Rozdział 2.

9.6K 404 68
                                    

Elena

Te dwa dni minęły mi bardzo szybko. 

Aktualnie leżę w łóżku i przeglądam social media Dawid, bardzo zainteresowałam się jego osobą. Jest godzina 12:13, podpisywanie zaczyna się około 16:30. Postanowiłam, że do kolejki wejdę jako ostatnia, nie ma sensu się męczyć.

 Włączyłam „Element Trzeci" i poszłam zjeść śniadanie. Na stole znalazłam kilka banknotów. Po pysznym posiłku ruszyłam pod długi, ciepły prysznic.

 Po 20 minutach owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam suszyć swoje długie, czarne włosy. Po wykonaniu tej czynności zrobiłam troszkę odważniejszy makijaż niż zwykle. Nałożyłam bazę, podkład i różne inne zbędne kremy, rzęsy pomalowałam czarnym tuszem, a usta czerwoną szminką. Cały make-up zakończyłam czarnymi kreskami na powiekach. Udałam się do pokoju, gdzie przez pół godziny stałam przez szafą po brzegi wypełnioną czarnymi ubraniami i nie wiedziałam co z niej wyciągnąć. Ostatecznie postanowiłam ubrać czarne spodenki, szary crop top z czarnym napisem „Limited Edition" oraz czarny kardigan. Na stopy założyłam niskie, czarne air force'y, na szyję mój ukochany złoty łańcuszek.

Była dopiero 15, dlatego postanowiłam jeszcze nie wychodzić. Usiadłam na łóżku i pomyślałam, że fajnie byłoby dać coś Dawidowi. Ucieszyłby się, chyba... Z przemyśleń wyrwał mnie odgłos powiadomienia jednego z portali, kliknęłam w ikonkę i zobaczyłam, że Dawid już jest na miejscu. Nagle do głowy wpadł mi pomysł, że mogę kupić słodkiego misia, włożyć do torebeczki na prezent i dołożyć list, nie wiem jeszcze co w nim napiszę. 

Wzięłam do ręki swoją czarną torebkę i włożyłam do niej kilka najpotrzebniejszych rzeczy, płytę Dawida przede wszystkim. W ciszy napisałam list, w którym postanowiłam wreszcie się komuś wygadać, przecież i tak nagle mi nie pomoże, przeczyta i zapomni. Włożyłam kartkę do koperty i starannie ją zakleiłam. Nie chciałam jej wkładać do torebki bo pewnie się pogniecie, ale nie miałam wyjścia. 

Szybko przejrzałam się w odbiciu lustrzanym oraz poprawiłam włosy. Nie wiem dlaczego, ale chciałam dobrze wyglądać przy idolu, chyba mogę go tak nazwać.

Ruszyłam do galerii.

 Wpadła na mnie jakaś dziewczyna, która po chwili leżała z inną dziewczyną na ziemi przytulając się do niej. Od razu zgadałam, że poznały się dzięki Dawidowi, takie internetowe przyjaciółki. Spojrzałam na nie i uśmiechnęłam się pod nosem.

Moim pierwszym przystankiem w drodze do celu był sklep z zabawkami. Przez 20 minut stałam jak idiotka z regałem z misiami i nie umiałam się zdecydować, którego kupić. Do kasy podeszłam ze średniej wielkości, szarym misiem z czerwoną kokardą przy szyi. Gdy zapłaciłam udałam się do księgarni, tam z kolei stałam tylko 5 minut i zastanawiałam się czy wybrać czarną torebeczkę w różowe kółka, czy białą w różowe serduszka. Uznałam, że wezmę tą pierwszą, wydawała się bardziej stosowna. Zapłaciłam kasjerce, wyszłam ze sklepu i usiadłam na ławeczce przy fontannie. Rozłożyłam torebeczkę, spakowałam do niej misia i zaczęłam szukać koperty. Po 5 minutach szlag mnie trafiał, ale znalazłam ją i starannie schowałam NIE pogniecioną kopertę. 

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 17:09. Podeszłam pod miejsce gdzie Dawid pospisywał płyty. Kolejka była zdecydowanie za długa, żeby w niej stać. Poszłam do Starbucks'a. Zamówiłam karmelową czekoladę i usiadłam przy stoliku. Nie wiem skąd na krześle naprzeciwko mnie pojawił się wysoki blondyn o niebieskich oczach, wyglądał jak typowy podrywacz.

- Hej, śliczna. Pogadamy? - zapytał szczerząc się jakby wygrał w totka.

- Wybacz, ale nie mamy o czym – powiedziałam i wstałam od stolika.

Jego mina była bezcenna, dobrze mu tak. Po spławieniu chłopaka poszłam do toalety. Jakieś nastolatki jak zwykle robiły sobie zdjęcia w lustrze, a gdy tylko weszłam speszyły się, schowały telefony i udawały, że przeglądają się w lustrze. Umyłam ręce, przeczesałam włosy i udałam się do kolejki. Stały tam tylko dwie dziewczyny.

Zaczęłam się stresować. Czym? Nie wiem."Poznałam" Dawida zaledwie dwa dni temu, a boję się go spotkać. Dziwne uczucie. Nim się obejrzałam miałam już podchodzić do chłopaka.

Wyglądał cudownie. Ubrany był w czarną bluzkę ze swojego sklepu, czarne rurki oraz czarno-białe roshe.

- Hejka Dawid – powiedziałam troszkę zestresowana i podałam mu płytę.

- Hej myszko – ooo słodko. - Dla kogo?

- Dla... yyy... dla Eleny! - zapomniałam jak się nazywam. Brawo Elena, brawo! Przybiłam sobie plaskacza w czoło w myślach.

- Śliczne imię – uśmiechnął się pisząc je.

- Dziękuję – moja twarz oblała się lekkim rumieńcem.

- Nie ma za co – te dołeczki. Jestem w niebie, przysięgam.

- To dla Ciebie – powiedziałam podając mu prezent. - Przeczytaj list, to dla mnie bardzo ważne.

- Obiecuję, że przeczytam – powiedział wyciągając w moją stronę malutki paluszek. Złożyliśmy przysięgę na paluszek, oczywiście zrobiłam naszym dłonią zdjęcie. 

Dawid jest 15 centymetrów wyższy i dzięki temu cudownie się go przytulało, pachniał ładnymi, męskimi perfumami. Zrobiliśmy ładne selfie, przytuliliśmy się ostatni raz na pożegnanie i odeszłam.

Camp Life | Dawid Kwiatkowski (part one, zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz