Rozdział 7

45 3 0
                                    

Ups zabolało. Może on ma rację. Może powinnam się cieszyć tym co mam bo nie wiem co będzie po śmierci. Jeżeli coś będzie. A jeżeli, kiedy już umrę, to ktoś zapyta mnie 'Jak było w niebie?' to co odpowiem? 'Nie wiem. Ja tam tylko czekałam na śmierć '.
Ale jeśli on też się przywiąże do mnie, a za niedługo straci? Nie chcę tego. Będę go wtedy ranić.
O czym ja w ogóle myślę? Czy ja go kocham? Kogo oszukiwać? Kocham go. Słyszysz Boże?! Kocham go! Ale przez ciebie nie mogę mu pozwolić się zbliżyć!
Niesprawiedliwe. Tak zdecydowałam. Muszę wykorzystać ten czas który mi został.
Przebrałam się, poprawiłam lekko makijaż i wyszłam z domu.
Zapukałam. Otworzył mi Leo. Wyglądał jakby płakał. Przeze mnie?
Podeszłam do niego i przytuliłam.
- Teraz to już nie wiem o co chodzi - powiedział przytulając mnie
- Leondre... ja... ja... - jąkałam się, nie byłam pewna czy dobrze robię - ja cię kocham
Popatrzył na mnie zdezorientowany.
- Powtórz
- Kocham cię
- Też cię kocham
Przytulił mnie, ale po chwili odszedł o krok.
- Ale musisz mi powiedzieć o co chodzi. Sara cały czas jest ostatnio smutna a ty zamyślona

Cisza która zapadła wydawała się trwać bez końca. Muszę mu powiedzieć. Nie mogę się wycofać. Nie po tym co mu powiedziałam. Musi wiedzieć. Tu i teraz. Oddycham. Już.

- Leondre...

Nie nie! Jednak nie! Za bardzo go tym zranię.

- Teraz to nie ważne - powiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie
- Alex... musisz mi zaufać i powiedzieć - Ufam ci... ale nie umiem ci tego powiedzieć
- To bardzo mi przykro, ale nie będziemy razem jeśli mi nie powiesz. Nie mogę patrzeć jak płaczesz
Odwrócił się.
- Umieram
Powiedziałam to. Tylko dlatego że bym go straciła. I tak go stracę. Ale powiedziałam to i wciąż żyje. Oddycham, stoję, jestem.
Cisza. Patrzę na niego ale on nie patrzy na mnie. Niech on coś w końcu powie... błagam

- Słucham?
- To prawda, ja umieram
- To nie możliwe
- Tak, jestem chora i nie zostało mi wiele czasu
- Nie! To nie prawda! Proszę powiedz że to nie prawda! To tylko głupi żart
- To prawda. I nikt już nie jest w stanie mi pomóc, musisz się z tym pogodzić. Ale proszę... nie zostawiaj mnie
- To niemożliwe! Wreszcie cię mam... i teraz ty umrzesz?! Ja na to nie pozwolę! Musi być jakaś nadzieja
Znów cisza.
- Od jak dawna wiesz?
Nie miałam odwagi się przyznać.
- Odpowiedz, od jak dawna wiesz?
- Od kilku miesięcy
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Nie mogłam. Za bardzo byś cierpiał. Chciałam żebyś o mnie zapomniał, żebym ja sama umierała w milczeniu... ale się nie udało... bo cię potrzebuję...
Nie mógł powstrzymać łez. Przytulił mnie tak mocno, jakby miał zamiar mnie chronić przed wszystkim, nawet śmiercią. Ale nie mógł nic w tej chwili zrobić.
- Wszystko dobrze nie martw się. Jestem z tobą i nigdy cię nie opuszczę przysięgam. Nie pozwolę żeby ktokolwiek mi ciebie odebrał

Te słowa były potrzebne bardziej jemu niż mnie. On przeciwko śmieci. Zgoda. Choćby miał oddać za mnie życie. Widziałam to. Widziałam to w jego zaszklonych oczach.

Just Friends. | L.D Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz