Rozdział 11

38 1 0
                                    

Leondre od razu zrozumiał o co chodzi i zaczął mówić.
- Charlie bo... Alex... ona... - robił duże przerwy pomiędzy wyrazami - Alex jest chora na serce - powiedział na jednym wdechu i przytulił mnie mocniej
- C-co? Dlaczego nic nie wiedziałem?
- Może dlatego że mnie zostawiłeś?! Nie interesowało cię 'co u mnie'!
- Ale mogłaś powiedzieć
- Jak?! Kiedy ostatni raz chciałam zadzwonić, powiedzieć ci wszystko, wyżalić się, to mnie spławiłeś!
- Przepraszam
- W dupie mam twoje przepraszam!
- Skarbie ... - zaczął Leo
- Nie! Najlepiej obydwaj mnie teraz zostawcie!
Wybiegłam z stamtąd i pobiegłam do domu. Nie zważając na mamę która wyraźnie chciała ze mną porozmawiać, wpadłam od razu do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam płakać jak małe dziecko. Dostałam SMS. Jeżeli to któryś z nich to chyba coś sobie zrobię.
Tak. Był od Leo.

Od: Leoś
Przepraszam Skarbie

Tak w sumie to nic nie zrobił. Oprócz odebrania mi Charliego. Ale nie mogłam go za to winić.

Do: Leoś
Nie jestem na ciebie zła, poniosło mnie z tym, że OBYDWAJ macie mnie zostawić. Przepraszam:(

Od: Leoś
Kocham cię

Nie odpisałam. Położyłam telefon na szafce i wyrzyłam się na poduszce. Pukanie do drzwi.
- Nie będę z wami rozmawiać! - krzyknęłam myśląc że to rodzice
- A ze mną? - zobaczyłam blondynkę i od razu się do niej przytuliłam. Znów zaczęłam płakać.
- Sara... skąd wiedziałaś że coś nie tak?
- Mam okno od ulicy i dom naprzeciwko ciebie, zapomniałaś?
- Racja - zaśmiałyśmy się
Opowiedziałam jej wszystko dokładnie, jeszcze raz przeżywając dzisiejsze zdarzenia.
- Dupek - powiedziała kiedy skończyła mówić - ale widać, że zależy mu
- Co mi po tym że mu zależy, jak znowu mnie zostawi
- Tego nie wiesz, a tobie zależy?
Wzruszyłam ramionami.
- Alex, tak czy nie?
- Nie wiem
- Tak albo Nie!
- No tak!
- No widzisz... to daj mu jeszcze jedną szansę
- Nie chcę... to znaczy... nie wiem czy chcę
- Spróbuj

*2h później*
Sara już poszła. Ciągle myślałam czy ma rację. Może i tak. Ciekawe na ile przyjechał do Leondre. Pewnie do niedzieli. Potem przecież szkoła. Jutro zadzwonię do niego. Albo dzisiaj. Nie... Lepiej jutro. Zasnęłam

Obudziłam się dosyć wcześnie. Ale i wcześnie poszłam spać. Spojrzałam na telefon. Miałam jedną nieodebraną wiadomość od Leo, z wczoraj. "DOBRANOC". Uśmiechnęłam się i zeszłam na śniadanie. Nie było rodziców. Lepiej dla mnie. Nie chciałam z nimi gadać. Spojrzałam na zegarek wiszący na waniliowej ścianie. 8:30. Dobra ogarne się i zadzwonie do Charliego. Bałam się tej rozmowy. Strasznie.
9:46 dobra. Oddycham. Wcisnęłam zieloną słuchawkę. Pierwszy sygnał... drugi... trzeci...
- Halo? - usłyszałam zaspany głos chłopaka
- Obudziłam cię?
- Nie, ale dopiero jemy śniadanie
- To ja może zadzwonie później
- Nie - momentalnie się ożywił - mów teraz, o co chodzi?

O co chodzi?! On się jeszcze pyta?! Dobra Alex. Spokój.

- Właściwie to chciałam ci powiedzieć... że... nie jestem już AŻ TAK zła
- Czyli między nami jak dawniej? - spytał z ... nadzieją? w głosie
- Nie... tak już chyba nie będzie... ale żeby było jasne oficjalnie znowu się lubimy
- No wiesz... ja nigdy nie przestałem - to był on... ten Charlie... mój przyjaciel, bezpośredni i jednak kochany

Just Friends. | L.D Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz