Rozdział 51.

3.1K 128 9
                                    

Elena

Nie dość, że jestem na nerwach przez te cholerne groźby, to jeszcze na sam widok tego rudego szczura dostaję tików nerwowych. Grr.. Dobra, Elena, spokój. Jeden baranek, drugi, trzeci, kaczka, doberman. Em, nieważne. Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Kogo tu znowu niesie? Po chwili zza roku ujrzałam blond loczki Julii.

- Doby – zaśmiała się i weszła do salonu.

Mina Michała? Bezcenna. Zerwał się z miejsca, na którym przed chwilą siedział, podbiegł do dziewczyny i obrócił ją wokół własnej osi, prawie tłukąc ulubiony wazon mamy.

- Ej, nie widzieliście się zaledwie tydzień. Dajcie spokój – mruknął Dawid, za co dostał ode mnie kuksańca w bok. - Za co? - syknął i spojrzał na mnie niezrozumiałym wzrokiem.

- Za chamstwo – wyjaśniłam, a jego mina dalej się nie zmieniła. - Nie wiesz, że czas nie jest miarą? Można osoby nie widzieć cały rok i nie tęsknić, a można nie widzieć jej godzinę i usychać z tęsknoty. Rozumiesz? - kiwnął potwierdzająco głową, dalej masując obolałą część ciała.

- Kurde, to ja zacznę za Tobą tęsknić po paru sekundach... - próbował dalej się upokarzać, ale mu przeszkodziłam.

- Czekaj... To po jakim czasie zaczynasz za mną tęsknić? - podniosłam idealnie wydepilowaną, prawą brew i założyłam ręce na piersi.

- Ja za Tobą nie tęsknię – spojrzałam na niego wzrokiem, który mówił „masz trzy sekundy na ucieczkę". Chłopak troszkę się zamieszał i szybko dodał : - Bo tak Cię kocham, że czuję jakbyś cały czas była obok, księżniczko – powiedział mi czule do ucha, dając nacisk na drugie słowo. Moje policzki pokrył kolor szkarłatne czerwieni. - Uwielbiam jak się rumienisz – musnął swoimi ustami moje. - Dobra, młody, ja też chcę się z siostrą przywitać – powiedział do wciąż tulących się blondasków.

Michał nie wyglądał jakby chciał puścić dziewczynę. Zaśmiałam się, a w moje ślady poszła Maryla- moja gosposia.

- Mogę? – zapytał brunet wyciągając ręce w stronę blondynki.

- Michał, puść – jęknęła. - Michał, do cholery jasnej, puść mnie.

- No, dobra – jęknął zrezygnowany blondyn i puścił dziewczynę, która najpierw przytuliła Dawida, a następnie mnie.

Usiedliśmy na kanapie i popijając sok pomarańczowy, rozmawialiśmy na wszystkie tematy. Poruszone były między innymi; trasa, koncerty, imprezy, a także całkiem błahe tematy. Nie wspomniałam ani słowa o groźbach, które z dnia na dzień są coraz to straszniejsze. Nie chcę zamartwiać Michała, ani Dawida. Bruneta tym bardziej. Wystarczy już, że powiedziałam o wszystkim Julii. Gdy na zegarze wybiła godzina pierwsza w nocy, poczułam piasek pod powiekami.

-Misiu, odpływasz – szepnął Dawid. Wtuliłam się w niego bardziej i przymknęłam powieki.

- Julia też zasypia. Czy my jesteśmy, aż tak nudni? - zaśmiał się blondyn.

- Nie, kochanie. To był, po prostu, bardzo długi dzień – ziewnęła blondynka.

Po chwili blondasków nie było już w moim domu. Chciałam, żeby chociaż Dawid został, ale wyjaśnił, że ma już wykupiony pokój w hotelu. Nie chętnie, ale zgodziłam się, żeby poszedł. Na pożegnanie pocałował mnie krótko, ale namiętnie. Odprowadziłam go wzrokiem i gdy tylko weszłam do pustego domu, poczułam wibracje w kieszeni.

Nieznany: Odpierdol się od Dawida! On jest 'głupią gwiazdeczką', która złamie Ci serduszko. No, powiedz, kto chciałby spotykać się z takim szczurem jak TY? Chyba, że z litości.

Ja: On jest MOIM chłopakiem i musisz się z tym pogodzić, suko.

Nieznany: Jesteś taka głupia. Prędzej czy później i tak Cię zostawi ;*

Ja: Spierdalaj.

Wściekła i ze łzami w oczach, wbiegłam na górę. Wyciągnęłam z szafy moją ulubioną piżamkę ze słonikiem i poszłam wziąć długi prysznic. Ciepłe krople wody spływały z mojej twarzy wraz ze słonymi łzami. Przez pół godziny płakałam. Popatrzyłam na swój 'kod kreskowy', który znajdował się na brzuchu. Wybuchłam jeszcze większym płaczem. Dlaczego to spotyka akurat mnie?! Osunęłam się się po ścianie i pozwoliłam wodzie kapać na moje nagie ciało.

Opowiem Wam historię... Żyła sobie mała dziewczynka, która miała kochającego brata. Jej życie było ciężkie. Najpierw została porwana, robili jej tam okropne rzeczy. Na szczęście jej bohater ją uratował. Była wyśmiewana w szkole, pokazywana palcami i obgadywana. Wszyscy bali się do niej podejść, a jednak była kimś, o kim wiedział każdy. Miała bogatych rodziców, których była 'wpadką'.  Miała jednak kilku dobrych przyjaciół oraz chłopaka, który zdradził ją z jej najlepszą przyjaciółką. Przez trzy lata życia, wraz z bratem, umiała korzystać z majątku rodziców i ich obojętności. Pewnego dnia postanowiła iść na imprezę. Wraz z bratem bardzo upiła się tej nocy. Na chwiejących nogach podeszła do motoru brata i kazała mu zawieść ją do domu. Spełnił jej życzenie. Jechali bardzo szybko, a w pewnym momencie jej bohater kazał założyć jej jego kask. Jego kolejną prośbą było, aby powiedziała, że go kocha. Spełniła wszystkie jego oczekiwania. Nagle zobaczyła światła zbliżającego się samochodu. Uderzyli w niego z niesamowitą siłą. Straciła przytomność na cztery godziny, podczas gdy jej brat walczył o życie. To była jego jedyna walka, którą przegrał. Dziewczyna po jego pogrzebie bardzo się załamała. Jej główną chorobą była depresja oraz kilka inny schorzeń, typu anoreksji, a nawet w pewnym momencie białaczki. Gdy dziewczyna myślała, że nareszcie będzie dobrze, na jej drodze pojawiły się kolejne problemy.

Wybuchłam jeszcze większym płaczem. Szybko otarłam ciało ręcznikiem i wróciłam do łóżka. Położyłam się na zawsze wygodnym materacu i przykryłam ciepłą kołdrą. Nie spałam całą noc, a dodatkowo co chwilę dostawałam wiadomości od „Nieznajomy". Nie czytałam ich, od razu je usuwałam.

O siódmej nad ranem wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej czarne rurki, tego samego koloru skórzaną kurtkę oraz beżowy sweterek. W łazience wykonałam poranną toaletę oraz zakręciłam końcówki moich długich włosów. Ubrałam wcześniej wybrany zestaw i poszłam na dół. Zrobiłam sobie śniadanie, które składało się z mocnej kawy i jednej kromki chleba, której nie zjadłam w całości. Nie miałam ochoty jeść.

Ubrałam czarne glany i wyszłam z domu. Postanowiłam, że muszę coś zrobić dla Dawida z okazji udanej trasy koncertowej. Blondaski zaoferowały mi pomoc, więc dam sobie radę.

Weszłam do pobliskiego sklepu spożywczego i kupiłam w nim paczkę papierosów. Musiałam jakoś odreagować cały ten stres. Zauważyć trzeba, iż nigdy nie paliłam. Mam już tą swoją pełnoletność, ale nigdy tego nie robiłam.

Usiadłam na murku, niedaleko parku i trzęsącymi się dłońmi wyjęłam z paczki jedno zawiniątko. Włożyłam je do ust, które lekko drżały i lodowatymi dłońmi odpaliłam zapalniczkę, którą przyłożyłam do końcówki tej trucizny. Zaciągnęłam się. Poczułam lekki zawrót głowy i odruchy wymiotne, lecz szybko zmieniło się to w odprężenie. Szkodliwy dym wypełniał moje płuca. Tego potrzebowałam. Wypaliłam do końca tego papierosa i to co mi zostało wyrzuciłam za siebie. To samo zrobiłam z dwoma kolejnymi.

Wstałam powoli i poszłam do domu. Wyszłam z Melody na szybki spacer i po przyjściu zadzwoniłam do Dawida, który zjawił się po pięciu minutach. Podałam mu adres, pod którym miałam spotkać się z parą blondynów. Po chwili byliśmy na miejscu.

Szybko podeszliśmy do roześmianej pary. Dzień spędziłam miło w Wesołym miasteczku. We czwórkę bawiliśmy się wyśmienicie. Do czasu...

Camp Life | Dawid Kwiatkowski (part one, zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz