*rozdział niesprawdzony*
- Więc zacznijmy od początku. Chce pan, żeby moja córka była pańską modelką, dobrze rozumiem? - powiedziała mama, wziąwszy łyk z filiżanki z herbatą.
Siedziałam obok niej i niespokojnie zaciskałam palce. Po tym jak rzuciłam baletką w fotografa sprawy potoczyły się szybko. Mama wygoniła go z garderoby i pomogła opatrzyć pękniętą wargę, a ja w tym czasie pielęgnowałam swoje oburzenie i znikome poczucie winy. Po ich powrocie zasiedliśmy w pokoiku obok garderoby, tak samo jak przed występem. Mama przygotowała dla każdego kubek grejpfrutowej herbaty, prowadząc przy tym niezobowiązującą rozmowę z mężczyzną. Przez cały ten czas poprawiałam swoje włosy lub okulary na nosie, co chwilę zaciskając pięści. Czułam, jak mi się przyglądali, ale żadne z nich nie skomentowało mojego niespokojnego zachowania.
Kiedy postawiono przede mną parującą jeszcze herbatę bez namysłu wzięłam łyk z gorącego kubka. W pierwszej chwili poczułam nachalny, gorzki smak zbyt długo trzymanej torebki z liśćmi herbaty spotęgowany dodatkowo nieprzyjemną nutą grejpfrutu. Zaraz po nieprzyjemnym doznaniu dotarła do mnie temperatura napoju. Wrzątek zabrał mi poczucie smaku na kilka dobrych minut. Pospiesznie odstawiłam kubek na drewnianą podkładkę leżącą na stoliku do kawy.
- Tak, o to mi właśnie chodzi. - Przesunął się na skraj kanapy, na której siedział. Materiał zatrzeszczał pod naporem jego ciała. - Od dawna dostaję wiele propozycji od różnych galerii by wystawić w nich swoje zdjęcia, ale zawsze im odmawiam. Przez długi czas nie mogłem znaleźć niczego, co byłoby wystarczająco wyjątkowe, by nadawało się do prawdziwej galerii sztuki, ale z pańską córką byłbym w stanie zrobić świetne zdjęcia. Proszę się zgodzić.
Przełknął głośno ślinę, oczekując odpowiedzi. Spuściłam głowę i zagryzłam mocno wargi.
- To bardzo miło z pana strony, ale myślę, że powinien pan pytać o pozwolenie moją córkę, a nie mnie - odezwała się mama po chwili. - Co o tym sądzisz, Saudo? Chciałabyś brać w tym udział?
Odetchnęłam głęboko, od dawna znając już swoją odpowiedź. Uniosłam głowę i spojrzałam w stronę, gdzie moim zdaniem siedział mężczyzna.
- Nie zgadzam się. - Czułam, jak powietrze tężeje wokół mnie. - Bo niby dlaczego miałabym się zgodzić? - oświadczyłam sucho.
Zastanawiał się chwilę nad odpowiedzią. Właściwie to nie spodziewałam się, że ma zamiar odpowiedzieć na moje pytanie, które moim zdaniem było retoryczne. Już miałam ciągnąć dlaczego się nie zgadzam, gdy się odezwał.
- Masz piękne oczy. Mógłbym je wykorzystać. Gdyby wszystko poszło po mojej myśli cały świat zobaczyłby ciebie i twoje oczy. Nie mów, że to cię nie zachęca.
Uśmiechnęłam się krzywo.
- Proszę pana - prychnęłam lekko zanim znowu zaczęłam kontynuować. - Po pierwsze, żyjemy w czasach, w których osoby takie jak ja czy moja matka są zabijane lub bite do nieprzytomności na każdym rogu. Nie bardzo uśmiecha mi się wizja wychylania głowy do ostrzały. - Głos załamywał mi się od powstrzymywanego gniewy i tłumionej bezsilności. - Po drugie, jestem ślepa. Nie widzę nic. Kompletnie nic. Nie pamiętam nawet, jak wyglądają moje oczy, więc dlaczego miałabym zaufać panu i uwierzyć, że są piękne. Nie jestem nawet w stanie stwierdzić czy faktycznie ma pan talent. Dlaczego miałabym się więc angażować w coś, czego nigdy nie zobaczę?
Siedzieliśmy w ciszy przez kilka minut. Poczułam, jak mama kładzie rękę na moim kolanie w uspokajającym geście. Dopiero wtedy się zorientowałam, że cała się trzęsę, a w moich oczach wzbierają łzy. Czułam, jak obręcze żalu i poczucia straty zaciskają się na moich żebrach i sercu. Ciepłą dłoń mamy odgarnęła moje puszyste włosy z czoła jednym czułym ruchem.
CZYTASZ
Nie muszę widzieć
RomantizmJeszcze półtorej roku temu Sauda była prawie niczym niewyróżniającą się dziewczyną. Była cudownie zakochana w swoim przyjacielu, który nie miał szansy na stanie się kimś więcej. Miała książki, na które zawsze mogła liczyć. Pianino, które wysłuchało...