Malymi krokami do przodu

955 60 6
                                    

(Stiles byl osoba, ktora powoli szla krokami jego mamy. Dla niego jest ratunek. Lecz kiedy ow ratunek nastapi? Zadreczal sie myslami. Myslami o mamie, o samotnosci... Czasami myslal o okaleczaniu sie, ale nie potrzebne mu sa dodatkowe pytania, spojrzenia.)

Obudzilem sie pierwszy raz od dawna z potrzeba zajecia sie moim interesem. Z westchnieniem na ustach wstalem czujac opinajace sie bokserki. Boze jak one denerwuja w takich chwilach. Jestem ciekawy czy snil mi sie mokry sen, bo jezeli tak to szkoda, ze go nie pamietam. Ostatnio w mojej pamieci zostaja tylko koszmary, z ktorych wybudza mnie nagly skurcz calego ciala. Wkroczylem pod prysznic dla pewnosci, ze nie pozostawie po sobie sladu.
Chcialem sie szybko pozbyc "malego" problemu poniewaz nie wiedzialem kiedy moze zjawic sie Scott.
Zrobilem to szybko, nie myslac o niczym konkretnym.

Jak juz wiecie bylem sam. Nie mam szczescia w milosci. Zaden chlopak nie zainteresowal mnie na tyle bym sie w cos angazowal. No tak. Nie wiecie. Jestem gejem. Po odejsciu mamy zmienilem poglad na kobiety. Myslalem wtedy ze tylko one potrafia ranic jak nikt inny. Wpoilem w siebie nienawisc do cipy.

Masturbowanie sie nie sprawia mi jakiejs szczegolej przyjemnosci, wiec robie to rzadko i na szczescie moje cialo wiecej nie potrzebuje.
Umylem sie i wyszedlem z lazienki ubrany i pachnacy mietowym zelem, którego używam.
Zjadlem sniadanie i wypilem kawe. Wrocilem do pokoju i wlaczylem plyte "born to die" lany del rey. Ma ona mily dla ucha glos. Byl rowniez uspokajajacy, a tego bylo mi potrzeba przed wizyta sasiada.

Tak jak Scott obiecal zjawil sie nastepnego dnia. Szkoda, ze nie wspomnial o ktorej, ani ze nie uprzedzil mnie chociaz 10min przed przyjsciem. Przybyl o takiej godzinie o ktorej bylem daleko myslami.

Weszlismy do pokoju, w którym rozbrzmiewaly akurat słowa Blue jeans. Obok wierzy stał regał na płyty. Nie chwaląc się, miałem pokaźną kolekcję płyt.
-Jeżeli masz ochotę to przejrzyj sobie plyty i puść to co chcesz.
-Ile ty ich masz. Stary... - podszedł z wielkimi oczami do moich płyt. Nie podobało mi się to co prawda, ale wiem, że mogła by mu się nie spodobać ta spokojna muzyka. Jakoś Scott wyglądał mi na osobę, która słucha mocniejszej i szybszej muzyki. Cholera, o czym ja właśnie myślę. Przejmuje się nim, a jesteśmy w moim domu. My house my music. Tymi słowami się kieruje, ale pieprzyć to już. Za późno na zmianę zdania.
-O widzę, że masz System of a down. I mój ulubiony album. Mogę?- spojrzał się na mnie z takim wzrokiem, którym mógł by rozmrozić lód. Spytał także, choć powiedziałem już wcześniej, że się zgadzam. Ohhh boże daj mi siły.
-przecież już mówiłem, że tak... - burknalem.
Po chwili leciały już pierwsze słowa "toxity".
Scott jak dla mnie wydawał się najnormalniejszym nastolatkiem. Ja taki nie byłem. Wiem też, że gdy dowiedział by się o mojej mroczniejszej stronie spierdalalby w podskokach.
-To ja może pójdę po narzędzia. - kiwnal mi tylko z małym uśmiechem na twarzy i nucac tekst.

Gdy wróciłem zastałem bruneta przegladajacego moje książki. Znowu nie chcę się chwalić, ich też mam w chuj dużo. Podszedłem do niego sprawdzając jaką książkę wziął.
Byla to jedna z moich ulubionych. Mianowicie Stephen King "miasteczko salem"
-To jedna z moich ulubionych.
-czytasz fajne i interesujące książki, Stiles. Też mam parę na półce, ale -pokazał Na regał sporych rozmiarów i do kończył - nie aż tyyyle.
Usmiechnalem się jedyne pod nosem. Oj Scott. Mam ich tyle bo nigdy z domu nie wychodzę.
-Naprawdę chcesz mi pomagać w tym gownie?-zapytałem mając nadzieję, ze jednak nie chcę.
-Stary daj spokój. Mówiłem, ze to zrobię. Ja dotrzymuje obietnic.- wyrzucił w powietrze dwa palce a drugą rękę położył na serce. Dał tym "słowo harcera" co było zabawne. Napewno kiedyś był harcerzem.

Zaczęliśmy od biurka. Trochę rozmawialiśmy, były to tematy o których mógłbym gadać godzinami. Jednak nie chciałem tego. Tymi tematami były właśnie książki i muzyka.
Dowiedziałem się, ze Scott lubi praktycznie każdy rodzaj muzyki, prócz discopolo. Tu się z nim zgadzam. Nienawidzę discopolo.
Wspominał także, że dużo takiej muzyki poznał od swojego przyjaciela. Z tego co mówił był od nas starszy. Chyba ma na imię Derek. Nie do końca się skupilem na jego wypowiedzi.

Biurko poskladalismy dosyć szybko.
Szczęście ze miałem garderobę w pokoju. Szafy składać bym nie chciał.
Czasami mam wrażenie, ze mieszkała tu kiedyś dziewczyna. Nie ważne.
Z zamyślenia wyrwał mnie nagle gość. Szturchal mnie śmiejąc się ze mnie. Zarumienilem się. Nie lubię gdy się ze mnie ktoś śmieje. Szczególnie gdy ktoś mnie przylapie na nie uwazaniu.
-ygh.. przepraszam. Zamyslilem się. Co mówiłeś? - oderwalem wzrok od moich rak i spojrzałem na niego.
-No cóż. Mówiłem ze musisz poznać Dereka. Dogadalibyscie się bez problemu. - powiedział do mnie, ze mam poznać jeszcze kogoś? Kurde nie.
-Może kiedyś. Narazie nie mam ochoty poznawać kogoś. - powiedziałem szczerze i jak mnie zacznie zmuszać do czegoś to nie ręczę za siebie.
-Okej. Widzę, ze dla Ciebie musi być ciężko z poznawaniem ludzi. - spojrzałem się Na niego pytajaco. -No wiesz, tak wywnioskowalem z obserwacji. Z resztą widać, ze chyba wolałbyś pewnie być teraz sam. - nic nie powiedziałem, odgadl mnie a poznaliśmy się parę dni temu. Boże.
Mimo tego usmiechnalem się.
-No proszę, Stiles usmiechaj się częściej bo wtedy przynajmniej nie widać tego co ja zauważyłem.- doradzał mi. Może i ma rację. Tylko po co mi ta sztuczna maska?
-Scott... możemy o Tym nie gadać...?
-Jasne. To co jeszcze trzeba zrobić?- zmienił temat. Byłem mu za to wdzięczny. Byłem blisko płaczu, histerii czy poprostu zalamania się.
Westchnalem i powiedziałem tylko, ze to chyba wszystko. Musiałem tylko się rozpakować do końca,  ale w tym jego pomocy bym nie potrzebował.
-Hmm. Skoro już nie potrzebujesz mojej pomocy, to może wyskoczymy gdzieś? No wiesz zjeść coś.- Zapytał Scott wstajac i klaszczac w dłonie.
-Może kiedy indziej...- odpowiedziałem mu jednocześnie mając nadzieję, ze skoro już odgadl, ze wolę być sam to da mi spokój.
-Świetnie. Biorę Ci za słowo, ze jak następnym razem zaproponuje jakiś wypad ty się zgodzisz. - uśmiechnął się i opuścił mój dom.
Po co on się tak stara się ze mną zakumplowac?

* rozdział taki trochę o niczym i o tym ze Stiles i Scott powoli się zaprzyjazniaja. Nie chcę przedłużać tyego wstępu więc w następnym rozdziale przekroczyły trochę do przodu. Oczywiście wszystko wyjaśnię po drodze. Nie chcę się spieszyć bo jeszcze nie mam pomysłu na to jak Stiles i Derek się poznają ale mam już taki plomyczek pomysłu. Zobaczymy jak to wyjdzie.
Mam nadzieję, ze rozdział się podoba. Do następnego.

Sterek- Pomoz Mi Pozbyc Sie Mysli✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz