Rozdział 21.

6.4K 226 54
                                    

Elena

Otworzyłam powoli oczy i od razu tego pożałowałam.

Cholerne zasłony.

Równie szybko poczułam brak chłopaka przy moim ciele.

Gdzie on teraz może być? Nie wiem.

Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Moim oczom ukazały się ładne ubrania poukładane w kupkę, a na nich różową kopertę.

Ubrania są już dla Ciebie wybrane. Położyłem je

na komodzie przy łóżku.

Kocham Cię.

Dawid xx

Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam w stronę danego mebla. Leżały na nim starannie poukładane ubrania.

W łazience wzięłam odprężający prysznic. Wspominałam tam ostanie trzy dni podczas, których nagrywałam teledysk. Dawid jest równie dobrym piosenkarzem a także kompozytorem. Największą robotę w całym zamieszaniu wykonałam ja, nagrywałam oraz śpiewałam, ale nie przeszkadza mi to.

Aktualnie rozpoczyna się jedenasty dzień obozu oraz moje osiemnaste urodziny. Nigdy nie twierdziła, że będą właśnie tak wyglądały. Jestem na obozie, którym organizatorem jest sławny i piękny idol tysiąca nastolatek, który również jest moim chłopakiem. Szok.

Wyszłam spod prysznica z uśmiechem na twarzy. Przeczesałam włosy oraz je wysuszyłam. Nałożyłam odważniejszy makijaż. Przy nakładaniu kosmetyku do oczu stwierdziłam, że zakręcę lekko końcówki. Jak pomyślałam tak też zrobiłam.

Na samym końcu do moich małych dłoni wzięłam zestaw przygotowany przez Dawid, w którego skład wchodziły dżinsowe szorty, bordowy crop top z białym nadrukiem oraz dżinsowa kurtka.

Założyłam na swoje ciało ubrania a następnie wyszłam z łazienki. Do rąk wzięłam mój złoty łańcuszek oraz białe converse'y, które od razu założyłam.

Gdy gotowa usiadłam na łóżku moja komórka wydała dźwięk nadchodzącego połączenia przez kamerkę. Wzięłam do ręki przedmiot, na którym od razu zauważyłam zdjęcie roześmianego Michała. Bez zastanowienia kliknęłam zieloną słuchawkę.

- Sto lat! Sto lat! - zaczął śpiewać mój przyjaciel a ja zaczęłam się coraz szerzej uśmiechać.

- Dziękuję miś – powiedziałam puszczając mu buziaczka, którego teatralnie złapał.

- No to ten chciałabym Ci życzyć – uśmiechnął się – zdrowia, szczęścia, radości, zadowolenia z życia, uśmiechu na twarzy, długiego związku z Dawidem, zero zmartwień, sto lat życia, dużo alkoholu, nie naćpania się dzisiejszej nocy, ostrej biby oraz braku kaca mordercy – myślałam, że zakończył swoje wyliczanie a w moich oczach nazbierały się słone łzy.

Kocham tego kto wymyślił wodoodporny makijaż.

- Jejku, dziękuję Ci – powiedziałam a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.

- Ej nie skończyłem jeszcze, a ty myszko nie płacz – pocieszył mnie. - Życzę Ci również czajnika, przepychaczki do kibla, nowego kibla, tamponów, podpasek, ściereczek i wszystkiego czego tylko zapragniesz – zakończył swoją rozmowę a ja popłakałam się ze śmiechu.

- Jesteś głupi – dalej się śmiałam. - Ale kocham Cię całym sercem, dziękuję za życzenia i chciałabym Cię teraz przytulić – momentalnie posmutniałam.

- Jak chcesz to jutro mogę przyjechać – uśmiechnął się pocieszająco.

- Żartujesz sobie? - zapytałam zdziwiona.

- Oczywiście, że nie. Nie mam nic do roboty.

- To przyjedź – mój wyraz twarzy zmienił się. Widniał na niej szeroki uśmiech.

- Przyjadę – uśmiechnął się mój przystojny przyjaciel. - Ja muszę spadać. Papa.

- Pa – szepnęłam i usłyszałam dźwięk zakończonego połączenia.

Każdego dnia dziękuję Bogu za Michała oraz Dawida. Są to moje ukochane dwa aniołki, które podnoszą mnie gdy moje skrzydła zapominają jak się lata. Kocham ich.

Spojrzałam na telefon, na którym widniało powiadomienie o trzech nieodebranych wiadomościach.

Mama : Wszystkiego najlepszego! :)

Ja : Dziękuję :)

Tak naprawdę nie uśmiechałam się, ale niech się cieszy.

Tata : Wszystkiego najlepszego córciu! :)

Ja : Dziękuję :)

Woah! Oni pamiętają, że mają córkę oraz, że ma ona dzisiaj urodziny. Całe życie musiałam czekać na ten dzień.

Dawidek : Hej myszko, musiałem dzisiaj wcześniej wyjść. Przyjdź na śniadanie sama, a ja już będę tam na ciebie czekał. Kocham Cię xx

Ja : Nie ma sprawy. Ja Ciebie bardziej xx

Uśmiech ogarnął moją twarz, a ja wyszłam z pokoju. Schowałam telefon oraz kluczyk do kieszeni i weszłam na jadanie.

Nienawidzę tych ciekawskich spojrzeń.

Szybko ujrzałam Dawida, który podążał w moją stronę. Podbiegłam do niego i zarzuciłam mu nogi na biodra.

- Nigdy więcej nie każ budzić mi się bez Ciebie obok – powiedziałam patrząc prosto w jego oczy.

- Był to ostatni raz – powiedział łącząc nasze usta w cudownym pocałunku.

W tle słyszałam tylko klaski i krzyki zachwytu.

Gdy oderwaliśmy się od siebie ja spaliłam buraka oraz zeszłam z chłopaka, natomiast on wyjął coś zza pleców.

- To dla Ciebie. Wszystkiego najlepszego kochanie – powiedział podając mi duże,ciężkie pudło.

Usłyszałam ciche szczekanie co strasznie mnie przeraziło, dlatego szybko otworzyłam prezent.

Moim oczom ukazał się biały szczeniaczek. Był cudowny wzięłam go na ręce i przytuliłam.

- Dziękuję – powiedziałam przytulając chłopaka, nie puszczając przy tym małego zwierzątka.

- Nie ma za co. Otwieraj dalej – pocałował mnie w policzek.

Uśmiechnęłam się i zaczęłam dalej szperać w pudełku. Znalazłam tam obudowę na telefon z naszym zdjęciem, łańcuszek,na którym wypisane były inicjały moje i Dawida oraz duży kolaż naszych zdjęć.

Przytuliłam chłopaka, a po moich policzkach zaczęły płynąć łzy szczęścia.

- Nie płacz. Kocham Cię – powiedział chłopak mocniej mnie obejmując.

- Ja Ciebie bardziej – wtuliłam się w jego tors.

Zjedliśmy śniadanie kłócąc się o imię dla mojej suczki. Oboje postanowiliśmy, że nazwiemy ją Melody.

- Dzisiaj zabieram Cię do wesołego miasteczka oraz na imprezę – uśmiechnął się.

- A ja Ciebie do tatuażysty.

Camp Life | Dawid Kwiatkowski (part one, zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz