*for the best experience use headphones*
Minęło parę dni od tego dziwnego snu.
Dalej nie wiem co to znaczy.
Nie przytrafiło mi się to drugi raz, a uwierzcie, że próbowałem. Tylko, że niestety Derek wydawał się jakby normalny.Dni leciały szybkim tempem.
Zanim się obejrzałem minął miesiac.
Lezalem aktualnie na łóżku i wpatrywalem się w sufit. Znowu myśląc o tym jednym snie. Nie wiem ile razy już wyjmowalem zeszyt spod poduszki i czytałem ten sam fragment.
-Czego ja szukam?- mruknalem odkladajac zeszyt.
Nagle ktoś zapukał do moich drzwi. Otworzyłem je. Ku mojemu (nie) zdziwieniu stał przed nimi Scott.
-Siema, mogę?- uśmiechnął się lekko. Coś było nie tak. Przepuscilem go i zamknąłem drzwi. On usiadl sie na lozku, ja na krześle.
-Co się stało?- wyparowalem, zanim zdążyłem pomyśleć.
-Co? Ah, nie nic. Przyszedłem zapytać czy pójdziesz z nami na lody.- powiedział patrząc się na swoje ręce. Coś było na rzeczy. Chwila, na lody? Brzmi znajomo.
-Jasne, z Allison, Lydia, Issacem i Derekiem?
- Yhm...- co z nim dzisiaj?
-Scott. Powiedz. Co się dzieje?- Widzę, że chce pogadać. Dałem mu chwilę na zastanowienie się.
-No jest mała sprawa. To nie jest nic wielkiego. Chcę, żebyś się z nimi zapoznał. No wiesz, pogadać dluzszymi zdaniami niż takimi jak na początku ze mną gadales. Wiem. Pewnie brzmi to jakbym nie wierzył w Ciebie. Ale uwierz, ze wierzę! Yhg. Czuję się jak idiota, który zmusza Cię do czegoś...
-Bo jesteś idiota. Tyle, że do niczego mnie nie zmuszasz hahahha- spojrzałem na niego i zauważyłem, że chyba mu trochę lepiej, bo w jego oczach dostrzegam ten sam dziwny błysk.
-To kiedy mamy się spotkać?
-Najlepiej teraz. Czekają na nas. Zaproponowali, ze ktoś po nas przyjedzie tak żebyśmy mogli w spokoju np wypić piwo nie martwiac się jak wrócić.-Odpowiedział już bardziej ozywiony.
-A tym kims jest?- drazylem dalej temat.
-Derek.Po paru minutach faktycznie usłyszałem, ze ktoś podjechal pod dom.
Wyszliśmy i teraz faktycznie ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem przepiękny sportowy (oczywiście czarny) samochód. Gdy zaczęliśmy iść w stronę tego cuda zaczęła opadać szybą. Za nią był uśmiechnięty Derek. Jak zawsze na czarno. Dzisiaj miał jeszcze dodatkowo okulary policjantki.
Wsiedliśmy do samochodu, w którym rozbrzmiewal spokojny głos 'keep the streets empty for me'Przyznam, że podoba mi się jego gust muzyczny.
Przyznaj Stiles on też ma coś w sobie prawda?
Tak ma...
No proszę. Przynajmniej nie kłamiesz samemu sobie.-Halo, ziemia do Stilesa!- szturchnal mnie Scott wyrywajac przy tym z monologu wewnętrznego.
-Hmm?Co, a przepraszam. Zamyslilem się. Jakie było pytanie?-Zamrugalem parę razy.
-To nie było pytanie, a raczej stwierdzenie. Ja idę do reszty grupy, a ty pojedziesz z Derekiem bo cos tam mial załatwić. -Scott poklepal mnie po kolanie i wyskoczyl z samochodu. Patrzylem na niego, aż nie zniknął w knajpce. Patrzyłem i niedowierzalem. Gdy wracałem wzrokiem moje i Dereka spojrzenie się skrzyzowalo. Patrzył na mnie przez lusterko bo siedziałem na tylnym siedzeniu.
-No Stiles-Poklepal siedzenie pasażera i się lekko uśmiechnął. -Wskakuj, spokojnie nie gryzie.-Dodał gdy spojrzałem na siedzenie, a potem znowu na niego. Wyszedłem z bijacym sercem. Pedzilo chyba z 200km/h.
Czym się stresujesz debilu. To Derek. Nie ugryzie cie- ostatnie słowa moją podświadomość wyszeptala.
Usiadłem na miejsce pasażera i spojrzałem na Dereka.
-To po co jedziemy?
-Zobaczysz. Zapnij pasy.
Pierwsze parę minut siedzieliśmy w ciszy. Nakrylem samego siebie na tym, że zerkam na kierowcę co chwilę, ukradkiem.
-Jakiś problem?- Zapytał, lekko się śmiejąc. Chyba nietylko ja siebie nakrylem na zerkaniu.
Odchrzaknalem- N.. nie. Zamyslilem się, znowu.-Usmiechnalem się do niego.
-Nad czym myślisz? - Spojrzal sie na mnie, a potem znowu na droge. -Nie wstydź się mnie. Może i wyglądam groźnie, ale podobno taki nie jestem. Scott mi to powtarza.- Dodal po chwili gdyż ja siedzialem cicho.
*Tak kotku. Szczególnie Z tym spojrzeniem które mówi I'll kill you xDD albo are you fuckin kiddin me*
CZYTASZ
Sterek- Pomoz Mi Pozbyc Sie Mysli✔
FanfictionCo dzieje się gdy wszystko w co wierzyles, wszystko w co byłeś święcie przekonany, że to tylko gdybanie staje się rzeczywistością? Otóż musisz się z tym pogodzić. Musisz dopuścić do siebie myśl, ze to realne. Żyć dalej ze świadomością, że ktoś może...