliśmy już na mojej ulicy, a z daleka widziałam mój biały, duży dom.
- El, dziękuję za dziś. Przeszłaś samą siebie – powiedział i pocałował mnie w chłodny policzek.
- Mówisz mi to enty raz, a ja znów Ci powtórzę – nie ma za co. Kocham Cię – uśmiechnęłam się i mocniej ścisnęłam jego dłoń.
- A ja Ciebie – uśmiechnął się.
Wtedy dotarliśmy do domu. Zakryłam usta ręką, żeby zakryć głośny szloch i krzyk. Opadłam na kolana. Jęknęłam z bólu psychicznego i spojrzałam na nią. Leżała pod moimi nogami, martwa...
- Nie, nie, nie! To nie prawda! - krzyknęłam i popadłam w histerię. Wplątałam dłonie we włosy, które po chwili zaczęłam ciągnąć.
To jakiś koszmarny koszmar, z którego zaraz się obudzę, a moja malutka, biała kuleczka poliże mnie po twarzy na dzień dobry. Z moich oczu płynęły słone łzy, których tak nienawidziłam. W tym momencie chciałam uciec jak najdalej. Jednak przed tym powstrzymały mnie silne dłonie Dawida. Poczułam, że po jego policzku popłynęła gorzka łza, aby po chwili cichutko kapnąć na moje włosy. Szybko przytuliłam się do bruneta i nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Głośno łkałam w jego koszulkę, a on głaskał mnie po plecach i głowie.
- Już, kochanie, już cichutko. Nie płacz, proszę. Wiesz, że nie lubię, gdy płaczesz – szeptał, a z jego głosu dało się wywnioskować, że walczy z cisnącymi się do oczu łzami.
- Sam płaczesz – stwierdziłam i niekulturalnie pociągnęłam nosem.
Westchnął tylko i mocniej mnie przytulił. Po chwili odsunęłam się od niego i wstałam z chodnika. Jeszcze raz spojrzałam na moją kruszynkę. Jej widok złamał moje serce. Wyglądała jakby spała, z jedną małą różnicą – już nigdy się nie obudzi. Ukucnęłam przy niej i lekko pogłaskałam za lewym uszkiem, tak jak lubiła. Jedna łza pełna smutku spadła na brzuch pieska.
Spojrzałam na Dawida, który ostro walczył, aby się nie rozpłakać. Za jego plecami zauważyłam blondasków, który spokojnie przechadzali się ulicą.
CZYTASZ
Camp Life | Dawid Kwiatkowski (part one, zakończone)
Fanfic17-letnia Elena Dębińska jest dziewczyną bardzo zamkniętą w sobie. Dwa lata temu straciła starszego brata, który zastępował jej rodziców. Po jego śmierci dziewczyna strasznie się zmieniła. Zostawiła coś co dzieliła kiedyś z bratem - miłość do muzyki...