Rozdział 5

33 3 0
                                    

Zapukałam do domu Leo. Miałam do niego dzisiaj przyjść. Ale nie powiem mu. Nie potrafię.
Chłopak otworzył mi drzwi i przytulił na przywitanie. Poszliśmy do jego pokoju. Lubiłam tu być.
- Coś nie tak miś?
- Nie nie... tylko się zamyśliłam

Miał rację. Było 'nie tak' . Musiałam mu kiedyś powiedzieć ale nie teraz.

- Widzę przecież
- Wszystko dobrze Leondre

'Nie Leondre nie jest dobrze. Ja umieram. Niedługo mnie z tobą nie będzie.'

- Na pewno?
- Na pewno
Podszedł do mnie i dał buziaka.
- Zgoda
Mieliśmy oglądać jakiś film. Leo włączył laptopa.
- Halo... Alex... znowu się zamyśliłaś
- Co? A tak
- Co jest?
- No nic
- Mi możesz powiedzieć
Odwróciłam się do niego przodem. Stał na wprost mnie. Bardzo blisko mnie.
- Wiem, ufam ci ale... nie mogę... nie teraz
- To kiedy?
- Nie wiem

Jak już umrę

- Masz śliczne oczy wiesz?
Zarumieniłam się. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
Bardziej się przybliżył i dzieliło nas kilka centymetrów. Patrzył mi w oczy.
Nie spodziewałam się tego co zaraz zrobi. Pocałował mnie. Ale jeszcze bardziej nie spodziewałam się swojej reakcji. Odwzajemniłam to. Tylko na krótko. Po chwili lekko go odepchnęłam.
- Leo... nie możemy
- Niby dlaczego? - był chyba trochę smutny i leciutko poirytowany
- Bo nie... zrozum
- Nie umiem
Do oczu powoli napływały mi łzy.
- Przepraszam - chciał mnie przytulić ale odsunęłam się
- Ja już chyba pójdę
- Nie... Alex ja...
- Cześć
Wyszłam z jego domu i skierowała się do swojego. Kiedy znalazłam się w swoim pokoju zalałam się łzami. Bez konkretnego powodu. Wszystko mnie dopadło. Wszystko się przypomniało. Nie wiem dlaczego teraz.
Siedziałam tak kilka godzin. Było gorzej. Ciągle. Złapałam się za głowę. Bolała. Wszystko mnie bolało. Nie dawałam rady. Już nie. Za dużo. Wszystko było zbyt trudne.
Wyciągnęłam z szafki żyletkę. Nie wiem po co ją miałam. Nie... nie mogłam tego zrobić. Wzięłam telefon. Łzy ciągle spływały mi po policzkach.
- Halo? - odezwał się głos Leo w słuchawce
- Proszę przyjdź....
- Płaczesz? Co jest?
- Przyjdź
- Zaraz będę
Takiej osoby potrzebowałam. Usłyszał że coś jest nie tak... i zaraz będzie. Zaraz mnie przytuli i powie że wszystko się ułoży. Tego cały czas mi brakowało.
- Jestem
Wszedł do pokoju i stanął na chwilę. Patrzył na mnie takim smutnym wzrokiem.
- Nienawidzę kiedy płaczesz - Podszedł do mnie i przytulił - Cii...
Wtulilam się w niego. To dawało mi poczucie bezpieczeństwa. Ujął moją twarz w dłonie i otarł kilka łez. Popatrzył mi w oczy. Na moje nieszczęście zauważył półkę za mną.
- Alex... Cholera, co to jest?! - wziął do ręki żyletkę
Z jego twarzy mogłam wyczytać tylko, strach, smutek i złość. Ale nie podnosił głosu. Był zły na mnie, ale chyba i na siebie... takie przynajmniej sprawiał wrażenie.
Zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
Podwinął mi rękawy bluzy.
- Chciałam...ale zadzwoniłam do ciebie
- Bardzo dobrze zrobiłaś - odgarnął włosy z mojej twarzy.
Momentalnie jego złość minęła. Znów mnie przytulił. Nic nie mówił. Nie pytał o powody. Właściwie to sama ich nie znałam. Czy chodziło o Leo... o chorobę, rodziców...? Chyba o wszystko naraz.
Leo po prostu ze mną milczał. Siedziałam przytulna do niego i stopniowo płacz się zmniejszał. Potrzebowałam tylko żeby przyszedł i mnie przytulił.
Zerknęłam na zegarek. Boże, 22:46. Zadzwoniłam do niego o tej porze. Ale i tak przyszedł...

Just Friends. | L.D Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz